...puszczać przodem odczucie, nie myśleć przy tym, dać się ciągnąć, bez myśli...
...puszczać przodem odczucie, nie myśleć przy tym, dać się ciągnąć, bez myśli...
A-Tem A-Tem
1499
BLOG

Strach

A-Tem A-Tem Kultura Obserwuj notkę 8

Media społecznościowe nie są wolne od strachu, one wręcz generują pewne stany lękowe. Zajmijmy się pewnym mechanizmem, który tutaj roboczo nazwiemy "cenzorskim", prowadzącym do niepożądanych zaburzeń. Mechanizm ten wprowadzany bywa rzekomo po to, by móc między nami, pospolitymi użytkownikami netu, "krzewić kulturę i wrażliwość". A oto przebieg wypadków.

[...]

Zaczyna się od eliminowania takiego języka, który nie wykazuje 'właściwej wrażliwości' na kulturę słowa - uzasadnieniem dla ingerencji jest zwalczanie hejtu, walka z mową ograniczeń, wykluczeń i napastliwości; jakże niekulturalnych. Po wyeliminowaniu braku kultury pozostanie przecież wrażliwość i nieskrępowana swoboda wypowiedzi, planuje sobie – płonący oburzeniem na hejterów – etosowy redaktor.

Utopio, słodka utopio, przybywaj! Niestety... Co zapowiadało się jak raj, to niepostrzeżenie wyrodziło się w cenzurę. Wrażliwość na kulturę miała zapewnić wolność w necie, swobodę wypowiedzi, gdy jednak wrażliwcy siedli za stołem redakcyjnym, to rozdrażniła ich luzacka swoboda niektórych tekstów, a wkrótce potem chyba już wszystkich wypowiedzi, a to wnet wyrodziło się w percypowaną konieczność eliminacji języka w całości.

Po co język. Mowa obrazkowa powinna "tym tekściarzom" wystarczyć. Bo cenzorom wystarcza. Zdjęcia, filmiki, stałe fotografie, ruchome obrazy i coś jeszcze: a to towarzyszące oglądaniu uczucia, emocjonalne rezonowanie. Oglądający obraz wypuszcza odczucia, a te chyżo ciągną już dalej same czytelnika, to jest widza, jak muskularny pies, który swego pana na spacerze dookoła osiedla za sobą energicznie wlecze. Interpretacja rzeczywistości tu niepotrzebna; odczucie już ją podpowiedziało, a to wystarczy, by widz poczuł się spełnionym, pewnym siebie, zadowolonym z życia a szczególnie z własnych, wybitnych umiejętności analitycznych.

Proces ten przebiega, jak zwykle ze społecznościowymi procesami, w zespole złożonym z nieznanych publicznie kolegów; anonimowych członków kolegium redakcyjnego i pracujących społecznie, a więc niezatrudnionych, pomocników, którzy wspólnie z etatowymi pracownikami dyskutują przeglądane setkami inicjatywne teksty i komentarze, generowane w nadzorowanej przez nich społeczności. Wkrótce w tajnym zespole pojawiają się reguły, jak zwykle te same: naszych nie ruszamy, a w stronę krytyki ani nie próbuj gestykulować. Ewentualnie możesz wrzucić dowcip na samego siebie. Gdy już nasza redakcja "wie", jaki tekst napisze nielubiany autor w przyszłości, proces jest zakończony: gremium cenzorów oszalało. Dlaczego? Bo niemożliwym jest wybieganie w przyszłość a oni to właśnie, w ich obłędzie, zrobili. "Czytają" czyjś umysł, w ich mniemaniu trafnie i do przodu. Przewidują przyszłość jak wytrawny tarocista. Widzą nadciągające katastrofy, które "muszą moderować"; którym "muszą tu i teraz" zaradzić.

To nie wszystko - są liczne następne objawy obłędu. Stuknięci odbiorcy wespół z cenzurującą redakcją przylepiają autorom etykietki "banującego" albo jakąś dowolną inną, ważne że globalną, etykietę, która od razu daje im poczucie złapania gruntu, poczucie chwycenia się czegoś pewnego w tym płynnym świecie. Nie zauważają, że chwycili się ułudy, własnej zmyślonej etykiety, jaką przybili emocjonującemu, elektryzującemu Autorowi. Patrzą więc nań i widzą w nim wyłącznie ubytki i defekty; wymazują ze świadomości pozytywne aspekty działań Autora, na przykład rozsławianie platformy blogowej, pomnożenie unikalnych odwiedzin też zapomnieli. Niech tylko Autor kogoś skrytykuje, a już taki wzmożony generalista w mig wytłumaczy sobie, a nawet innym, że "ten Autor tylko każdego krytykuje", choć to nieprawda. Ale jakaż to wygoda tak czarno-biało widzieć świat; komfortowe uogólnienia typu "on zawsze a ja nigdy" służą jako uzasadnienie własnej wysokiej kultury, rozeznania, i tak dalej – aż do odlotu od rzeczywistości włącznie. Ten ostatni akt jest nieuświadomiony. Odlotowi towarzyszy bowiem projekcja: wspomniane biało-czarne trzaskanie dziobem kierowane jest "na tego, wiecie, który zawsze", zamiast na siebie. Seria ekstremalnych odczuć, występujących na przemian z przekonywaniem siebie, że "to tamten znowu przesadził", utwierdza mówiącego w fałszywym mniemaniu, że on sam jest w porządku.

Gdy należy wydać opinię, obłąkani skupiają się na zewnętrznym świecie. To nie oni, lecz inni są winni. Przecież trzeba się na tamtych skupić, nie na sobie, gdzieżby. Wariat czuje się bezbronny, więc przerzuca odpowiedzialność na zmyślony czynnik, lub zmyśloną cechę kogoś, możliwie daleko umocowanego; najlepiej będącego po drugiej stronie ekranu redakcyjnego komputera.

Szaleniec co chwilę sprawdza "poprawność swego rozumowania", choć on wcale nie rozumuje, a tylko drży z emocji - co będzie ze mną, gdy...? Albo też drży jeszcze silniej, wyobraźnia gra - co stanie się mi, gdy...? O emocjonalnym rezonowaniu napisałem tu powyżej wystarczająco mocno, przypomnę w dwóch słowach, że opętany wypuszcza swoje odczucie przodem a wyłącza rozum. Odczucie interpretuje opętanemu całą otaczającą go rzeczywistość. Rozum usnął i śpi. Refleksji o świecie brak, po co refleksje, jeszcze taki musiałby przyznać swój błąd, a to nigdy nie nastąpi, bo taki przodem puścił odczucie i zablokował się całkowicie na nim. Pies szarpie, ciągnie swojego pana, ledwie nadążającego zmyślać uzasadnienia, bezwolnie za własnym drżeniem kroczącego, nazywającego ten dygotliwy chód "świadomym i pewnym krokiem".

To ostatnie jest najpoważniejszym symptomem dokonanego przejścia od zdrowego człowieka do potencjalnego pacjenta domu wariatów: taki nie zaprzeczy sobie. Jest ciężko przekonany, a co świadczy przeciw przekonaniu, wariat wyrzuca za okno w bólu nieustannej pracy nad "głębią", w której znajduje się potwierdzenie jego stanu, no oczywiście, bo cóż innego może kryć się w głębi duszy, jak nie pełne potwierdzenie aktualnie zmyślonego stanowiska. Powstałego pod wpływem impetu, silnego impulsu, którego "nagłość" dostarcza dodatkowego uzasadnienia, by nie myśleć.

[...]

Pewnie państwo domyślili się już, co opisałem tutaj. Jeśli dostrzegłby kto tutaj znajomą sprawę, to niech szybciutko przemyśli dostrzeżone szczegóły jeszcze raz. Opis ten dotyczy depresji; jest on klinicznie poprawny, choć nie wyczerpujący - symptomów jest więcej, ale ograniczyłem się, aby nie rozsadzić ram, jakie wytycza notka na blogu, nadmiernymi opisami objawów choroby.

Czy depresję można leczyć, ależ tak. Są dziś skuteczne środki, pomagające w tej przypadłości. Warunkiem leczenia jest jednak prawie zawsze zgoda pacjenta na pomoc. Bez takiej minimalnej aktywności, poszkodowany pogrążać się może dalej. Depresja jest niemiłą chorobą o potencjalnie trudnym, czasami letalnym przebiegu. Kto zatem przekłada na później, doigra się kłopotów większych niż obecne. Leczyć więc trzeba siebie, a czasem także swoich, szybko.

Swoich - dotyczy rodziny, podwładnych. Poszkodowanych może być wielu.

 

Zamiast zakończenia.

Przypomnijmy sobie literacki obraz depresji, jaki zostawił nam Kornel Makuszyński w powieści "Szatan z siódmej klasy". Matematyk z czarną brodą, powieściowy Iwo Gąsowski, cierpi na depresję. Dopiero porzucenie opinii o własnych zdolnościach daje mu szansę wyjścia. Możliwe, że bliżej nas, w realnym świecie tuż obok, również znajdziemy niejeden przypadek zaburzeń, jakie mogą wykończyć nie tylko rodzinny majątek, lecz także sporą spółkę. Tu również szybka zmiana opinii właściciela o jego realnych zdolnościach uratować może przedsiębiorstwo. Proszę pytać o to praktykującego psychologa i koniecznie sprawdzać, co piszę. Dopiero potwierdziwszy, proszę w odpowiedni do powagi tematu sposób wyciągać wnioski. Depresja to nie są żarty. Na odwinięcie przez rozwojową i dynamiczną Administrację Salonu24 czekają pisarze:

Krzysztof Osiejuk, "Toyah", blog osiejuk.salon24.pl

Gabriel Maciejewski, "Coryllus", blog coryllus.salon24.pl

Oraz ich Czytelnicy, oraz reklamodawcy, oraz sympatycy Salonu24, oraz... chyba jeszcze ktoś.

A-Tem
O mnie A-Tem

Polecane blogi: ATEM  —  notatki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura