Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
440
BLOG

Czasy zarazy - Covidowe jeże

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

Kupiłem jedną z najważniejszych moim zdaniem książek na rynku księgarskim:

image

Cena paczki papieresów bo e-wydanie.

Autor na wstępie pisze.

(…) Otóż, cokolwiek zaatakowało nas wszystkich, objawione w Chinach w grudniu 2019 roku, w Europie Zachodniej na początku roku 2020, a w Polsce w marcu tego roku, z pewnością nie zaskoczyło sterników naszego globu. (…) Wiele wskazuje na innych krwiopijców.


(…) Nie jest moim zamiarem dochodzenie, czy Covid-19 jest dziełem wynalazców chińskich, rosyjskich, europejskich, czy amerykańskich. To, że pierwszy o nim sygnał przyszedł z Chin, nie oznacza bowiem, że tam powstał. Choćby, a może nawet zwłaszcza dlatego, że tak twierdzi na przykład Mike Pompeo, obecny sekretarz stanu USA. Zauważyć trzeba, że w najbardziej bestialskich wojnach ostatnich lat na terenie Iraku, czy Syrii, nie sposób odnaleźć flagę państwa, które najbardziej na nich zyskuje.

(…) Amerykański system ubezpieczeń zdrowotnych (Medicare) za każdego pacjenta z dowolną przypadłością, choćby zwykłą grypą, płaci szpitalom 4 900 USD podczas, gdy za tego, u którego zdiagnozuje Covid-19 już 13 000 USD, a za tego, którego podłączy do respiratora 39 000 USD. Nawiasem mówiąc, lekarze twierdzą, że respirator przy tego typu schorzeniach powoduje tak zwaną barotraumę, czyli poważny uraz ciśnieniowy, prowadzący do śmierci. Jest to więc, samo napędzająca się maszyna. Skuteczna również z tego powodu, że amerykańscy lekarze ujawnili niedawno nowe wytyczne, według których przy występowaniu tak zwanych chorób współtowarzyszących, niezależnie od rzeczywistego powodu zgonu zmuszeni są wpisywać w formularzach, że pacjent zmarł na Covid-19.

(…) To, co dzieje się teraz stanowić może, obawiam się, tylko przygrywkę do czegoś większego, o wiele poważniejszego. Wraz z nieuchronnym resetem dotychczasowego pojęcia pieniądza, który wydaje się być jednym z głównych powodów obecnego kryzysu, nadejdzie prawdziwa bieda. Może także z braku żywności, która sprzedawana u nas pod polskimi szyldami, w większości zdominowana jest, jak ma to miejsce na rynku mięsa, przez fabryki chińskie lub wystarczającej dla wszystkich wody pitnej, która już nie jest polską, a w większości izraelską własnością. Nieprzypadkowo korona-wirus uderzył w dwa najważniejsze dla Europy regiony, czyli Włochy i Hiszpanię, to są nasze ogrody, wytwórnie owoców i warzyw. Przy polskim, zdegenerowanym i zrujnowanym rolnictwie, stać się możemy wkrótce pariasami we własnym kraju, nie mającymi prawa siać, zbierać, hodować trzody i pozyskiwać mleka ponad to, co zatwierdzi bliżej nikomu nieznany urzędnik z odległej Brukseli. Nie można tu nie wspomnieć o trwającym nadal procederze wykupu praw do mieszkań, wywłaszczanie z nich najsłabszych, którzy zasilą wkrótce rzesze bezrobotnych, czy o widmie amerykańskiej Ustawy 447 JUST, w efekcie której stać się możemy w Polsce obywatelami trzeciej kategorii. Sytuację, póki co, wykorzystują wszyscy, którzy mogą na niej skorzystać. Nie możemy wykluczyć, w dobie lewackiego odrodzenia, podejmowania prób nacjonalizowania spółek, przejmowania firm przez podmioty silniejsze, likwidacji klasy średniej, czyli pauperyzacji społeczeństw, przy jednoczesnym ich zubożeniu intelektualnym. Zmierzające do tego działania, dokonywane wraz z otwartą już wojną przeciw religii katolickiej, rodzinie, zamknięciem ludzi w domach, wycieńczeniem fizycznym oraz psychicznym, rozłąką z chorymi, demoralizacja młodzieży, promowanie zboczeń, dążenie do uznania prawa do eutanazji, doprowadzić muszą do powszechnej deprywacji. Oby efektem opisywanego tu wirusa nie stała się całkowita zgnilizna moralna ludzkości.

I TRUDNO SIĘ Z NIM NIE ZGODZIĆ.

KTO BY SIĘ TEGO SPODZIEWAŁ.

https://serwisy.gazetaprawna.pl/zdrowie/artykuly/8058264,jamie-metzl-who-sledztwo-w-chinach-przyczyny-pandemii-wywiad.html

image

Żaden system polityczny nie ma monopolu na rację. Chiński autorytaryzm zawiódł w pierwszej fazie epidemii, ale potem wykazał się imponującymi osiągnięciami w walce z COVID-19. / ShutterStock

Adaptowanie się do pandemicznej rzeczywistości zmieni się… w rzeczywistość po prostu. Najpierw jednak musimy wyjaśnić skąd wziął się wirus i jaka była w tym rola Chin. To zadanie dla WHO – mówi w rozmowie z DGP Jamie Metzl, futurolog i pisarz, który doradza Światowej Organizacji Zdrowia WHO.

Gdybyśmy mieli bawić się w wytykanie palcami, kto ponosi winę za pandemię koronawirusa, jaka jest pana odpowiedź?

Winy wystarczy, by obdzielić wszystkich. Ale na pierwszym miejscu bez wątpienia są Chiny. Niezależnie od pochodzenia wirusa, to w ciągu kilku kluczowych tygodni, gdy można było zdławić go w najszybszy i najłatwiejszy sposób, chińskie władze (począwszy od regionalnej administracji w Wuhan) zrobiły wszystko, żeby wyciszyć sprawę i zakneblować sygnalistów. Następnie metodycznie niszczono dowody, a przedstawicielom WHO przez miesiąc blokowano możliwość przyjazdu do Wuhan. Coś, co mogło być zaledwie przypalonym garnkiem, rozwinęło się w pożar, który najpierw spalił kuchnię, a potem zajął cały dom. A pytanie o prawdziwe pochodzenie wirusa pozostaje otwarte…

REKLAMA

...i wrócimy do niego. Ale zostańmy jeszcze w temacie odpowiedzialności.

Stany Zjednoczone moim zdaniem zawiodły na przynajmniej dwa sposoby. Nie dość szybko podnieśliśmy alarm na arenie krajowej, a prezydent Trump prowadził szkodliwą kampanię dezinformacyjną, która podkopała zaufanie do naszych służb i medyków. I to akurat wtedy, gdy było to najbardziej potrzebne. Ale USA zawiodły także globalnie. Pamiętajmy, że to Stany Zjednoczone odegrały niegdyś wiodącą rolę w walce z ebolą, a wcześniej z ospą i innymi epidemiami. Tym razem nic takiego nie miało miejsca. Ja zaś, choć sam jestem doradcą Światowej Organizacji Zdrowia i głęboko wierzę w jej misję, widzę również jej porażkę z koronawirusem.

W czym zawiodła WHO?

Nie ostrzegła świata w porę. WHO także mogła uderzyć na alarm dużo wcześniej. Ale WHO nie ma własnego, w pełni niezależnego mechanizmu nadzoru, zatem polega na informacjach przekazywanych przez kraje członkowskie. A wiadomo, jak jest z takimi systemami – gdy karmisz je bezwartościowymi informacjami, dostajesz bezwartościowe wnioski.

Garbage in, garbage out – „śmieci wkładasz, śmieci wyjmujesz”, mówimy. Tak stało się teraz, gdy Chiny przekazywały niepełne lub nieprawdziwe dane. W idealnym świecie WHO natychmiast wysłałaby do Wuhan zespół szybkiego reagowania. Zresztą, chciano coś takiego zrobić, tylko Chiny na to nie pozwoliły. Żyjemy w świecie, gdzie suwerenne państwa, przede wszystkim potężne państwa jak Chiny, mogą blokować podobne wysiłki. Pytanie brzmi więc, jak powinna wyglądać globalna instytucja zdolna zmierzyć się z taką pandemią? No i wreszcie, trzeba przyznać, że zawiódł świat. Wiedzieliśmy, że podobne pandemie są możliwe. Wiedzieliśmy, że zmiany klimatyczne grożą nam wszystkim, a kolejne ekosystemy znajdują się na krawędzi zniszczenia. Wiedzieliśmy o masie globalnych problemów, którymi trzeba było się zająć.

Dr Sutkowski o szczepieniach osób spoza grupy "0": Mam nadzieję, że ta sytuacja zostanie wyjaśniona

zobacz również

Widział pan serial „Czarnobyl”?

A to zabawne, bo nie widziałem go w momencie premiery, a oglądam właśnie teraz!

Wielu widzów sądziło, gdy serial się ukazał, że to opowieść o typowo niedemokratycznym i autorytarnym zakłamaniu, braku poszanowania do procedur i instytucji. Że podobna katastrofa nie mogłaby się przydarzyć w wolnym i otwartym społeczeństwie. A jednak jesteśmy, gdzie jesteśmy.

Żaden system polityczny nie ma monopolu na rację. Chiński autorytaryzm zawiódł w pierwszej fazie epidemii, ale potem wykazał się imponującymi osiągnięciami w walce z COVID-19. Stany Zjednoczone, wolne i demokratyczne społeczeństwo (nawet jeśli niebezpiecznie skręcające w populistyczną stronę), odpowiedziało zaś na COVID-19 fatalnie, a straszne konsekwencje tej porażki dla Ameryki i świata ciągną się dalej. Państwa, które poradziły sobie sprawnie, mają tak różne systemy i odległe od siebie kultury polityczne jak Nowa Zelandia i Wietnam. Nie ma podstaw, by ogłosić przewagę jednego systemu nad innym w walce z podobnym kryzysem.

Co zrobić z faktem, że Chiny już teraz chcą, aby to międzynarodowe instytucje działały na ich korzyść i podobieństwo?

Chiny wykazują się wielkimi aspiracjami, być może także chęcią zastąpienia USA w roli hegemona w przyszłości. Możemy dalej podążać tą drogą rywalizacji, ale na jej końcu wszystkim będzie gorzej, także zwycięzcom tej rozgrywki. Chiny nie współpracują w modelu, który jest do pogodzenia z zasadami współzależności. Ale USA prezydenta Trumpa też nie. Jedyne co mogę powiedzieć na pewno: zejście z drogi rywalizacji jest w interesie wszystkich. Chiny mają tak samo dużo, jeśli nie więcej, do stracenia w wyniku zmian klimatycznych czy kolejnych globalnych pandemii. Nieważne, gdzie będzie ich źródło.

Skoro już dwukrotnie nawiązał pan do sporów o pochodzenie wirusa, muszę zapytać. Był pan wczesnym i głośnym zwolennikiem teorii mówiącej, że nowy koronawirus powstał w chińskim laboratorium. Dlaczego?

Jest taka scena w „Casablance”, gdy Rick siedzi załamany w barze i mówi: „Ze wszystkich knajp we wszystkich miastach świata ona przyszła akurat do mojej”. I ze wszystkich miejsc na świecie, gdzie mogła wybuchnąć epidemia pochodzącego od nietoperzy wirusa, akurat w Wuhan mieści się wysoko wyspecjalizowane laboratorium badań nad wirusami, w tym bardzo zbliżonymi do SARS-CoV-2. Laboratorium znane z nieprzestrzegania standardów bezpieczeństwa, dodajmy. A potem dochodzi do całej operacji zacierania śladów. Ja wcale nie twierdzę, że ktoś genetycznie wyprodukował…

...broń biologiczną?

Nic podobnego. Ale także mało prawdopodobne jest, byśmy mieli do czynienia z „dzikim” przeskokiem wirusa z natury na człowieka. Bo gdyby tak było, moglibyśmy zaobserwować dowody na kolejne przeskoki między gatunkami – tak, jak to było z SARS w 2003 r. Tym razem tych dowodów nie ma. A wirus pojawił się w pełni zaadaptowany do ludzkiego organizmu. Ja więc uważam, że istnieje 15–20 proc. szans, że doszło do naturalnej transmisji. Ale hipoteza o laboratoryjnym pochodzeniu wirusa jest dużo bardziej prawdopodobna. Wzywałem i będę wzywał do w pełni przejrzystego, niezależnego, międzynarodowego i opartego na dowodach dochodzenia na temat wszystkich możliwych przyczyn wybuchu pandemii. To zaś wymagać będzie pełnego dostępu do chińskich danych i chińskich naukowców. Obawiam się, że dotychczasowym staraniom WHO wciąż do tego daleko.

Rząd promuję akcję "Zaszczepię się w Nowym Roku"

Rząd promuję akcję "Zaszczepię się w Nowym Roku"

zobacz również

Zacieranie śladów, o którym pan mówi, wydarzyłoby się niezależnie od tego, jakie było pochodzenie nowego koronawirusa. To w żadnym wypadku nie jest dowód na to, że było to laboratorium w Wuhan.

Ale nie stanowi też dowodu na tezę przeciwną. Nie mamy dostępu do laboratorium, a archiwa zostały zniszczone, ale czy to znaczy, że powinniśmy odpuścić Chinom? To znaczy jedynie, że powinniśmy przeprowadzić jeszcze bardziej rzetelne dochodzenie. O ile wszystkich wirusologów z Wuhan nie skazano na śmierć, powinniśmy mieć do nich dostęp. Należy im zagwarantować schronienie, pomoc prawną i obywatelstwo w innych krajach, jeśli zdecydują się otwarcie opowiedzieć o tym, co wiedzą. Ludzie będą mówić, że to trudne, bo chińskie społeczeństwo jest pod nadzorem. Przecież ja wiem, że to jest społeczeństwo kontroli, ale nie możemy nie szukać odpowiedzi na pytanie, kto i jak do tego dopuścił. Pandemia kosztowała już milion ludzkich żyć i biliony dolarów strat dla gospodarki. Gdyby taka pandemia zaczęła się w Kongo albo Czadzie, co by się stało?

Rząd zostałby zmuszony do współpracy.

Dokładnie! My nie możemy Chin do niczego zmusić, ale nie możemy też dłużej pozwalać, żeby wszystko było, jak jest. Można było w całości uniknąć tej pandemii. Chiny mają z czego się tłumaczyć, ale podobnie USA i inni.

Dlaczego zatem hipoteza o laboratoryjnym pochodzeniu wirusa nie cieszy się takim powodzeniem w publikacjach naukowych?

Nie chcę tu rzucać teoriami spiskowymi, ale możemy z pewnością powiedzieć, że członkowie społeczności naukowej boją się ryzyka, z jakim wiąże się publiczne prezentowanie nieortodoksyjnych poglądów. Co więcej, nauka opiera się na danych – wobec braku danych wszelkie wyjaśnienia mają bardziej spekulatywny charakter. Władze – i amerykańskie, i chińskie – upolityczniły tę kwestię, tak że nie ma już ona tylko naukowego charakteru. Więc naukowcy z obu stron świata boją się też znaleźć po „niewłaściwej” stronie barykady, gdy idzie o ich ustalenia i ich polityczny wymiar.

Ja na mojej stronie internetowej podaję linki do obiecujących badań, jakie wciąż się dzieją. Niestety wciąż jest za mało informacji. Dziennikarze nie mogą pracować bez wiedzy od naukowców, naukowcy nie mogą pracować bez danych, i koło się zamyka. Dlatego ja też zaznaczam, że nie wiem nic na pewno. Bardzo chciałbym się mylić: aby okazało się, że wirus wcale nie wydostał się z laboratorium, a Chiny zachowały się wzorowo. Do jakich wniosków byśmy jednak nie doszli, niezmienne pozostaje to, że musimy troszczyć się o środowisko, niszczenie ekosystemów i wszystkie inne czynniki, które umożliwiły wybuch i rozwój pandemii. Powinniśmy i stawiać trudne pytania i wzmacniać WHO oraz zdolność wspólnoty międzynarodowej do reagowania w takich sytuacjach. Jedno i drugie, a nie jedno zamiast drugiego.

Prawdziwi siewcy teorii spiskowych również od początku głosili pogląd, że wirus naprawdę wydostał się z laboratorium.

Cóż, a kto jest „prawdziwym” wyznawcą teorii spiskowych, a kto tylko na niby? [śmiech] Proszę zauważyć, że mnie też jest trudno, gdy mówię „tu i tu są rzeczy, które należy sprawdzić”, a w odpowiedzi słyszę „bo ty popierasz Trumpa” albo „bo ty mówisz to samo, co teorie spiskowe”. Jak ze wszystkim w życiu, staram się do tego podejść na spokojnie i analitycznie, w oparciu o informacje, które posiadam. Jedyny sposób, dzięki któremu dowiemy się czegoś na pewno, to przejrzyste i niezależnie międzynarodowe dochodzenie.

Czy w związku z tym – wracając do tematu odpowiedzialności i narodowych egoizmów – uważa pan, że globalizacja i idee wolnego handlu, wolnego rynku, wolnego obiegu informacji i usług, straciły na wadze?

Na pewno nie kończy się globalizacja, podobnie jak na pewno nie kończy się wolny handel. Świat się zmienia i „wirtualizuje” w miarę jak pokonujemy ograniczenia, które stawiał nam dystans. Na pewno zmianom ulegną łańcuchy dostaw, bo fizyczna infrastruktura także będzie przenoszona z miejsca na miejsce. Może być tak, że nie będzie już jednej globalizacji – jak do niedawna, pod przywództwem USA – ale dwa konkurencyjne modele. W jednym dominować będą Chiny, w drugim Ameryka, ale oba też będą globalne i będą się na siebie nakładać i przenikać.

WHO zatwierdziła wspólną szczepionkę firm Pfizer i BioNTech

WHO zatwierdziła wspólną szczepionkę firm Pfizer i BioNTech

zobacz również

Obawiam się – i mam wielu ekspertów zdrowia psychicznego po swojej stronie – że to przenoszenie kolejnych dziedzin życia do sfery online wiąże się z postępującym kryzysem zdrowia psychicznego: lękiem, depresją, samobójstwami.

Jesteśmy ukształtowani przez biologię do zmysłowego odbierania świata. Do kontaktu fizycznego z innym człowiekiem. Dziś część tych potrzeb zapewniają nam media internetowe, ale oczywiście to nie wszystko. Więc tak, w tym sensie, nie jesteśmy „wirtualnym”, lecz fizycznym, cielesnym gatunkiem. Ale z biegiem czasu to się będzie zmieniać. Zaczniemy adaptować się do tej nowej rzeczywistości, która w końcu stanie się… rzeczywistością po prostu. Gdybyśmy naszych nomadycznie żyjących przodków zamknęli we współczesnym bloku, dostaliby depresji pierwszego dnia. Być może jednak młodsze pokolenie przechodzi dziś przyspieszoną ewolucję z życia fizycznego do wirtualnego, która jest dla nas dezorientująca, bo my znamy i pamiętamy obie rzeczywistości. Możemy je porównać. A może młodsze pokolenie po prostu doświadcza nowej normalności? Może odbiją sobie utratę fizycznego kontaktu na inne sposoby. Niewiele rzeczy w byciu człowiekiem jest dane raz na zawsze.

Ale psychiczny koszt izolacji to fakt.

Na razie. Ale ludzie urodzeni w takim świecie nie będą go porównywać z innym – bo innego nie znali. Czasy przed COVID-19 też miały swój psychiczny koszt – samobójstwa, depresja – związany z tym, jaki był świat po prostu. Większość z nas nie porównuje cały czas swojego codziennego życia do jakiejś sielanki sprzed rewolucji przemysłowej, myśląc „ale mamy depresję, lepiej już było być koczownikiem”. Fakt, rośnie liczba osób zażywających leki antydepresyjne i rośnie liczba samobójstw, musimy mieć to na uwadze. Ale nie możemy już negocjować okoliczności, w jakich żyjemy, nie ma dyskusji o tym, czy żyjemy w miastach i epoce przemysłowej – tak już jest.

Wiem, że jest pan przeciwnikiem idealizowania przeszłości. Ale współczesna epoka przyniosła ze sobą skokową zmianę. To, jak się komunikujemy, jak wygląda nasza praca i obowiązki, nawet jak wygląda nasze życie miłosne i erotyczne, jest zależne od technologii online. Czasy społecznych niepokojów i gwałtownego postępu technologii produkują swoich tyranów – wiemy to z historii. Pan się tym nie przejmuje?

Żyjemy w czasach skokowej zmiany i, o ile nie zniszczymy świata w wojnie atomowej, będziemy już żyli w takich czasach. To powoduje dezorientację, bo nasze mózgi dojrzały wieki temu na sawannach Afryki, gdzie nasi przodkowie przetrwali dzięki bardzo praktycznemu i linearnemu sposobowi myślenia. Teraz musimy zaadaptować się do czegoś nowego. Oczywiście, że tak gwałtowna zmiana może doprowadzić do wszelkiego rodzaju nadużyć. Dlatego ci z nas, którzy chcieliby im zapobiec, powinni wziąć na siebie odpowiedzialność za edukowanie społeczeństwa – na temat tego, w jakim kierunku zmierzamy i jaki świat tworzymy. W moim przekonaniu lepiej przygotowane są do tego społeczeństwa demokratyczne niż autorytarne. Ale i one muszą wykonać pewien wysiłek. Dania ma na przykład cały program narodowych konsultacji społecznych. Projekty związane z genetyką, nad którymi pracuję, opierają się na merytorycznym i zbiorowym wkładzie społeczeństwa w postęp. Wąskie grupy elit podejmujące decyzje za wszystkich innych to recepta na zbiorowy gniew. Gdy pojawia się ktoś zdolny nazwać i wykorzystać ten gniew – jak Donald Trump – ludzie pójdą za nim bez względu na to, czy ma rację.

Nie wierzy pan w możliwość przyhamowania tak nagłych zmian.

Nie wierzę, bo to niemożliwe.

Jeśli to niemożliwe, jakie są najlepsze i najgorsze scenariusze? Do jakich prowadzi skokowa zmiana sposobu życia całego globu?

Najgorszy to zagłada.

A coś mniejszego kalibru?

Jasne, zagłada jest po prostu najgorszym ze wszystkich scenariuszy. Gdzieś na przeciwległym biegunie znajdziemy rozkwitające społeczeństwo powszechnego dobrobytu, usieciowione i technologicznie zaawansowane. I mamy też wszystkie możliwości pomiędzy. Już dziś widzimy jednak, jak rosną technologiczne nierówności, gdzie mamy klasę zyskujących dzięki technologiom i klasę uciskanych, jak w Sinciangu w Chinach, gdzie nowe technologie wykorzystywane są w najbardziej opresyjny sposób. Z drugiej strony mamy wszystkie zbawienne zastosowania technologii – choćby odkrycia w dziedzinie medycyny prewencyjnej i predykcyjnej, czyli pozwalającej przewidywać ryzyko na wczesnych etapach życia, dzięki której będziemy żyć dłużej, zdrowiej i bezpieczniej.

Ale obecny kurs jest…

Aktualnie jesteśmy na niebezpiecznym kursie. Rośnie w siłę populizm i mnożą się nadużycia technologii. Jeśli zaś chcemy ten kurs zmienić, teraz jest na to dobry czas. Bo światowi przywódcy muszą zgodzić się chociażby co do najbardziej podstawowych spraw: jak zagwarantować ludziom dostęp do czystej wody i jak chronić ich przed epidemiami. Jesteśmy w „nowym 1918 roku” i od tego, na jakie działania się zdecydujemy, jaką ramę wybierzemy, zależy przyszłość. A już na pewno najważniejsze wymiary naszego życia w przyszłości. ]

Jamie Metzl – futurolog, publicysta i pisarz. Doradza WHO w dziedzinie inżynierii genetycznej, jego ostatnia książka poświęcona temu zjawisku nosi tytuł „Hacking Darwin” (Sourcebooks, 2019). Ukończył studia azjatyckie i prawo na Oxfordzie i Harvardzie. Regularnie publikuje komentarze w amerykańskich mediach, ostatnio w CNN i „Wall Street Journal”

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

Przeżyłem w czasach PRL "Czarną osp" we Wrocławiu. Bylem wtedy uczniem szkoły średniej o znakomitej renomie.

Technikum Kolejowe. Szkola idealna dla biednych rodzin jakim był mój Ojciec Sybirak - leśnik z Kresów II Rzeczypospolitej.

Owczesne elity wiedziały jak "wziąć byka za rogi".

image

Obecne w skali świata czują się bezradne?

https://wydarzenia.interia.pl/historia/news-czarna-ospa-we-wroclawiu-jak-w-1963-r-zaszczepiono-osiem-mln,nId,4974178


Czarna ospa we Wrocławiu. Jak w 1963 r. zaszczepiono osiem mln Polaków

Czytaj więcej na https://wydarzenia.interia.pl/historia/news-czarna-ospa-we-wroclawiu-jak-w-1963-r-zaszczepiono-osiem-mln,nId,4974178#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

Obecny dylemat ludzi wierzących to nowe technologie ingerujące w fundament życia - RNA, DNA i replikacje białek.

https://www.gov.pl/web/gis/kto-sie-boi-szczepien

Wywiad z prof. Andrzejem Zielińskim

Jak wynika z danych publikowanych przez NIZP-PZH odsetek osób zaszczepionych w Polsce jest na wysokim, bo ponad 90% poziomie. Jednocześnie wzrasta liczba osób uchylających się od szczepień. Jak Pan Profesor ocenia to zjawisko?

Jeśli chodzi o wykorzystanie przez nasze społeczeństwo możliwości szczepienia się przeciw chorobom zakaźnym, to rzeczywiście jest tak, że odsetek dzieci i młodzieży zaszczepionych w ramach szczepień obowiązkowych finansowanych przez Ministerstwo Zdrowia jest wysoki. Natomiast liczba osób korzystających ze szczepień zalecanych np. przeciw grypie jest niestety bardzo niska, a po pandemii grypy A(H1N1) jeszcze uległa obniżeniu w stosunku do poprzednich lat. Świadczy to o tym, że nasze społeczeństwo nie do końca rozumie rolę szczepień ochronnych, a propaganda ruchów antyszczepionkowych u wielu, często nawet wykształconych osób, trafia na podatny grunt. Właśnie ta, nie mająca racjonalnych podstaw, skuteczność natrętnej propagandy ruchów antyszczepionkowych sprawia, że wzrasta liczba odmów zaszczepienia dzieci.

Kto stoi za tą propagandą?

To nie jest grupa jednorodna. Jest to swoista koalicja różnych grup w Polsce i na świecie, wśród których można wyróżnić m.in. zwolenników medycyny alternatywnej, osób czerpiących zyski z procesów o odszkodowania z powodu niepożądanych odczynów poszczepiennych (Geier w USA), producentów leków i specyfików konkurencyjnych wobec szczepionek (Wakefield w UK), osób przekonanych o spisku firm farmaceutycznych dążących do zysku bez liczenia się z kosztami zdrowotnymi szczepień, przeciwników szczepień ze względów religijnych i wreszcie rodziców dotkniętych chorobą rzekomo związaną ze szczepieniem.

Grupa jest silnie zróżnicowana. Zapytam więc o argumenty, jakimi posługują się tzw. „antyszczepionkowcy”.

Najogólniej powiem, że opierają się one na fałszywych stwierdzeniach i wysnuwają niewłaściwe wnioski. Jeżeli nawet przedstawiciele ruchów antyszczepionkowych opierają się na badaniach epidemiologicznych, są to badania, które mogą zaledwie służyć do stawiania hipotez, a zupełnie nie wystarczają do wykazywania związków przyczynowych. Natomiast badania pozwalające ustalać przyczyny nie potwierdzają związku szczepień ani z autyzmem, ani z innymi chorobami wymienianymi przez antyszczepionkowców. Dość powiedzieć, że w USA od 2000 r. tiomersal podawany jako przyczyna autyzmu przestał być stosowany do konserwacji szczepionek, a liczba przypadków tej choroby stale tam rośnie, więc dzieje się tak z jakiś innych przyczyn.

Warto też podkreślić, iż spadek zachorowań na ciężkie, niejednokrotnie śmiertelne choroby zakaźne jest wynikiem 200 lat pracy badaczy i naukowców. Szczepienia uratowały życie milionom ludzi. Proszę spróbować pod każdą z przytoczonych niżej liczb podstawić cierpiące dziecko i zrozpaczoną rodzinę.

Błonica: mediana zachorowań w latach 1950-1954 wyniosła 36 396 zachorowań oraz 2047 zgonów. Po wprowadzeniu masowych szczepień w 1955 r. oraz programu powszechnych szczepień w 1960 roku, obecnie od 2001 roku nie mieliśmy w Polsce ani jednego zachorowania.

Odra: w 1973 r. wystąpiło 184 308 zachorowań na odrę oraz 109 zgonów z powodu tej choroby. Od lat 90-tych XX wieku liczba zachorowań zwykle jest poniżej 100 i występują one wśród mniejszości, które w dużym stopniu odmawiają szczepień. W Polsce po 2000 roku zgony z powodu odry nie występują.

Poliomyelitis: w latach 1955-1959 mediana zachorowań wyniosła 2418, a mediana zgonów 139. Dzięki szczepieniom, obecnie od 2002 roku Region Europejski WHO jest wolny od tej choroby.

Ospa prawdziwa: była odpowiedzialna za około 300-500 milionów zgonów (!) w XX wieku. Światowa Organizacja Zdrowia oszacowała, że w samym 1967 roku 15 milionów ludzi zaraziło się tą chorobą, z czego 2 miliony zmarło. Ta straszna choroba, dzięki szczepieniom, została do 1980 roku całkowicie wykorzeniona w skali globu. To znaczy, że nikt nie choruje na tę chorobę i że zarazek ten nie ma nigdzie na świecie naturalnego rezerwuaru, z którego mogą wyjść kolejne zakażenia.

Czy potrzeba mocniejszych argumentów?

Uprzedził Pan Profesor moje pytanie. Dziękuję.

Zasadniczo, szczepienia przeciw chorobom zakaźnym wieku dziecięcego są społecznie akceptowaną formą profilaktyki. Inaczej ma się rzecz ze szczepieniami zalecanymi, choćby wspomniane przez Pana Profesora szczepienia przeciw grypie, czy też szczepienia przeciw HPV. W Polsce na raka szyjki macicy (RSM) zapada około 3200 kobiet rocznie, a umiera blisko 1800, mamy jeden z najwyższych wskaźników umieralności w Europie.

U osób nie zakażonych onkogennymi szczepami HPV rak szyjki macicy występuje niezmiernie rzadko. Zatem, odpowiednio wczesne powszechne szczepienia przeciw HPV mogłyby wyeliminować zachorowania na raka szyjki macicy niemal zupełnie. Właśnie te alarmujące statystyki wskazują na pilną konieczność wprowadzenia szczepionki przeciw HPV do kalendarza szczepień. Tym bardziej, że rak szyjki macicy, choć najczęstszy z nowotworów wywoływanych przez HPV nie jest jedyny. W skali globu 5% wszystkich nowotworów jest spowodowanych przez HPV. Prócz raka szyjki macicy HPV są związane z powstawaniem raka odbytu, sromu, pochwy i prącia oraz niektórych przypadków raka noso – gardła.

Dlaczego nie szczepimy się przeciwko HPV?

Jak zwykle odgrywają tu rolę dwa podstawowe czynniki: koszt i świadomość. Szczepionka przeciw HPV jest droga i nie wszystkie rodziny na nią stać. A ze świadomością też nie jest najlepiej. Rządowe plany wprowadzenia szczepień przeciw HPV spotkały się ze zmasowaną propagandą ruchów antyszczepionkowych przy wtórze niektórych dziennikarzy, a nawet lekarzy.

Rozwiązanie?

Moje osobiste zdanie jest takie, że szczepienia przeciw HPV powinny być wprowadzone jako szczepienia obowiązkowe dla wszystkich dziewczynek przed inicjacją seksualną, czyli w wieku 13-14 lat, a dla dziewcząt starszych i kobiet jako szczepienia zalecane po sprawdzeniu czy nie zostały one zakażone wcześniej. Należy też przygotować program szczepień zalecanych przeciw HPV dla mężczyzn. Masowe szczepienia pozwoliłyby uzyskać obniżkę kosztów pojedynczej dawki szczepionki dzięki sile przetargowej zamówień rządowych.

Propozycje ostrożnego wprowadzania szczepień najpierw dla „grup ryzyka” np. osób z obniżona odpornością, są w stosunku do HPV mało rozsądne. Dla zakażeń onkogennymi wirusami brodawczaka, przy obecnej obyczajowości, grupę ryzyka stanowi ogół społeczeństwa. Należy przy tym pamiętać, że dochowywanie wierności w związku przez kobietę, nie gwarantuje ochrony przed zakażeniem jeżeli pełnej wierności nie dochowuje partner.

Jaki jest udział ruchów antyszczepionkowych w szerzeniu tej zgubnej propagandy?

Po wprowadzeniu szczepien przeciw HPV do Programu Szczepień Ochronnych (Szczepienia zalecane) nastąpiło silne wzmożenie wojującej ignorancji w wydaniu tych ruchów i wspierających je osób niedouczonych. Ludzie straszeni są zdjęciami igły i strzykawki, których ze względu na wielkość nie powinno się stosować u konia. Pokazywane są rozmowy z jakąś dziewczynką, która po szczepieniu bardzo ciężko choruje, ale zupełnie nie wiadomo, czy choruje w związku ze szczepieniem. Wypowiada się lekarz ginekolog, który wątpi w skuteczność szczepienia i trwałość jego efektów, a mógłby to sobie przeczytać w wielu artykułach naukowych, gdyby zamiast uprawiać propagandę anyszczepionkową chciał się czegoś nauczyć. W piśmie Vaccine ukazał się w 2014 r. artykuł kanadyjskich naukowców, którzy sprawdzili niepożądane odczyny po szczepieniu przeciw HPV u 691 994 dziewcząt ze szkół w stanie Ontario. Stwierdzono 133 niepożądane odczyny poszczepienne co daje 19,2 odczyny na 100 000 szczepień. Najczęstsze były alergiczne reakcje ze strony błony śluzowej lub skóry (25% odczynów), wysypka (22%), odczyny miejscowe (20%), w 26% odczyny były opisane jako niespecyficzne. W 10 przypadkach(7,5% NOP) odczyny były określone jako ciężkie. Wśród ciężkich odczynów były dwa przypadki anafilaksji, dwa przypadki drgawek, jeden przypadek trombocytopenii i jeden zgon. W dalszej analizie okazało się, że przypadki anafilaksji były rozpoznane błędnie, a zgon był wynikiem występującej wcześniej choroby serca.

Panie Profesorze, proszę wskazać trzy argumenty przemawiające na korzyść szczepień przeciwko HPV

Zdrowie. Sama Pani podkreśliła jak poważne następstwa dla zdrowia i życia w postaci nowotworów może mieć zakażenie HPV, przed którym chroni ta szczepionka.

Bezpieczeństwo. Jest to szczepionka bezpieczna produkowana na drodze inżynierii genetycznej. Nie zawiera materiału genetycznego wirusa, a tylko białka stanowiące antygen pozwalający na wyprodukowanie przez organizm przeciwciał przeciw HPV.

Skuteczność. Amerykańskie Towarzystwo Raka (ACS) podaje jej skuteczność na 94%. Przeciwciała utrzymywały się w osoczu przez 10 lat obserwacji bez istotnego spadku, a tylko tyle ta obserwacja mogła trwać, bo szczepionkę wprowadzono do masowego użycia przed 10 laty.

Niezaprzeczalnie, szczepienia chronią przed niebezpiecznymi dla zdrowia i życia chorobami. Po stronie szczepień są miliony uratowanych istnień ludzkich, jednak po stronie ich przeciwników – dramat rodzin, które zostały dotknięte skutkami wystąpienia NOP

Współczuję głęboko rodzinom, które dotknęło takie nieszczęścia. Pragnę jednak podkreślić, że wiele z ciężkich zdarzeń zdrowotnych jest przez osoby niefachowe, wiązana ze szczepieniami bezpodstawnie, tylko dlatego, że wystąpiły one po szczepieniu. To nie wystarcza do przyjęcia związku tych stanów ze szczepieniem. Każdy taki przypadek jest skrupulatnie badany i analizowany. W większości przypadków okazuje się, że dziecko zachorowało na określoną chorobę niezależnie od szczepienia. Naprawdę ciężkie niepożądane odczyny poszczepienne w postaci zgonów lub trwałego kalectwa zdarzają się raz na setki tysięcy, a czasem nawet na miliony szczepień.

