adamo21 adamo21
1906
BLOG

Wpadki mediów w sprawie Figurskiego i Wojewódzkiego

adamo21 adamo21 Kultura Obserwuj notkę 5

Przyszło mi zająć się ostatnio przeglądem publikacji medialnych na temat ostatnich wybryków Michała Figurskiego i Kuby Wojewódzkiego na antenie radia EskaRock. Przegląd ten dostarczył mi ciekawych - a może raczej: dość porażających - spostrzeżeń nie tyle na temat samej sprawy "panów od WF", co aktywności mediów w tej sprawie. I to głównych mediów. W oczy rzuciły mi się dwie kwestie: a) szeroka ignoracja w redakcjach co do tego, kiedy w ogóle doszło do feralnej audycji; b) wybiórcze potraktowanie tamtego dialogu obydwu prowadzących.

Sprawa, jak wiadomo, "wybuchła" medialnie w czwartek 21 czerwca. Tego dnia wieczorem PAP nadała depeszę, w której ukraiński korespondent informował o oburzeniu tamtejszego MSZ wypowiedziami dwóch dziennikarzy podczas porannej audycji (przypomnijmy, że chodzi o program "Poranny WF" nadawany na antenie EskiRock 6 dni w tygodniu - nadawany aż do wczoraj). No i ruszyła lawina kolejnych depesz, komentarzy, wpisów blogowych znanych dziennikarzy itd. itp.

Tyle tylko, że od tamtego czasu wprowadzano czytelników w błąd co do czasu emisji audycji, w której doszło do naruszenia (jeśli nie naruszenia prawa, to na pewno obyczajów i dobrego smaku). Winię za to głównie PAP i brak sprawdzenia przez dziennikarza agencji u źródła dokładnej daty emisji. W każdym razie - portale zaczęły powtarzać błędne informacje. Wmawiano nam, że do naruszenia doszło w środę 20 czerwca, po ostatnim - "przegranym" - meczu ukraińskiej reprezentacji z Anglią. Tymczasem to wierutna bzdura - bo panowie Figurski i Wojewódzki rozmawiali o Ukrainkach (i nie tylko, o czym niżej) we wtorek 12 czerwca, dzień po pierwszym meczu naszych sąsiadów - zwycięskim nad Szwedami 2:1. Nikogo widocznie bardziej nie zaalarmowało, że sama treść dialogu jest niezbyt spójna z datą 20 czerwca. W końcu obydwu prowadzącym chodziło o "odegranie" się na Ukraińcach za to, że oni mieli czelność wygrać swój pierwszy mecz, podczas gdy my - tylko zremisowaliśmy..

Oczywiście - nie jest to jakiś skandal na miarę afery Watergate czy nawet 1/100 tej afery. Jest to jednak - uważam - istotny sygnał w sprawie rzetelności i warsztatu dziennikarskiego A.D. 2012. Sygnał oczywiście negatywny i myślę, że warto by było, by grono dziennikarskie zwróciło uwagę na tę sprawę. Bo skoro szereg mediów bezrefeksyjnie powtarza przez kilka dni błędne dane w sprawie, o której w końcu jest w Polsce dość głośno (o czym świadczy choćby jej obecność na pierwszej stronie dzisiejszej "Rz"), to coś tu jest nie tak...

Mój przegląd objął dwa główne dzienniki oraz główne portale internetowe, w tym gazeta.pl Agory - zresztą na tej ostatniej publikacji nt. F. i W. było zdecydowanie najwięcej. Miałem więc świetną sposobność zauważyć, że ok. 35 pierwszych informacji portalu na ten temat (w porządku chronologicznym) powielało błędną informację. Dotyczyło to nie tylko depesz PAP-u i tworzonych na ich podstawie informacji, ale także autorskich komentarzy redaktorów "GW", jak Pawła Wrońskiego (TU) czy Katarzyny Wiśniewskiej (TU).

Ale "dobiło" mnie to, co zobaczyłem we wczorajszo-dzisiejszych doniesieniach o wycofaniu audycji z ramówki. W tych informacjach - też na bazie PAP-u - cytowano oficjalne oświadczenie zarządu firmy w tej sprawie. To cytowanie było pierwszą wiadomością na stronie gazeta.pl, w której znalazła się już właściwa data wydarzenia - 12 czerwca (po czterech dniach od rozpoczęcia tematu!), co było logiczne, bo wypowiadała się sama firma, a ona w końcu wie.. Natomiast... jakież było moje zdziwienie, gdy spojrzałem na analogiczne info ze strony radia TOK FM (które, jak wiemy, też należy do Agory). Tam cytowano to samo oświadczenie nadawcy, ten sam tekst, ale - już z datą 20 czerwca.. :/ (proszę porównać: gazeta.pl oraz tokfm.pl) To był i nadal jest dla mnie symbol tej wpadki, którą notują w tej sprawie media - na czele z PAP-em i Agorą. Tego pierwszego żałuję, bo myślałem, że można mieć do Agencji większe zaufanie, ale - jak widać - także ją trudno nazwać wzorem rzetelności i weryfikacji informacji.

To jedna sprawa, a druga..

Przebieg owego dialogu z 12 czerwca między Figurskim a Wojewódzkim znamy zapewne z jego zapisu, jaki podały nam media pisane - przy czym mam tu na myśli także informacje tekstowe zamieszczone w Internecie. Skupia się on tylko na wątku obrażenia pracujących w Polsce Ukrainek (piszę "tylko", choć oczywiście w żaden sposób nie zamierzam ujmować znaczenia temu tematowi). 

Jakkolwiek.. Dziś znalazłem na YouTube nagranie audycji, o której mowa (http://www.youtube.com/watch?v=aBeHOjVh84I). Trwa ono ponad minutę i okazuje się, że temat Ukrainek to "jedynie" druga połowa tego materiału. W pierwszej panowie F. i W. odnoszą się prześmiewczo do tradycyjnego polskiego katolicyzmu, który - mimo postępującej laicyzacji - jest wciąż ważnym czy bardzo ważnym składnikiem życia milionów Polaków. Ale o tym media nie napisały. Oburzono się tylko Ukrainkami.. Dlaczego?

Pewnie.. Można powiedzieć, że bieg tej sprawie w Polsce nadał protest ukraińskiego MSZ, który odnosił się tylko do drugiej części wypowiedzi. I media wałkowały już później tylko ten wątek. Ale czy naprawdę nikomu nie przyszło do głowy, by znaleźć pierwotny materiał i:
1) upewnić się, kiedy on w ogóle został nadany;
2) zapoznać się z kontekstem, z całą wypowiedzią i zobaczyć, o czym jeszcze mówiono?

Cała sprawa to mało światełko rzucone na mechanizm działania dzisiejszych mediów. W świecie, w którym liczy się tempo i w którym nie sprawdza się powtarzanej informacji, a po prostu ją powiela.

Życzę w tym momencie sobie i wszystkim odbiorcom mediów, a także dziennikarzom, by sprawa ta znalazła jakiś oddźwięk w dziennikarskim światku i pomogła wyciągnąć wnioski z tej - choć może nie jakiejś wielce poważnej - to jednak wpadki. Zauważmy, że nie chodzi tutaj o gazetkę osiedlową (przy całym szacunku dlatego rodzaju periodyków), tylko o znaczące - powszechnie cytowane - media.

adamo21
O mnie adamo21

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura