andjj andjj
656
BLOG

Refleksje po katastrofie

andjj andjj Polityka Obserwuj notkę 1

Niewiele wiemy jeszcze o przyczynach katastrofy kolejowej koło Zawiercia w woj. śląskim. Zdaniem znajomego, który zatrudniony jest w spółce Polskie Linie Kolejowe S.A i obsługuje ruch kolejowy, bezpośrednią przyczyną zderzenia pociągów był błąd maszynisty, który mógł przejechać czerwone światło lub błąd dyżurnego ruchu, który źle nastawił drogę przebiegu. Nie nam to rozstrzygać. Mam jednak kilka ogólnych refleksji...

W zderzeniu brał udział pociąg TLK relacji Przemyśl - Warszawa, którym często podróżuję. Już od kilkunastu lat jestem klientem PKP na tej trasie, i korzystam głównie ze składów pospiesznych. Z oczywistej przyczyny. Za podróż ekspresem czy intercity zapłaciłbym prawie dwa razy więcej, a zaoszczędziłbym maksymalnie godzinę czasu.

W 1998 r., gdy pierwszy raz wyemigrowałem do Warszawy, pociąg pospieszny Przemyśl-Warszawa jeździł teoretycznie najkrótszą trasą - przez Stalową Wolę, Skarżysko Kamienną i Radom. Kilka lat później, ze względu na zły stan torów w woj. świętokrzyskim, zaczął jeździć przez Lublin. Teraz - też pewnie ze względu na fatalny stan torów - wszystkie pociągi z Przemyśla do Warszawy kursują przez... Śląsk. Absurd.

Co więcej, gdy przypominam sobie ostatnie podróże i wjazd na Centralną Magistralę Kolejową koło Zawiercia (na linkowanym filmiku - 1h 05', na tym wjeździe zdarzyła się ta katastrofa), widzę totalny chaos. Najpierw 2 tory, które krzyżują się ze sobą, po czym zaledwie 1 tor. Żeby było jasne - nie chcę tu wieszać psów na spółce PLK S.A. Ale raczej nie tak powinna wyglądać infrastruktura kolejowa w cywilizowanym kraju. No i pociąg z Podkarpacia na Mazowsze nie powinien chyba kursować przez Śląsk...

Pośrednią przyczyną katastrofy jest więc stan infrastruktury kolejowej. Kto odpowiada za stan infrastruktury? Odpowiedź wydaje się oczywista - państwo. Ale akurat infrastrukturą kolejową - w przeciwieństwie do infrastruktury drogowej - nie zajmuje się ani państwo, ani powołana do tego instytucja państwowa podobna do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Infrastrukturą kolejową w Polsce zajmuje się spółka akcyjna (PLK S.A). A określonym w ustawie celem spółki nie jest dbanie o takie abstrakcje jak zdrowie i bezpieczeństwo ludzi czy rozwój cywilizacyjny kraju, lecz minimalizacja strat lub maksymalizacja zysku.

Pośrednią przyczyną katastrofy koło Zawiercia jest więc rozwalenie państwowej instytucji, jaką było PKP, na sieć 67 spółek kierujących się wolnorynkowym dogmatem, że logiką zarządzania (i kryterium oceny zarządu firmy, nagradzania władz spółek) jest wypracowywanie dobrych wyników finansowych.

Ten dogmat jest dziś zresztą pośrednią przyczyną niemal wszystkich katastrof w świecie cywilizacji zachodniej. Przykład? Koncern BP wszelkimi możliwymi sposobami dążył do maksymalizacji zysku - przez lata likwidował więc kosztowne wewnętrzne procedury bezpieczeństwa i skutecznie lobbował za rozwiązaniami ograniczającymi nadzór państwa. Ta chciwość BP doprowadziła do kilku katastrof ekologicznych w USA. Łącznie z tą największą - olbrzymim wyciekiem ropy w Zatoce Meksykańskiej...

To, co stało się w okolicach Zawiercia, jest konsekwencją podobnego demontażu instytucji państwa, w ramach ponoć jedynie słusznej ideologii wolnego rynku... Takich katastrof będzie coraz więcej, jeśli nie uświadomimy sobie, że korporacyjne działanie w imię maksymalizacji zysku nie jest równoznaczne z działaniem w interesie społecznym, że to często całkowicie rozbieżne interesy. Że państwo jest nam jednak do czegoś potrzebne.

Prywatne korporacje - w ramach polityki finansowej - oszczędzają na pewnych rozwiązaniach technicznych i rozluźniają procedury bezpieczeństwa. Bo rachunek ekonomiczny pokazuje, że bardziej opłaca im się płacić odszkodowania ofiarom wypadków (które zdarzają się epizodycznie) niż stosować kosztowne zabezpieczenia... Dziś też warto sobie zadać pytanie: czy istnieją gdzieś techniczne urządzenia, które automatycznie blokują pociągi znajdujące się na jednym torze i jadące w przeciwnych kierunkach? Istnieją. Czy na kolei przestrzegane są zasady okresowych technicznych przeglądów torów i urządzeń sygnalizacyjnych, rozdzielni, czy zakupiono wspomniane czujniki i system automatycznej blokady? Pewnie nie. Dlaczego? Bo nie ma kontroli, bo wszystko kosztuje...

I na koniec najsmutniejsza refleksja. Jestem dziwnie spokojny o to, że przez najbliższych kilka tygodni ze wszystkich stron będziemy bombardowani opiniami, że za katastrofę odpowiada... państwo. Bo to państwowe koleje i państwowe spółki. A jeśli nie państwo, to... ludzie. Bo neoliberalny homo economicus - w obliczu każdego niepowodzenia, każdej klęski - winę widzi przede wszystkim po swojej stronie, w swojej indolencji, niekonkurencyjności, braku chęci do zdobywania doświadczenia przez kolejne miesiące nieopłacanej pracy w ramach stażu. Cały czas słyszymy na przykład, że ciężka sytuacja innych (np. Grecji) to nie wina złych mechanizmów (wolnorynkowych spekulacji walutami i długami państw), lecz wina lenistwa i nieporadności ludzi. Większość z nas bezrefleksyjnie łyka te neoliberalne brednie...

***

Tekst na licencji Creative Commons CCBY-ND 3.0: zezwala ona na rozpowszechnianie, przedstawianie i wykonywanie utworu zarówno w celach komercyjnych jak i niekomercyjnych, pod warunkiem zachowania go w oryginalnej postaci (nie tworzenia utworów zależnych)

PKP
na sieć spółek kierujących się pewnym neoliberalnym dogmatem

Niewiele wiemy jeszcze o przyczynach katastrofy kolejowej koło Zawiercia w woj. śląskim. Zdaniem znajomego, który zatrudniony jest w spółce Polskie Linie Kolejowe S.A i obsługuje ruch kolejowy, bezpośrednią przyczyną zderzenia pociągów był błąd maszynisty, który mógł przejechać czerwone światło lub błąd dyżurnego ruchu, który źle nastawił drogę przebiegu. Nie nam to rozstrzygać. Mam jednak kilka ogólnych refleksji...

W zderzeniu brał udział pociąg TLK relacji Przemyśl - Warszawa, którym często podróżuję. Już od kilkunastu lat jestem klientem PKP na tej trasie, i korzystam głównie ze składów pospiesznych. Z oczywistej przyczyny. Za podróż ekspresem czy intercity zapłaciłbym dwa razy więcej, a zaoszczędziłbym maksymalnie godzinę czasu.

W 1998 r., gdy pierwszy raz wyemigrowałem do Warszawy, pociąg pospieszny Przemyśl-Warszawa jeździł teoretycznie najkrótszą trasą - przez Stalową Wolę, Skarżysko Kamienną i Radom. Kilka lat później, ze względu na zły stan torów w woj. świętokrzyskim, zaczął jeździć przez Lublin. Teraz - też pewnie ze względu na fatalny stan torów - wszystkie pociągi z Przemyśla do Warszawy kursują przez... Śląsk. Absurd.

Co więcej, gdy przypominam sobie ostatnie podróże i wjazd na Centralną Magistralę Kolejową koło Zawiercia (na linkowanym filmiku - 1h 05'), a na tym wjeździe zdarzyła się ta katastrofa, widzę totalny chaos. Najpierw 2 tory, które krzyżują się ze sobą, po czym zaledwie 1 tor. Żeby było jasne - nie chcę tu wieszać psów na spółce PLK S.A. Ale raczej nie tak powinna wyglądać infrastruktura kolejowa w cywilizowanym kraju. No i pociąg z Podkarpacia na Mazowsze nie powinien chyba kursować przez Śląsk...

Pośrednią przyczyną katastrofy jest więc stan infrastruktury kolejowej. Kto odpowiada za stan infrastruktury? Odpowiedź wydaje się oczywista - państwo. Ale akurat infrastrukturą kolejową - w przeciwieństwie do infrastruktury drogowej - nie zajmuje się ani państwo, ani powołana do tego instytucja państwowa podobna do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Infrastrukturą kolejową w Polsce zajmuje się spółka akcyjna. A statutowym celem spółki nie jest dbanie o bezpieczeństwo ludzi, lecz minimalizacja strat lub maksymalizacja zysku.

Pośrednią przyczyną katastrofy koło Zawiercia jest więc rozwalenie państwowej instytucji, jaką było PKP, na sieć 67 spółek kierujących się wolnorynkowym dogmatem, że logiką zarządzania jest wypracowywanie dobrych wyników finansowych.

Ten dogmat jest dziś zresztą pośrednią przyczyną niemal wszystkich katastrof w świecie cywilizacji zachodniej. Przykład? Chciwość koncernu BP, który wszelkimi możliwymi sposobami dążył do maksymalizacji zysku (poprzez ograniczenie wewnętrznych procedur bezpieczeństwa i walkę z nadzorem państwa) doprowadziła do kilku katastrof ekologicznych w USA. Łącznie z tą największą - olbrzymim wyciekiem ropy w Zatoce Meksykańskiej...

To, co stało się w okolicach Zawiercia, jest konsekwencją demontażu instytucji państwa, w ramach ponoć jedynie słusznej ideologii wolnego rynku... Takich katastrof będzie coraz więcej, jeśli nie uświadomimy sobie, że działanie w imię maksymalizacji zysku nie jest równoznaczne z działaniem w interesie społecznym, że to często całkowicie rozbieżne interesy. Że państwo jest nam jednak do czegoś potrzebne...

rozwalenia PKP na sieć spółek kierujących się pewnym neoliberalnym dogmatem
andjj
O mnie andjj

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka