A-Tem A-Tem
638
BLOG

Konstytucja

A-Tem A-Tem Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

Czym jest Polska obecnie, jak żyjemy, na ile stanowimy o sobie i o państwie — zastanówmy się nad tym tutaj, wspólnie. Rozdział za rozdziałem pokażę Państwu propagandę i rzeczywistość, w jakiej tu żyjemy.


    Suwerenność i demokracja

    

    Władza w rękach ludu… Suwerenem jest naród… itepe, itede. Nonsens! Kłamią nam w żywe oczy. Nie istnieje ludowładztwo (demokracja) ani nie istnieje  suwerenność narodu tam, gdzie lud nie ma — ani niezawodnej łączności, ani nowoczesnej broni; gdzie nie da się zwołać pospolitego ruszenia, ani nawet salut pojedynczy puknąć, na wiwat, z dwunastu przyczyn, z których już ta pierwsza, zasadnicza, brzmi: „...bo nie mamy armat, sire!”.

    Bo nie mamy.

    Ani gnata, ani czołgu, ani helikoptera, ani nic podobnego. Ani radia, dobrego, którego nie da się podsłuchać. I niech mi tu nie wyłazi z krzaków jakiś wczorajszy troll, z pyskówą, że "ja to nie obsłużyłbym współczesny samolot, helikopter czy czołg”, bo akurat to takiw coś, to ja bez problemu OBSŁUŻYŁBYM. Bez specjalnych kłopotów: to są bowiem urządzenia bardzo proste; są one specjalnie tak skonstruowane, by można się nimi było łatwo posługiwać. 

    Tzn. samolot lata sam (nosz kuchnia flak, sama nazwa to, wystarczająco jasno, nam tu... wskazuje) a pilot mu w tym jedynie przeszkadza. Czasem inteligentnie, czasem mniej. Ale do rzeczy.

    

    Suwerenny Naród nadaje sobie Konstytucję

    

    Mości Panowie i nadobne Niewiasty!

Jeśli by tak...

O ile...

    Gdy tzw. polska konstytucja przyznaje komukolwiek lepsze wyposażenie, niż temu, kto Rzeczpospolitą konstytuuje - czyli Tobie, mnie, sąsiadowi zza płota, koledze z pracy - to mamy satrapię i rządy terroru, a nie żadną demokrację. Gdy tzw. „wojsko” ma działo, czy rakietę, a gmina czy też duża rodzina NIE MA, to mamy w Polsce rządy bandytów, a nie suwerenny Naród.

    Notabene...

    To całe tzw. „wojsko" nabyło sprzęt z pieniędzy, ukradzionych Tobie. To tytułem odpowiedzi na pytanie, czy aby „obywateli będzie stać na 1000 czołgów, jakie ma w tej chwili „wojsko” na stanie...? Odpowiedź brzmi: tak, będzie nas wtedy stać na 5000 lepszych wozów bojowych, niż te obecne. Obecne zostały kupione za środki kradzione, a Naród zakupi za swoje. Bez marnotrawstwa, jakie zawsze charakteryzuje współczesne, dzisiejsze tzw. „wojsko”. 

    Tym samym została udzielona odpowiedź na pytanie „czy aby załogi, gdy ich pojazdy, działa samobieżne będą stać po zagrodach, będą na pewno właściwie wyszkolone?”.

    Tak.

Będą lepiej wyszkolone i to taniej, niż to jest obecnie. Szacunkowo 10×, tj. dziesięciokrotnie taniej, ale jako oszczędni gospodarze oszacujmy przyrost zdolności do walki jedynie 5×, pięciokrotny, bo to przy połowie obecnych wydatków i stałej gotowości - bo będzie to NASZ SPRZĘT.

    Ja bym dbał o samolot o wiele bardziej, gdyby on był mój, niż o jakiś ogólnopaństwowy (czyli niczyj). Własny sprzęt będzie utrzymany przez Naród — czyli przez nas — taniej i skuteczniej, niż sprzęt poligonowy, jakim „dysponuje wojsko” czyli — no, kto?

    Bo nie my.

    

    Wojsko „polskie”, czyli OBCY

    

    Tyle jest chyba dla każdego z nas tutaj już oczywiste.

    Polska nie ma faktycznie ŻADNEJ broni. Specnaz, CIA, czy jak nazywa się obecnie obca struktura dowódcza rabująca nas, by zapewnić SOBIE (bo nie nam) przyrost siły, nie zawaha się ani sekundy użyć tę siłę przeciw nam.

    Taka jest funkcja zawodowej armii, która wchodzi obecnie do Polski siłą bodaj dwóch dywizji zmechanizowanych, 21.000 żołnierzy i 46.000 personelu do pomocy. Wchodzą, aby przejąć polski sprzęt i zaprowadzić SWOJĄ strukturę dowodzenia, jako tę nadrzędną. Bynajmniej nie polską. Od tego momentu każdy rodzaj „wojska” zobowiązany będzie bić Polaków, gdy obcy interes to rozkaże. W tym jednostki do niedawna „polskie”.

    Pamiętamy stan wojenny? — No to świetnie, bo pijane władzą bubki właśnie ustawami obmurowują panowanie obcych nad Narodem Polskim. Podobno ślubowali inaczej... zaś postąpili inaczej, niż ślubowali — ostatni raz w 2015 roku, przy okazji wyborów do Sejmu.

    Co się dzieje w Polsce dziś? Dziś mamy rozbiór Polski. Czas rozbiorów — jest TERAZ. Jak dokonano kolejnych rozbiorów Polski, włącznie z tym ostatnim w 1795 roku...? Jak to „jak” — tak, jak teraz. Po kawałeczku. Wprowadzając obce nam „wojsko”, naturalnie „dla obrony przed niebezpieczeństwem”. No tak. Fakt.

    Pyskujący posłowie z partii PiS, tłumaczący nam, jak to się mamy z tego cieszyć, że „sami zapłacimy za pobyt obcej armii” nie wiedzą, że perorują jak targowiczanie do wysłanników carycy Kararzyny. Caryca zmieniła imię, zdrada jest taka sama. 

    

    Więc jeszcze raz, bardzo jasno:

    

    Gdy my mamy mniej możliwości nabycia sprzętu, w tym środków łączności (bo nie tylko uzbrojenia) niż zorganizowane, uzbrojone bandy w rodzaju „służby”, to suwerenność Polski właśnie poszła się paść. Mamy mniej, niż obce zbrojne bandy.

    A raczej w ogóle nie mamy możliwości zaistnienia, jako skomunikowany, zdolny do obrony państwa obywatel tegoż. Notabene: ciekawe, czyje są to „służby” — bo realizujące narodowy interes, czyli polskie, one NA PEWNO NIE SĄ. Drugie połączone pytanie brzmi: czyje jest to sprowadzane właśnie do Polski „wojsko”, bo nasze absolutnie ono nie jest. Jest obce. Musimy sobie następującą rzecz uświadomić, choć szkoła starała się, byśmy ją zapomnieli.

    

    Nie wolno nikomu obcemu mieć — na terytorium Rzeczpospolitej — ani lepszej organizacji, ani lepszego wyposażenia, niż to każdemu z nas, dowolnemu obywatelowi państwa, przystoi. My sami decydujemy o naszych sprawach, bo to jest nasze państwo. Możemy delegować władztwo na rodzinę, gminę, itd. Żaden zdrowy na umyśle człowiek nie da jednak decydować o sobie żadnemu — na dodatek jeszcze wyposażonemu w świetne uzbrojenie i łączność — obcemu.

    Wyposażeni i połączeni są obywatele państwa. Mają być. Już nie mówię o takich drobnostkach, jak np. broń przyboczna — to powinno być oczywiste dla każdego. Wracając do łączności: to my mamy mieć możliwość kontroli policji, czy ona sprawnie i tanio wypełnia jej zadania, przez podsłuch założony PRZEZ NAS na komendach policji i kontrolę ich działalności (lub też niedziałalności - bo obecnie tak jest, że policja nie budzi zaufania; nie widać też, że sprawnie się obroną mienia, życia i zdrowia obywateli zajmuje).  

    Czy ktoś wie, ile rodzajów uzbrojonych band (wyposażonych w środki przymusu i podsłuchu) grasuje obecnie w Polsce? Czy są JAKIEKOLWIEK propaństwowe rezultaty ich działalności...? Nie ma takowych. Żrą, kradną, zabijają przedsiębiorczość Polaków (ograniczają działalność gospodarczą, terroryzują obywateli) sami uprawiając biznesy i biznesiki poza wszelką kontrolą. 

    Rozbiór państwa uskuteczniają, rozbijając jedność narodową, urządzając dzielące nas inscenizacje. Robią to za ukradzione nam pieniądze — oni nas terroryzują tak mocno wyposażeni, jak nas wcześniej mocno byli okradli. Bo to nie jest pracujące towarzystwo. To jest RABUJĄCE towarzystwo. 

    Oni — owe „służby” robią coś jeszcze, nefarycznego. Oni, co krok, posuwają dalej likwidację państwa. Dlaczego tak robią? - Bo mogą.


    Pozwalamy i popieramy

    

    Każdy występujący w TV pajac jeszcze ich popiera. Świętuje się nachalnie nawet nie działalność, ale istnienie, rozkradających państwo, zbrojnych band. Doposaża się bandziorów sprzętowo, podnosi się im „pobory” a tym bardziej pobiera się od pracujących ludzi coraz większe kwoty. 

    Tak — pracującym zaostrza się warunki życia i zabiera się im to, co wypracowali. Do tego występujący publicznie pajace, produkujący się w powtarzanych wielokrotnie programach telewizyjnych, się tym zaostrzaniem chełpią. 

    Jeden aktor się chełpi, że „uszczelnił”; druga kukła podskakuje, że „ograniczyła”, trzeci pinokio tańcuje, że odebrał Polakom resztki wolności, jakieśmy niedawno jeszcze — niedopatrzenie bandy — mieli. Przykładem swobodne rozmowy telefoniczne: już są one odebrane, skasowane. 

    Za taką podłą, antyludzką działalność każe się każdy pajac telewizyjny - fetować. I fetują takiego, lizusi z lewa i z prawa. Lewi „pisarze” czy też raczej marne pisarzyny, takie które pozostają w służbie terrorystów, wychwalają „dobrutką zmianę kochanego prezesa”. To oni potrafią ciepło napisać o takim zawodowym kablu, zdrajcy, agencie, złodzieju. Tak, tutaj wystarczy wstawić szefa partii, czy rządu - bo pasuje.

    

    Debata konstytucyjna — ponad nami

    

    Nie ma sensu żadnej debaty prowadzić; nawet ją zaczynać to bezsens. Niech nikt z nas z tymi agento-aktorami nie dyskutuje.

    Dlaczego? 

Bo najpierw należy się nam upodmiotowienie, potem możemy dyskutować. Podmiotami sprawiedliwego prawa stają się polscy obywatele dopiero wtedy, gdy współtworzyć będą państwo. Realnie — nie na papierze. 

    Co to znaczy?

Znaczy to, że my podsłuchujemy policję, specsłużbistów, czy innych delegowanych fagasów. Zadań wszystkich na raz każdy z nas nie wykona — ale musi być jasne, kto tu jest suwerennym zleceniodawcą, a kto jest zależnym wykonawcą poleceń. Tu trening wieloletni zaciemnia myślenie, więc to najprościej jak można powiem: to Ty zlecasz wojsku, czy policji działanie tam, gdzie sam nie możesz, lub nie chcesz działać, a oni wykonują Twoje polecenia. Wykonując je, wojskowi, policyjni czy specsłużbistowscy pozostają pod Twoją stałą i czujną kontrolą, bo są to pracownicy, pozostający na usługach i w dyspozycji Suwerena. 

    Poznać można suwerenność po uzbrojeniu obywateli w łączność i w broń LEPSZYM, NIŻ TO MA POLICJA, WOJSKO, SŁUŻBY, itd. Tu się w świecie nic nie zmieniło od tysięcy lat, bo gdy spoglądamy na nieznanego przybysza, to go rozpoznajemy następująco: wolnego poznać po tym, że nosi on broń. Niewolnik zaś, to ten bezbronny, rozbrojony, któremu zakazano, by sam śmiał wystąpić w swojej obronie.

    

    Póki tak nie jest, że jesteśmy wolni i suwerenni, póty nie ma co rozpoczynać rozmowy. Obojętnie, jaki fotogeniczny aktor odstawiać będzie w TV, albo na spędach, szopkę „rządową” czy „prezydencką”, a może „prezesowsko-naczelnikowską”. 

    Pamiętajmy: gdy brakuje Twojej podmiotowości (a tak obecnie jest) to wciągają Cię do dyskusji nie partnerzy, lecz jedynie nasłani aktorzy, którzy kłamią, jak najęci. 

    Bo też oni są najęci. 

Najęci przeciw nam. Przez antynarodowe, antypolskie, obce siły. Są wybrani spośród gromady posłusznych, fotogenicznych, polskojęzycznych zdrajców, by nieustannie kłamali nam w żywe oczy „jak mamy dobrze, a jak będziemy mieć — już wkrótce — jeszcze dobrzej”. Tylko się jeszcze to i tamto do Polski obce wojsko ściągnie, a swoim zabierze, utnie i odbierze - uszczelni system podatkowy lub odbierze łączność. Lub broń. Tę też się odbietze. 

    

    Zdrajca nigdy nie sporządzi realizującej cele i ambicje Narodu konstytucji państwa

    

    Zdrajca... On dostał od mocodawców inne zadanie: wprowadzać ma chaos i podziały w narodzie, kłamać, propagować antypolskie inscenizacje, okradać pracujących Polaków, zakładać żerowiska dla obcych, wyposażać propagandystów, nagradzać łgarzy, poniżać i likwidować rodzinę, promować sprowadzanie obcych uzbrojonych band. I to wszystko zdrajca co dzień od nowa — robi. 

    Dlatego taki nie zasługuje na cień zaufania. Bo nie realizuje on interesu narodowego, a przeciwnie: rozmontowuje naród i likwiduje państwo. Uniemożliwia taki aktor-chytrusek Polakom działalność gospodarczą, ułatwia ją natomiast obcym. Realizuje on stopniowy, tak powolny że „prawie niezauważalny” rozbiór: przekształcenie Polski w żerowisko dla obcych kulturowo, zbrojnych band.

    

    Kto z polityków rozbraja nas i okrada nas z owoców pracy?

    

    Nie, poważnie. Zapytaj się teraz, drogi Czytelniku, kto zbudował dwutysiącosobowy paśnik dla tzw. swojaków w dużym pałacu? To jest rodak i gospodarz, czy złodziej i zdrajca? Wielodziesięciotysięczne ministerstwa i dwumilionowa gromada urzędników, sterowana jest z małego pałacu w sposób aby  gospodarny, czy złodziejski? 

    Cała gadka konstytucyjna jest (1) jedynie przykrywką, dla dalszego rozmywania aktorskiej odpowiedzialnosci za posłuszniacki, postępujący rozbiór polityczny i społeczny Polski. Gadanie o niby-to-nowej konstytucji ma drugi cel, poza wymienionym przykrywaniem demontażu naszego państwa.

    Gadacz o poprawkach do konstytucji ma też nas pozyskać, omamić „ptaszkiem i piosenką”, czyli ma (2) zdezorientować Polaków — rzekomym patriotyzmem. Gdzie wielu ma wrażenie, że diabła nie ma, tam nikt z diabłem ani nie walczy, ani nawet o nim nie mówi. Skoro go „nie ma”, to po co się wysilać. Jest przewspaniale! Hostię złapie, chorągwie nam załopocą, hymn odegrają, godło podświetlą LED-ami, poklaszczą. Tram-ta-ram. 

    Debata konstytucyjna ma także, po trzecie, (3) rozmyć odpowiedzialność tych, którzy już zdradzili, za dokonaną przez nich zdradę. 

    

    Gdzie nie ma winnych, tam nikt nie woła o osąd i o wnikliwy proces

    

    Podsumujmy cele, przyświecające tym, którzy wywołali debatę konstytucyjną. Oni w trakcie debaty zamierzają urządzić sobie wszechstronny immunitet, plus grubą, najgrubszą kreskę. Ma więc już wkrótce, dzieki obecnemu debatowaniu, „nie być już winnych”. Bo polityka — ona „się dzieje”. Tak, wiecie Państwo — no — sama. O, właśnie. 

    Ot, wzięło się i się stało. Samo się stało. No, było kiedyś inaczej - ale teraz jest tak, jak jest. I już. Skąd, dlaczego, kto to wprowadził? A, tego właśnie ma NIE BYĆ WIDAĆ. Po to się w nadchodzących miesiącach i latach będzie dysputy konstytucyjne prowadzić, niby to, pozornie niechętnie (prezes) czy pozornie chętnie (duży pałac). 

    Tymczasem wszystko to — to jest teatr, dla naiwnych, dla maluczkich. Teatr, mający na celu odwleczenie rozliczenia winnych. Zniknąć w oparach dysput mają wszyscy odpowiedzialni za stan obecny. Grubą kreskę szykują, po cichu, nie nazywając tego głośno „grubą kreską”. Niech będzie cichutko o tym... niech się babcia cieszy. Póki może. Babcia i tak nie dosłyszy, nie dowidzi. Już „służby” wiedzą, co dla „babci” lepsze będzie.


    Al Capone, czyli PiS, PO, UW, KLD, etc.

    

    Za co należy osądzić obecnych rządzących, ale i ich poprzedników też? Bo bynajmniej nie jednej partii zawdzięczamy to, że, na przykład:

    - Polska znika ludnościowo i w efekcie jej za 100 lat już nie będzie; miliony kobiet nie zakładają rodzin ani nie mają dzieci; przy czym wmawiają sobie, że „same sobie takie życie wybrały”, zaś miliony mężczyzn rzucają się po świecie, bezżennie, udając że „sami sobie takie życie wybrali”;

    - Polska nie ma własnej waluty a twór PLN służy jedynie do okradania Polaków tą drogą; wprowadzania chytrych bo niewidzialnych podatków, w tym np. inflacyjnego, czyli łupiącego wszystkich pracujących, a naganiającego zyski tzw swojakom - obdzielającej się UKRADZIONYM POLAKOM DOBREM obcej grupce tzw. trybalistycznych oszustów (do jednego razu sztuka, o kim jest tutaj mowa);

    - Polaków zastępuje się milionami Ukraińców, wprowadzonych „bo tak jest dobrze”, ciekawe tylko komu „dobrze” skoro ci są też wykorzenieni, czyli łatwo sterowalni i posłuszni nakazom - znowu, czyim?

    - do Polski wprowadza się, na stałe, dziesiątki i setki tysięcy OBCYCH, którzy to wcale nie pracują, a jednak „jakoś” zasiedlają wydzielone dla nich obszary, zabudowane w wyskokim standardzie, ogrodzone... getto takie osiedle się kiedyś nazywało, a jak nazywa się takie osiedla dziś?

    - do Polski czasowo sprowadzane są liczne, uzbrojone bandy „świętujących” jakieś obce nam gusła, imprezy, ceremoniały i hołdy bożkom, niewyznawanym przez żadnego Polaka... za to przez obcych namolnie, zelotycznie, a i owszem, tak;

    - do Polski sprowadza się obce armie, pozostające pod niewiadomym dowództwem, wielodziesięciotysięczne, uzbrojone jakby na wojnę, a opłacane z... polskiego budżetu?!

    - z Polski wyprowadza się wojska; te przez dobre szkoły przygotowane — najmłodsze, najdzielniejsze i najbitniejsze wojska, te najwyżej stechnicyzowane, wyjeżdżające wraz z ich sprzętem, wartym miliardy dolarów. Wyjazd naszych rodzimych wojsk pozostawia Polskę nie tylko gorzej uzbrojoną, osłabioną, ale i wystawioną na atak... bowiem wyposażenie wojenne, kupione do obrony Polski, zostaje chyłkiem wywiezione, faktycznie trafia do OBCYCH i służy nieznanym Polakom, obcym interesom; wyjazd rodzimego wojska wzmacnia faktycznie jadowicie wrogie Polsce dżingoistyczne grupy interesu;

    - uniemożliwia się Polakom akumulację kapitału — kapitału, pozostającego w polskich rękach, bo niszczy się Polaków daninami, opłatami i podatkami, jednocześnie uwalniając od rzeczonych danin, opłat i podatków gospodarujących w Polsce... obcych;

    - przekazuje się co roku coraz większe środki antypolskim grupom interesu, gwałcącym polskie prawo i tradycyjne, polskie reguły współżycia społecznego. Gwałt ten zaszedł już tak daleko, że obce organizacje i obce grupy już zupełnie jawnie inwentaryzują stan posiadania, pozostający „jeszcze niestety w polskich rękach” by tym sprawniej to mienie Polakom ODEBRAĆ, a czego nie odbiorą, to na ich obce potrzeby OPODATKOWAĆ. Podatki, po inwentaryzacji, płacone będą przez Polaków dodatkowo do danin, jakie dziś pracujący Polacy muszą płacić. 

    - okradany jest fundusz emerytalny, jaki pracujący Polacy zgromadzili na swoich kontach (już się dowiedzieliśmy, że to „nie nasze” konta są); choć gromadziliśmy w dobrej wierze, wpłacając przez lata. Na osłodę złodzieje — podający się za „rząd” — obiecują, że jakoweś mityczne „zakłady przemysłowe” powstaną za ukradzione z funduszu emerytalnego pieniądze. Nie powstaną: doskonale to wiemy, że chodzi tylko o uspokojenie nastrojów, by czasami Naród się nie skrzyknął i nie zaczął złodziei rozliczać;

    - tu jesteśmy w punkcie wyjscia.

    

    Chodzi o nierozliczanie przestępców i złodziei

    

    Debata patriotyvzna - konstytucja - zkolanwstawanie. Haha. Zaprawdę, w tej szopce chodzi o rzycenie nas na kolana, rozproszenie i zdezorientowanie, o pozbawienie nas łączności i broni. Aktorom prowincjonalnym „robiącym rząd” jedynie o grubą kreskę dla trzecioerpowiczów chodzi.

    Których to?

Jak to których? — Jednych i drugich, a zwłaszcza tych trzecich, którzy niby nie są obecni „bo się już dawno rozwiązali” a jednak są i się stale odtwarzają, nie wypuszczając władzy z łap. Władzy, a raczej służalczości wobec obcych. Wpływy tych trzecich zbudowane są na nieustannej ich gotowości do sprzedania Polaków za jakikolwiek przywilej, nadany sprzedawczykom przez obcych, wdzięcznych służalcom — w nagrodę za zdradę polskich interesów.

    Elity zasadzają się na zdradzie. Są dobrze ukryte pod flagą biało-czerwoną, ocieplone wizerunowo i są łatwo strawne dla Rodaków. To prawda. Wszystko, co tu niektórzy potrafią, w obliczu zdrajców, to jest jarmarczne rechotanie. Popatrzmy tutaj:

    

    Komentator na jednym z forów napisał, ledwie parę dni temu, że „...błąd polskiego Narodu polegał na tym, że zamiast rozliczać Kaczyńskiego i PiS z ich kłamstw na bieżąco, to Naród dowcipkował, lekceważąc i Kaczyńskiego i PiS, zadowalając się polewką z kaczora i kaczystów. I to był właśnie ten nasz (nam właściwy) brak głębokiego, propaństwowego instynktu politycznego; nasz brak instynktu samozachowawczego...” 

    Słusznie powiedziane! Zabrakło rozliczania na bieżąco tych jednych i tych drugich, bo tu nie powinno być żadnej partyjności, za PIS i za PO, lecz wyważona odpowiedzialność; całościowa odpowiedzialność za państwo: za Rzeczpospolitą. Gdy kogoś swędzą służby, niech zacznie wymaganie od tych trzecich, ale niech zacznie rozliczać ich na bieżąco!

    

    Nie jest tak, że tylko jeden obóz to gangsterzy, a drugi obóz to niby są czyściutkie, oddane Ojczyźnie dusze. Bynajmniej. Gangsterką zajmują się równo obydwa ugrupowania; obydwa tę zaprawdę dochodową bandyterkę uprawiają, kryjąc jeden drugiego, PONADPARTYJNIE — pozostając niewidoczni w mediach, pozostając schowani przed wzrokiem publicznym.

    Ci, kierujący małpeczkami na drucie, okradają Polskę zupełnie niezależnie od nazwiska, czy danej afiliacji małpeczki, odgrywającej polityka. Jeśli taki/taka aktorzyna w telewizyjnej mówce, podskakując, występuje, to już po tym widzimy, że nie ma taka najmniejszych wpływów na cokolwiek, ani nie ma nic do powiedzenia.

    

    Osobniki kierujące Polską, właściciele państwa nigdy nie pokażą się w żadnym masowym przekaźniku. Tacy mają od dokazywania przed kamerą dokładnie te małpeczki, tę zgraję aktorzyn i teatrolożek, którzy mają wrażenie być ważnymi - bo takie dokładnie wrażenie w ich marnych umysłach, z premedytacją, właściciele Polski tam wywołali. 

    Małpeczki telewizyjne mają się starać o dobrostan ich władców, ich właścicieli i mają żyłować nas - okłamywać nas, wyprowadzać nas w pole, dodawać podatki i zabierać resztki wolności. Jak widać, system perfekcyjnie działa: propaganda przekrzykuje ludzi, gangsterskie biznesy sze kręczą aż furczy, a interes obrabiania „zwierząt” (właściciel o pracujących Polakach tak mówi, w przypływie szczerości: „te zwierzęta”) co rok lepiej funkcjonuje. 

    Jak to warszawski cwaniaczek mówi na taką karuzelę finansową: aj, zaiwania, że aż strach!


    Meritum

    

    Czas pokazać Państwu konkrety. Możemy sami dostrzec, że to, co w TV nam pokazują: Sejm, Senat, komisje takie i śmakie — to jedynie jest cyrk dla głupich. Żaden z pokazujących się tam komediantów nie ma nic do powiedzenia — tajny dla publiczności ośrodek naciska przycisk, a małpki podskakują, debatują tam konstytucyjnie i demokratycznie, głosowania udają, wybory inscenizują. Niepotrzebne oczywiście, ale ile przy tym rejwachu, festynu ile przy tym jest zabawy głupiojasiowej, jakże zadowalającej instynkty „tych niskich zwierząt” jak mawiają właściciele Polski w chwili szczerości, gdy mniemają się między sobą, bez goyim.

    

    Oto dowód pozorności obecnej „władzy”

    

    Dowód, a nawet dwa. Pierwszy, to jest zainscenizowanie tzw. smoleńska, które to przedstawienie zainscenizowano medialnie, pozbawione wprawdzie wszelkiej treści, bo tam przecież nikt nie zginął, niemniej było skutecznie. Przedstawienie to zszarpało wielu z nas nerwy; ono podzieliło nas głęboko, a wieloma trwale wstrząsnęłowyłączając nasz krytycyzm i wiele naszych wyższych funkcji umysłowych do tego.


    Drugi to podatki dochodowe. Jak za AlCapone, tak i w trzeciejerpe, można by posadzić złodziei nie za kradzież - na tym raczej ich się nie złapie - ale za niezapłacone od ukradzionego (a jest to zarobek, przychód) podatki, zwłaszcza dochodowy. Ponieważ obowiązek podatkowy obowiązuje także złodzieja. Gdy widać, że mieszka w willi, powiedzmy za 10 mln, którą postawił z „państwowej pensyjki”, to MOŻNA takiego natychmiast posadzić, a w jeden miesiąc skazać. Rozmiar kradzieży wskazuje na dożywocie? Trudno, dura lex sed lex

    

    Tylko, że... nie ma procesów o niezapłacony podatek dochodowy od wielomilionowych kradzieży. Bo większość złodziei rozkradała państwo, „pracując” gdzie? — W organach państwowych, a i nierzadko w tych bezpieczniackich. Jak tu takiego, było nie było „podporę systemu” skazywać...?  Albo nawet aresztować...?  

    Nie da się, koledzy nie dopuszczą. Zwłaszcza, że koledzy (narybek) dopiero zaczynają kraść, a zamierzają dorobić się nie gorzej niż „stary” więc są zależni... bardzo zależni od starego i od metod jego. Są takiemu obergangsterowi wdzięczni za każdą jego wskazówkę „jak się to robi” i dlatego młodzi państwowcy pilnie milczą na temat ich instruktora, dowódcy, wychowawcy nowego pokolenia... złodziei. 

    Jest za to mnóstwo inicjatyw, wychodzących od młodych urzędników i młodych funkcjonariuszy aparatu ścigania, w efekcie kryjących złodziejstwo. Najbardziej bezczelna inicjatywa, jaka wyszła ostatnio z młodego aparatu administracyjnego, to jest konstytucyjna debata Dudy. Idealnie przykrywa złodziejstwo, popełnione już. A w perspektywie „nowa konstytucja” ma je... trwale usankcjonować, zatwierdzić i utrwalić. Wystarczy przeczytać 15 punktów/pytań Dudy i już to widać. Dezorientowanie obywateli, krycie złodziei. Brawo, Duda. Brawo, my.

    

    Propaganda w działaniu

    

    Jedną z najpodlejszych inicjatyw jest organizowanie poparcia dla aktorów (prezesa, prezydenta, premiera, itp.) tutaj, w internecie. Sprytna propaganda służb przedstawia tę agenturę obcych — patrz wyżej — odwrotnie do faktów, jako jakichś niby „zbawców”: europejs cała gębą Morawiecki, Duda-to-się-uda, Jaro-sław Polskę-zbaw

    Dobrze się napracowali propagandyści: hasełka są chwytliwe i zwiodły wielu. Niestety, hasła te nas nadal zwodzą. Przeciwdziałanie, unieszkodliwianie takich chwytliwych, zakłamanych memów było i jest trudne. Obchodźmy więc takie, i ich krzykaczy, łukiem. Na poboczu zostawiamy Cud-Dud i Jaro-zbawa.

    

    Jest jednak coś więcej, czego nie możemy tolerować: to łzawe przedstawianie łgarza i mordercy jako czułego miłośnika zwierzątek. Miłośnika dzieci nie - to byłoby już zbyt grube oszustwo, ale zwierzątka pasują, bo ocieplają wizerunek. Najczulsze fotografie zrobiono z przywiezionym na tę okazję psem... ciekawe dlaczego mejnstrim tych nie wykorzystał...? Pieseczek... szczeniaczek... ach!

    No tak. Pogryzłyby się narracje. Ktoś inny już ustalił kocią. Czyżbym miał tu na myśli osobę Pana Prezesa...? Nie, nie tylko. 

    Numer z suką „blondie” jest stary, jak świat: gdy tajniacy instalują aktora, to wybierają dla takiego od razu zwierzątko ocieplające mu wizerunek. To dotyczy więc każdego, bez wyjątku. Lenin, Dżugaszwili, czy bardziej aktualni aktorzy. Każdy z nich ma zdjęcia z pieseczkiem, koteczkiem, sarenką, barankiem — lub łasiczką. 

    Takiemu, przykładowo, Obamie się nie przyjęło żadne zwierzę: sześć razy (!) agenci propagandy zmieniali mu GATUNEK zwierzęcia. Ludzie w żadno zwierzę, niby „ulubione przez Obamę” nie uwierzyli. I słusznie.

    My tu też powinniśmy zachować dystans. Gdy pokazują aktora z blondie, czy z kotkiem, to poproszę o ostrożność: w takich obrazach nie ma nic realnego, poza brudną polityką — ta jest tam.

    

    Tym szybciej będzie taki aktor owijał sobie ludzi dookoła palca, im więcej łapiących za serce historii o jego „czułym sercu” będzie krążyć. Cyniczny wampir, gotowy oszwabić każdego — nie sprzeda się tak gładko. Przyznacie to sami, że tak jest.

    Gdy najmuje się cynicznego zbira, to tym szybciej jego mocodawcy wynajdują gdzieś takiemu sarenkę, pieseczka, czy milusieńkie kociątko. Wprowadzali do czytanek szkolnych (to kiedyś) lub wprowadzają do internetowych memów (to dziś) sztucznie wykoncypowane „ocieplacze wizerunku”. 

    Popatrzmy raz na Ucho prezesa i „mleczko dla kotka”, zmyślone przecież, tak samo jak ta cała kocia historyjka dla publiczności. Nachalnie powtarzany motyw, który swoiście ociepla kostycznego niedotrzymywacza obietnic. 

   

    Zakończenie


    Historia tu się nie kończy. Ciąg dalszy każdy z nas dopisze. Jesteśmy odpowiedzialni za siebie.


    Okoliczności mogą być — i będą — nie sprzyjające nam. To nie jest powód, by rzucać życie, bliźniego, ani rozumne reguły życiowe. Przeciwnie: zaskakujmy aktorów tym, że w ich przedstawieniach NIE ZAGRAMY ROLI, przewidzianej w ich scenariuszu. Nie. Za to sporządzimy własny, suwerenny, wszechstronnie celowy plan działania. Z realnym celem. 


    Nie uda się nam od razu zatrudnić zawodowego aktora, by taki komediant dla nas, dla Suwerena, rolę zagrał, jak my grać każemy. Od razu nie, z czasem tak.

    Coś mam tu jeszcze w zanadrzu. Zawsze wtedy, gdy w przedstawieniu na scenę wylazła jakaś fujara, to gwiżdżemy na niego ile sił. Odwołajmy takiego, odważnie — wypad, szmato.


    Czy też jak wołają ulubieńcy aktora p.n. prezydent lechkacz: spieprzaj stąd, dziadu! W przedstawieniu każdy aktor zjada nasz czas i nasze pieniadze. Wygwizdanie takiego, kto niedostatecznie się stara, to MINIMUM aktywności, jaką mamy okazać.


    Stać nas na to. Niech oni wiedzą, że nie tolerujemy fuszerki, że widzimy ich popisy, inscenizacje, krzywe lustra i ściekającą na drżące karki szminkę strachu, że to jest już ich ostatnie przedstawienie. Gdy w to sami uwierzymy, że to MY jesteśmy SUWERENEM, to będzie jednocześnie nasza wygrana, ich koniec

  



STEROWANIE SPOŁECZEŃSTWEM

===== dodatek specjalny =====



    Tak, chodzi o Edwarda Bernaysa i innych mu podobnych propagandystów. Sterowanie społeczeństwem tacy uprawiają, ale jak?

- To proste!

- Poprzez podsycanie naszej niepewności oraz wyzwalanie w nas niskich popędów.

    Zastanówmy się nad tym przez chwilę: 

Propaganda gangsterska, nazywana szumnie „państwową” lub też z podobnym zadęciem, np. „propaństwową” pozbawia nas naszej przyrodzonej siły wewnętrznej. Propaganda wydobywa tę siłę z nas i ją niszczy, by siła ta nie zadziałała czasem w dobry dla nas, czyli suwerenny sposób. 

    Następnie tę już pozbawioną życia, sił i suwerennej duszy powłokę ożywia się ostrym bodźcem najniższego moralnie kalibru, lub wręcz amoralnym targnięciem. Instyguje rozmyslnie się w te wyprane z suwerennej duszy kukły, wykreowane podpowiedziami propagandy, podsunięte nam sztuczne, zmanipulowane wzorce

    Podżega się pustych ludzi chciwością, seksem, żądzą panowania... a raczej ich atrapami. Gangsterzy nigdy by w nas nie zainstygowali REALNEJ żądzy władzy — bowiem wiedzą, że to byłby ich koniec. 

    Następnie owa sztuczna, szmaciana kukła karmi się zarówno podsuniętymi z zewnątrz wzorcami, jak i własnymi, mało ambitnymi marzeniami, niezbyt ciekawymi fantazjami, przyziemnymi pragnieniami natury wewnętrznej. Te są wprawdzie autentyczne, ale jakże marne, jak niskich lotów, bodźce! Nie tędy więc droga do siły, do szczęścia.


    Z Raju na Ziemię


    Popatrzmy na to raz jeszcze, tym razem biblijnie. Nasi pierwsi rodzice chcieli być jak Bóg, i dlatego strącono ich na ziemię. My zbyt często chcemy być jak celebryci, jak propagandowe wzorce, a tu nasze własne niewyszukane pożądanie strąca nas w piekło niewoli, w piekło dostosowawczej konsumpcji. Strącani jesteśmy w zmajstrowane pod nas piekło życia pod panowaniem byle kogo - sprzedawcy gadżetów, złodzieja czasu. 

    Rezultat?

Ten jest ten sam, jak przy wypędzeniu z Raju. 

    Nawet nie zdając sobie z tego sprawy, tracimy możliwość kierowania swoim własnym życiem. Suwerenność przestaje istnieć... nawet nie wiadomo kiedy. To my sami, stale obrzucani propagandą rządową, pozbawiamy się suwerennego życia na fundamencie siły moralnej oraz fizykalnej; przestajemy też utrzymywać łączność z naszymi bliźnimi. 

    To rządziciele popychają nas, byśmy się sami pozbyli naszej przyrodzonej niezależności — z tym zgadzam się, to prawda. Oni popychają, niemniej naszą suwerenność amputujemy sobie my sami.

    I dlatego też... 

Ogłaszam pożegnanie z propagandą. Odzyskuję tę suwerenność, którą potrzebuję, by zdrowo żyć i by w pełni realizować zamierzenia. Te są znane i z wieloma konsultowane — więc przypuszczam, że są pozytywne.

    Takie sygnały dostaję, więc wierzę owym krytycznym głosom, które namawiają mnie, by nie zatrzymywać się; bym nie pozwolił na to nikomu, na kontrolowanie w ograniczający sposób moich przyszłych kroków.


    Samodzielna decyzja


    Suwerenność tutaj się zaczyna. Każdy podejmuje takie decyzje sam, bo nie istnieje  „wręczenie komu suwerenności”, tę bowiem z własnej a wolnej woli posiadamy, lub ją — też na własne życzenie — straciliśmy. Namawiam każdego, by sięgnął jak najrychlej po tę przyrodzoną, osobistą suwerenność. 


    Nie pozwólcie się kontrolować: niezależnie jak do Was obłudnie podejdzie jaki kontroler, wystawiajcie takiego za drzwi. Europa jest własnością naszych przodków, naszych wnuków, oraz nas samych. Rzeczpospolita jest tym bardziej nasza

    Nie jest to żerowisko dla kontrolerów, którzy ubzdurali sobie, że pojadą na naszych plecach do ich trybalistycznej, kabalistycznej władzy. Polska nie należy do tych, którzy roją sobie, że dojadą na ukradzionych Polakom pieniądzach do ich wielkości. 

    Wielkości, którą handlarze niewolników i sprzedawcy dzieci oprzeć chcą na wyciągniętych z ich brudnego nosa rojeniach o „rządzeniu tym gojskim, polskim roboczym bydłem” — to jest cytat z materiałów konferencyjnych, ostatnio odbywającego się w Warszawie spotkania, w sprawie postępującej inwentaryzacji „zasobów żywych, oraz dóbr kulturowych i nieruchomości”. Czego...?!

    Zasobów żywych. Oraz ichniej antykultury, bo przecież najmniejszej kultury u handlarza ludziną, tzn. żywym towarem, nie znajduję. Talmud to jest antykultura.


    Brońmy się


    Antypolskich kombinatorów poznać prosto. Jeśli taki:

- omija żywotne tematy niskich podatków i suwerennego pieniądza,

- omija temat zakazu uzbrajania się — moralnego i sprzętowego — Polaków,

- omija temat ataków obcej rasy na rodzinę, na Polki i Polaków,

- omija to, że Polska wymiera,

- omija emigrację,

za to pieprzy, jak nakręcony, zmyślone historyjki o „literaturze”, lub ślini się do pederastów — do pedrylskich aktorów żydowskich, wynajętych przez Sorosa i inną banksterkę, by ci, jako „polskojęzyczni politycy” nas z mównic okłamywali i pavulonowali podczas okradania nas z mienia i z życia — naszego i naszych dzieci — no to mamy go, znaleźliśmy go!

    Tak jest. 

Właśnie odkryliśmy agenta, ułatwiającego obcym rozbiór Polski. 

    A czy się taki dotąd fałszywie łasił jako bloger, czy jako pisarz, czy jako dziennikarz, czy jako polityk, to nie ma żadnego znaczenia.


    Nie jest ważne, że „on taki miły”, albo że „chodzi do kościoła”, czy też dopiero co się do Kościoła zapisał. To są didaskalia. Liczy się rozmyślne usypianie Narodu przez takiego „literata z literatką”. On to, pracując nad dowolnym tematem, i tak robi jedną, zaprogramowaną, rozbiorową robotę. 

    Bynajmniej nie zamierzam tu udowadniać, czy taki gagatek robi to świadomie, czy też nieświadomie, jako tzw. pożyteczny „I”. To ostatnie jest nieistotne. Idiotów pożytecznych jest tylu w świecie, że ich nie policzysz; w zasadzie nam chodzi o zdecydowane unikanie ich obecności, a nie o rozciągnięte „rozpracowanie” czegokolwiek z ich sprawek, czy otoczenia. 

    Gdybym więc nawet dokładnie, najszczegółowiej wiedział, co i jak, to i tak bym tutaj jedynie przypomniał że „po owocach ich poznacie”. Patrzymy na krecią — na antypolską robotę tych wzmiankowanych, a nie na to, jaki to pseudonim który z nich dostał, operacyjny - czy internetowy - czy jeszcze jakiś inny. To nieistotne. Zwyczajnie: unikajmy ich!

    Pilnujmy własnej suwerenności. Tego nikt inny za nas nie zrobi.


    Usypianie czy rozbudzanie umysłu?


Jeszcze zanim się uzbroimy w cierpliwosć czy w inne pozytywne cechy, zważmy na to, kto taki omija jak jaki diabeł święconą wodę wymienione tu, żywotne interesy nas: narodowego Polaka i kulturowego Eueopejczyka. Omija taki? Wygasza chyłkiem ? Zapomina, niby to, przypadkiem? — To jest obcy, lub obcych sługą.


Jest też inny bloger, dziennikarz (polityka takiego nie znam). Taki, który — być może nieporadnie — jednak stane BUDZI ŚWIADOMOŚĆ Rodaków, nieraz ich denerwując… 

    To nasz człowiek, patriota, świadomy zagrożeń oraz pracujący nad odkryciem prawdziwej historii Polski; pracujący nad odkryciem prawdziwej wymowy dokumentów Soboru Kościoła Powszechnego, pracujący nad odkryciem (zafałszowanych przez stulecia) prawd Wiary Katolickiej. Tylko tego powinniśmy energicznie wspomaga — moralnie i materialnie. Powinniśmy stać przy takim.

    Wiecie, o kim piszę.


    Ten ostatni i tylko ten ostatni jest wart tego, by go czytać. Krętacza, omijającego życiowe tematy, będziemy odtąd omijać. Szkoda nam czasu i szkoda życia na zakrętasy mentalne (czy życiowe) widoczne u meandrującego pożytecznego idioty, robiącego nawet bez zapłaty podłą, antypolską, rozbiorową — robotę. Niektórzy złapali się na jęki pseudopatriotyczne, wydawane przez takiego miłośnika aktorów, który zapracowuje się dla dobra obcych, występując w ich interesie, bufoniasto, jakby nakręcili go, za obcym a przeciwko interesom polskim. 

    Nawet zdarzyło się (wstyd!) że czytelnicy dopłacali takiemu. Sam się raz złapałem, więc tutaj nikogo nie winię. Jestem pierwszy winny. Tylko że się już z tego dawno otrząsnąłem.


    Decyzja


    Teraz kolej na Was. Patrzcie na owoce pracy tzw. „panów pisarzy”, a otworzą się Wam prędko zaklejone (jeszcze, u niektórych) oczy. 

    Nic Wam nie pomoże serdeczność, dobroć charakteru, gdy oko ślepe. Zachowajcie czułe serce, ale OSTRYM WZROKIEM patrzcie dookoła. Na otaczający nas świat. Nie zmyślajcie przy tym: fakty i tylko te stanowią o naszym sukcesie. Znając fakty —

  — podejmijcie decyzję. Suwerenną.

A-Tem
O mnie A-Tem

Polecane blogi: ATEM  —  notatki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka