Politycy PiS i ich wyborcy, są bardzo antyrosyjscy. Werbalnie, bo jeśli chodzi o czyny to jest dużo gorzej.
Obrażeni na UE Orban, Salvini i Morawiecki spotykają się w Budapeszcie, ponieważ chcą stworzyć nową frakcje w Parlamencie Europejskim, a stworzyć chcą ją dlatego, ponieważ ich standardy, prawne i moralne, bliższe są tym które obowiązują u ich przyjaciela Władimira Putina.
Przesadzam?
Salvini , lider Ligi Północnej, pojechał do Moskwy żeby załatwić kasę na kampanie wyborczą, poniżył się przy tym tak mocno, że założył koszulkę z wizerunkiem Putina.
Orban, wielki przyjaciel Putina, za tani gaz odpłaca mu się stwarzaniem problemów w UE i NATO ("Węgry chcą być krajem neutralnym jak Austria" miał powiedzieć Orban, jak donosi Wall street Journal). Na tanim gazie zarabia przy tym jego partia Fidesz.
Co w tym towarzystwie robi nasz premier Morawiecki? Czy Jarosław Kaczyński naprawdę uważa, że cel uświęca środki? Tylko jaki cel chce on osiągnąć przy pomocy Putina?
Prezes PiS jest może dobry na krajowym podwórku, ale za granicą daje się rozgrywać jak dziecko, czego najlepszym przykładem jest to, jak wykorzystał go Orban w sprawie "pieniędzy za praworządność".
Inne tematy w dziale Polityka
