Kiedy zabroniono w 2010 roku otwierania trumien, było jasne, że coś starano się ukryć. Przetoczyła się wówczas dyskusja, czy chodziło o ukrycie śladów zamachu.
Bo o ile dopuszczaliśmy możliwość zamachu, to chyba nikomu z nas nie wpadło do głowy, jakie barbarzyństwo kryją wieka smoleńskich trumien. I gdyby ktoś wtedy, ktoś "dobrze poinformowany" rzucił w przestrzeń publiczną podejrzenie o tym, co dzisiaj odkrywają ekshumacje, zostałby rozerwany na strzępy, wyśmiany, zdeptany, unicestwiony.
Dzisiaj tę prawdę musimy przyjąć. A ja w związku z tym, zadaje pytanie. Czy za jakiś czas, kiedy zagraniczne ośrodki badawcze ogłoszą wyniki swoich badań w sprawie smoleńskiej, znowu nie staniemy w stuporze, bo coś będącego dotąd w sferze spekulacji, okaże się...prawdą?
Bo przecież tak, jak w bezwstydny sposób chroniono tajemnicę smoleńskich trumien, tak samo chroni się tajemnicę tragedii w Smoleńsku.
Jaka by ona nie była.
Komentarze