Obecnie produkowane szczepionki należą do najskrupulatniej przebadanych i najbezpieczniejszych preparatów medycznych. Badania laboratoryjne nad ich bezpieczeństwem prowadzi się na każdym etapie produkcji, a potem są kolejne etapy badań klinicznych nim szczepionka zostanie dopuszczona do powszechnego stosowania. A wtedy następuje tzw. czwarta faza badań klinicznych, w czasie której sprawdza się skuteczność terenową programów szczepień i można też wykryć rzadko występujące skutki uboczne, m. in. badając NOP. Obowiązek monitorowania NOP jest znaczącym ogniwem systemu bezpieczeństwa szczepionek. Ta nieustająca obserwacja skutków szczepień, już w okresie ich stosowania, pozwala na wykrycie, nawet bardzo rzadkich reakcji niepożądanych.

Kto zatem boi się szczepień?

Jak powiedziałem na wstępie – odsetek dzieci szczepionych w ramach szczepień obowiązkowych w Polsce jest wciąż na wysokim poziomie. Zatem jak widać, Polacy w większości nie są bojaźliwi.

Wydaje mi się, że przeciwników szczepień, można określić jako ludzi ignorujących wiedzę naukową. Ich działanie jest wysoce szkodliwe z punktu widzenia zdrowia jednostki oraz zdrowia publicznego. Przykład szkodliwej działalności ruchów antyszczepionkowych mieliśmy niedawno w Niemczech i w USA. Z powodu odmów wywołanych działaniami tych ruchów wytworzyły się tam duże grupy ludzi nie uodpornionych przeciw odrze. Zawleczenie odry do tych grup wywołało epidemię, która objęła setki zachorowań, z których jedno w Niemczech zakończyło się zgonem.

Pamiętajmy, że niezaszczepienie jednego dziecka może mieć negatywny wpływ zarówno na jego zdrowie, jak i na zdrowie innych dzieci lub członków rodziny. Gdy szczepi się mało osób, znika odporność „zbiorowiskowa”, która daje ochronę również osobom niezaszczepionym.

Rezygnacja ze szczepień ochronnych niesie za sobą ryzyko następstw szkodliwych dla pojedynczych nie szczepionych osób, ale też dla całej populacji.

Prof. Andrzej Zieliński

Państwowy Zakład Higieny - Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego, Zakład Epidemiologii , długoletni Krajowy konsultant w dziedzinie epidemiologii, członek PAN, autor licznych prac i artykułów naukowych.

Covid-19: why vaccine mistrust is growing | The Economist

Szczepionkę przeciwko COVID-19 można by wprowadzić przed końcem roku. Jednak niepokojący wzrost nieufności wobec szczepionek zagraża ich skuteczności. Now & Next to serial z The Economist Films:https://films.economist.com/nowandnext/

Badając historię szczepionek przeciwko wirusom dowiadujemy się, że materiał genetyczny do ich produkcji pochodził z abortowanych żywych i zdrowych dzieci w fazie prenatalnej.


Arogancja panie profesorze - trochę więcej pokory wobec życia i wielu przypadków nie odwracalnych schorzeń immunologicznych.

A jeszcze problem etyczny:

Abordowanych w nie wyjaśnionych okolicznościach  dzieci jak materiał genetyczny.

https://www.youtube.com/watch?v=R2BRGJKNn10&feature=emb_logo

Dr Stanley Plotkin o szczepionkach - abortowane płody/dzieci - napisy PL

https://szczepienia.pzh.gov.pl/legendarny-wakcynolog-stanley-plotkin-mowi-o-obecnej-pandemii-covid-19-przez-pryzmat-epidemii-rozyczki-ktora-miala-miejsce-w-ubieglym-stuleciu/

Opublikowano w dniu: 15 kwietnia 2020

Stanley Plotkin nazywany jest w Stanach Zjednoczonych ”ojcem chrzestnym szczepionek”. W latach 60-tych XX wieku uczestniczył w opracowaniu szczepionki przeciw wąglikowi, szczepionki przeciw poliomyelitis, szczepionki przeciw wściekliźnie oraz szczepionki przeciw rotawirusom. Jednak szczególnie zasłużył się w opracowaniu szczepionki przeciw różyczce, której powszechne stosowanie doprowadziło do opanowania epidemii różyczki w Stanach Zjednoczonych, a potem w wielu krajach na świecie. Stanley Plotkin jest współautorem najbardziej znanego podręcznika na temat szczepień i szczepionek- Plotkin’s vaccines.

image

Zdj. dr Stanley Plotkin (The History of Vaccines).

Koronawirus SARS-CoV-2, podobnie jak wirus różyczki, wywołuje zwykle łagodną chorobę zakaźną, która u około 1/3 zarażonych osób przebiega bezobjawowo. Podczas gdy COVID-19 najbardziej zagraża seniorom i osobom z upośledzoną odpornością, różyczka jest najgroźniejsza dla kobiet w ciąży, szczególnie w pierwszym trymestrze.

W czasie epidemii różyczki w Stanach Zjednoczonych w latach 60-tych XX wieku urodziło się około 20 000 dzieci z poważnymi wadami wrodzonymi, w tym ślepotą, głuchotą, wadami serca i niepełnosprawnością intelektualną. Jak dotąd nie ma dowodów wskazujących, że nowy koronawirus zakaża lub uszkadza płody. W czasach epidemii różyczki kobiety bały się zachodzić w ciążę i rodzić dzieci, w obawie, że mogą stać się ofiarą choroby. Panika, jaka wówczas zawładnęła społeczeństwem amerykańskim była porównywalna z tą, jaką obserwujemy dzisiaj w obliczu szerzącego się nowego koronawirusa. I jak wówczas, ludzie byli udręczeni bezsilnością wobec wirusa różyczki, tak obecnie – zmagamy się z COVID-19. Kolejne podobieństwo dotyczy częstego braku klinicznych objawów, ponieważ większość zakażonych osób nie wykazuje żadnych niepokojących objawów choroby. W przypadku różyczki o jej ewidentnym wystąpieniu świadczy wysypka, zaś w przypadku zakażenia COVID-19 – niewydolność oddechowa z obecnością gorączki.

Pojawia się pytanie czy w przypadku COVID-19 możemy spodziewać się cykliczności, jaką obserwujemy w przypadku różyczki? Tutaj nawet sam Stanley Plotkin nie jest w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Zaznacza, że w populacji krążą 3-4 inne typy koronawirusów, powodujące łagodne infekcje dróg oddechowych. Dlatego podkreśla jak istotne jest jak najszybsze opracowanie skutecznej szczepionki, która stanowiłaby długotrwałą ochronę w przypadku kolejnych ataków COVID-19.

Prace nad szczepionką przeciw różyczce prowadziła garstka naukowców, podczas gdy obecnie prace nad szczepionką przeciw COVID-19 prowadzone są przez kilkadziesiąt zespołów badawczych, które testują ponad 140 różnych potencjalnych preparatów, stąd szanse na wynalezienie bezpiecznej i skutecznej szczepionki są obiecujące. Stanley Plotkin opowiada się za wprowadzeniem kilku szczepionek przeciw COVID-19 równolegle, ponieważ zwiększy to szanse dotarcia do szerszej grupy odbiorców na całym świecie; „Do jednego punktu może prowadzić wiele dróg” – mówi. Dodatkowo obecnie dysponujemy o wiele bardziej zaawansowaną technologią niż w latach 60-tych ubiegłego stulecia, co również daje nadzieję na opracowanie bezpiecznej i skutecznej szczepionki w szybkim czasie. Można spodziewać się, że wynalezienie szczepionki przeciw COVID-19 będzie równie spektakularne jak wynalezienie w 1964 roku przez Stanleya Plotkina szczepionki przeciw różyczce.

https://www.salon24.pl/u/zuchow/1104264,szczepionki-sa-na-bazie-tzw-ludzkich-plodow-czyli-zamordowanych-dzieci

Portallo

8 stycznia 2021, 08:17

@Stary Wiarus

Gwoli uczciwości trzeba powiedzieć, że w samych badaniach (nie w produkcji masowej) wykorzystuje się nowo wyizolowane komórki embrionalne (o tym mówi dr Stanley Plotkin w wideo). Ze źródeł prywatnych (żona z doktoratem z biotechnologii) wiem, że jak najbardziej np. na uczelniach (aczkolwiek nie wiem, czy w Polsce również) wykorzystywało się materiał z "bieżących" aborcji i spora część kadry niespecjalnie miewa ochotę z takim materiałem pracować ze względu na wątpliwości etyczno-moralne. Niemniej jednak nikt nie wykonuje aborcji w celach naukowych tak samo, jak nikt legalnie nie zabija ludzi "na organy" - to jest po prostu wykorzystanie faktu zaistniałego w szczytnym celu.

Organy z wypadków drogowych, organy z aborcji dopuszczonej prawem!

Cena postępu za miliardy dolarów. W perspektywie dla wybrańców NIEŚMIERTELNOŚĆ.

https://serwisy.gazetaprawna.pl/zdrowie/artykuly/8058277,prof-jacek-jemielity-uw-szczepionka-na-koronawirusa-zwalczanie-pandemii-wywiad.html

Szczepionka na koronawirusa może być przełomem nie tylko w kontekście zwalczania pandemii [WYWIAD]

Tomasz Żółciak

Klara Klinger

4 stycznia 2021, 08:10

image

Ten tekst przeczytasz w 10 minut

Profesor Jacek Jemielity w laboratorium Centrum Nowych Technologii UW w Warszawie. / PAP / Bartłomiej Zborowski

- Z moich rozmów z przedstawicielami firm BioNTech, Moderna czy CureVac wynika, że w tej chwili, od momentu zdiagnozowania nowotworu, trzeba około dwóch miesięcy, by przygotować spersonalizowaną dla danego pacjenta szczepionkę przeciwnowotworową - mówi Jacek Jemielity, profesor nadzwyczajny Centrum Nowych Technologii Uniwersytetu Warszawskiego.

Kościół mówi, że warto się szczepić. Ale trzeba uważać na to, jak szczepionka powstała, bo mogła powstać z materiału genetycznego abortowanych dzieci ….

To jest dla mnie niezrozumiałe, żeby nie powiedzieć ostrzej - że to bzdura. Przypuszczam, że może chodzić o to, że w przypadku jednej z tych bardziej tradycyjnych szczepionek przeciwko SARS-CoV-2 do wytwarzania pewnego ich elementu została wykorzystana linia komórkowa HEK293. Ta linia komórkowa została wyprowadzona w roku 1973 z komórek embrionalnych i jest do dziś jedną z najpowszechniej stosowanych linii komórkowych w badaniach naukowych, w tym testowaniu wielu leków powszechnie stosowanych. Załóżmy, że komórki te zostały rzeczywiście pozyskane w sposób nieetyczny (nie mam co do tego pewności), ale teraz ta linia komórkowa przez kilkadziesiąt lat wykorzystywana jest do badań, które w długofalowej perspektywie przyczyniają się do ratowania ludzkich żyć. Jeśli zrezygnowalibyśmy ze stosowania leków wytworzonych dzięki badaniom na tej linii, nie zmieni to nic poza tym, że więcej ludzi straci zdrowie lub życie.

Episkopat twierdzi, że pacjent może wybrać, czy skorzysta ze szczepionki wyprodukowanej w moralny lub niemoralny sposób. Tylko która to która?


W przypadku obu szczepionek na bazie technologii mRNA (BioNTech-Pfizer oraz Moderna) do ich otrzymywania nawet nie wykorzystuje się linii komórkowych. Ale nawet w przypadku tej bardziej tradycyjnej szczepionki nie rozumiem, na czym miałaby polegać niemoralność stosowania linii komórkowej, która powstała niemal pół wieku temu i wciąż służy dobrze ludzkości. Chciałbym też zwrócić uwagę, że Watykańska Kongregacja Nauki stwierdziła w swojej nocie cytuję „Moralnie dopuszczalne jest stosowanie szczepionek przeciwko COVID-19, które wykorzystały linie komórkowe pozyskane z abortowanych płodów w badaniach i procesie produkcyjnym”.

Obecnie nie wykorzystuje się abortowanych płodów do tworzenia szczepionek?

Nie. Takie badania są prawnie zakazane w Europie i w większości krajów na świecie.

Episkopat wprowadza więc jakiś nowy konstrukt medyczny.

Nie chciałbym się odnosić do tych wypowiedzi, ale jedno jest pewne - jeśli chodzi o szczepionki mRNA, których jestem wielkim zwolennikiem, bo sam nad nimi pracuję od 19 lat, to mogę zapewnić, że są otrzymywane w probówkach in vitro z bardzo prostych składników. Potrzebny do tego jest enzym (polimeraza RNA), matryca DNA, trifosforany nukleozydów, które są składnikami RNA, trochę soli magnezu i trochę innych prostych składników. I takie RNA można otrzymywać w bardzo dużej skali, bez korzystania z żadnych mikroorganizmów i linii komórkowych. Dlatego wykorzystanie mRNA jest możliwe na tak dużą skalę.

Ludzie niepokoją się, czy te szczepionki są bezpieczne. Jest ich sześć, sukcesywnie zaczną wchodzić na rynek, wiemy, że są wytwarzane w różnych procesach technologicznych. Czy któraś jest bezpieczniejsza od innych?

Jeśli spojrzymy na badania naukowe, a tylko na tym powinniśmy się opierać, to zdecydowanie najbezpieczniejsze i najskuteczniejsze są szczepionki mRNA. W tej chwili to jest szczepionka BioNTech, opracowana we współpracy z Pfizerem, który dostarczył pieniądze, fabryki, w których można ją było na dużą skalę wytworzyć, oraz sieci dystrybucyjne. Sama szczepionka jest autorstwa BioNTech, który jest pionierem w badaniach RNA do celów terapeutycznych, z którym, nawiasem mówiąc, przez wiele lat współpracowałem. Za chwilę na rynek wejdzie szczepionka Moderny, która koncepcyjnie jest oparta na tej samej technologii, różni się tylko w szczegółach.

Dlaczego aż tak jednoznacznie pan opowiada się za tą metodą?

Bo to niesamowity przełom, który dokonał się na naszych oczach. Data 2 grudnia 2020 r. zapisze się złotymi zgłoskami w historii medycyny. Po raz pierwszy mRNA zostało zastosowane i zaaprobowane w terapii.

Na czym ten przełom polega?

Informacyjne RNA to nasz komórkowy przepis na wytwarzanie białek. Cała informacja genetyczna o naszych organizmach jest zakodowana w DNA. Kiedy komórka wysyła sygnał, że potrzebuje danego białka, to fragment DNA przepisywany jest na cząsteczkę mRNA, a ona w cytoplazmie wykorzystywana jest jako przepis na konkretne białko. Wyobraźmy sobie, że mamy bibliotekę i tam są książki kulinarne, tak cenne, że ich nie można wynieść z tej biblioteki - czyli z jądra komórkowego – tak samo nie można DNA przenieść do kuchni, czyli do cytoplazmy. Dlatego tylko robimy kserokopię danego „przepisu” – czyli genu w postaci RNA. Ono jest transportowane do cytoplazmy i na bazie tej matrycy syntetyzowane jest białko. To naturalny mechanizm, który nieustannie przebiega w naszych komórkach. I może on zostać wykorzystany do otrzymywania w komórkach białek terapeutycznych, jeśli przepis zostanie dostarczony nie z jądra komórkowego, tylko z zewnątrz. Możemy więc wykorzystywać mRNA do celów terapeutycznych.

Dlaczego to jest bezpieczne? Majstrowanie przy genach….

Geny zapisane są w DNA, więc nazwać coś „majstrowaniem przy genach” musielibyśmy dostarczać szczepionkę, która modyfikuje nasze DNA - żadna szczepionka tak nie działa. My dostarczamy natomiast RNA, czyli krótko żyjącą kopię genu, która jest w stanie przetrwać w komórce maksymalnie kilka dni po czym ulega całkowitemu zniszczeniu z uwolnieniem nukleotydów, czyli związków naturalnych. W ciągu tych kilku dni kiedy RNA znajduje się w naszych komórkach na jego podstawie powstaje białko, które działa jak sygnał do produkcji przeciwciał i białych ciałek krwi (limfocytów). Wytworzenie tych przeciwciał i limfocytów daje odporność na zagrożenie wirusem podobną do tej po przebytej infekcji, jednak bez skutków ubocznych związanych z przebyciem ciężkiej choroby jaką może być COVID. Na każdym etapie działania szczepionki, wykorzystujemy więc naturalne mechanizmy komórkowe. Jest to jest całkowicie bezpieczne.

Mniej ingeruje się w strukturę komórki?

Nie ingerujemy w DNA i strukturę komórki. Żeby DNA uległo ekspresji, czyli żeby z DNA otrzymać białko, musi ono zostać zintegrowane z naszym genomem. I faktycznie manipulacje genomem jest ryzykowna, ponieważ integracja obcego DNA z naszym genomem jest trudna do kontrolowania, zwłaszcza w warunkach terapeutycznych. Łatwo można sobie wyobrazić, że ten fragment DNA montujemy w naszym genomie, w środku jakiegoś bardzo ważnego genu i indukujemy inną chorobę. To faktycznie jest niebezpieczne, chociaż tegoroczna Nagroda Nobla - dla Jennifer Doudna i Emmanuelle Charpentier - jest za to, że naukowcy nauczyli się bardzo precyzyjnie manipulować DNA. Ale przejście od tego etapu do zastosowań terapeutycznych, to daleka droga. Natomiast w przypadku RNA jest to całkiem bezpieczne, ponieważ RNA jest cząsteczką, która bardzo krótko żyje i kiedy zostanie wykorzystana do syntezy białka, ulega zniszczeniu, degradacji do naturalnych składników.

Czyli zmieniamy tylko kserokopię a nie oryginał, i to tylko na krótką chwilę?

Tak. Wiedzą państwo jaka jest wielkość dawki szczepionki?

Jaka?

Dawka wynosi 30 mikrogramów - niewyobrażalnie mała ilość (około 1/stutysięczna masy łyżeczki cukru), wręcz homeopatyczna. Jest niewiele trucizn, które w takiej dawce są w stanie zabić człowieka. A że RNA jest nietrwałe, z tych 30 mikrogramów tylko niewielka ilość dostaje się do komórek. I taka niewielka ilość wystarczy, żeby wyprodukować odpowiednią ilość białka z koronawirusa, które odpowiada za szkolenie limfocytów i produkcję przeciwciał, tak by mogły rozpoznawać “wroga”. W ten sposób dochodzi do neutralizacji wirusa, zanim zdąży zainfekować komórki. To jest genialne.

Szczepionki, które są zrobione w innej technologii, są mniej efektywne, czy wręcz bardziej niebezpieczne?

One są bardziej złożone. Co do efektywności, to podane zostały wyniki badań klinicznych prowadzonych na 40 tys. osób szczepionek opartych o technologię RNA - i okazało się, że wynosi ona powyżej 90 proc. Nigdy nie wątpiłem, że terapeutyczne RNA będzie bezpieczne, natomiast ta skuteczność mnie zaskoczyła, niesamowity wynik. Z kolei produkowana w innej technologii szczepionka AstraZeneca - jest łatwiejsza w przewozie - ale ma efektywność około 70 proc. Proces jej przygotowywania jest bardziej złożony, zawiera więcej czynników, które mogą powodować niespecyficzne reakcje układu immunologicznego. Ale tego typu szczepionki też są badane, wyniki są obiecujące, więc jeśli zostaną dopuszczone, to nie powinniśmy mieć obaw, jeśli chodzi o ich stosowanie. Natomiast jeśli ja bym miał wybór, to chciałbym zostać zaszczepiony szczepionką mRNA. Ale może jestem nieobiektywny, bo od lat nad tym pracuję i czekałem na ten moment.

A jeśli miałby pan dostać tę od AstraZeneca, wytwarzaną inną technologią? To tzw. wektorowa szczepionka, do której stworzenia używa się martwych komórek niegroźnego dla człowieka adenowirusa, pochodzącego od szympansów.

Przyjmę taki zastrzyk, tym bardziej, że i tak zapisując się na szczepienie, nie będziemy mieli wpływu na to, którą szczepionkę otrzymamy. Każda z nich, dopuszczona na rynek, jest lepsza niż jej brak.

Mówi pan, że są bezpieczne, ale są też całkiem nowe i nieznane, nie mamy pojęcia jak zadziałają w dłuższym czasie. Jesteśmy królikami doświadczalnymi?

Wszystko, co jest nieznane, budzi obawy - czasem uzasadnione, czasem nieuzasadnione. Faktem jest, że to jest zupełnie nowa technologia i pierwszy przypadek dopuszczenia jej do użycia. Ponieważ szczepionka została opracowana niedawno, nie ma jeszcze osób, które od przyjęłyby ją rok lub dwa lata temu, nie ma jednak podstaw do tego, żeby przypuszczać, że długofalowe skutki uboczne mogą się pojawić. Proszę natomiast zwrócić uwagę, że pojawiają się coraz to nowsze doniesienia o długofalowych skutkach przebytej infekcji koronawirusem, nawet tej skąpo objawowej. Ostatnio pojawiły np. doniesienia o halucynajcjach węchowych kilka miesięcy po przebytej infekcji, co sugeruje, że wirus uszkadza układ nerwowy. Żadna szczepionka nie będzie miała tak bardzo negatywnych skutków.

Dlaczego wcześniej nie była wykorzystywana?

Pierwsze RNA zostało podane pacjentowi w 2001 r. Pobrano od niego komórki dendrytyczne, wprowadzono do nich RNA i dokonano tzw. przeszczepu autoimmunologicznego, czyli wszczepiono mu jego zmienione komórki. Na szerszą skalę taka terapia byłaby trudna, bo dla każdego pacjenta potrzebne byłoby odrębne laboratorium, co byłoby logistycznie bardzo skomplikowane i drogie. Natomiast w 2009 r. po raz pierwszy wstrzyknięto RNA bezpośrednio do pacjenta. Od tego czasu jest już kilkaset badań klinicznych, które bazują na RNA. Dziś co prawda RNA zostało dopuszczone do zapobiegania chorobom wirusowym, ale do niedawna byłem niemal pewien, że pierwszą szczepionką na bazie RNA będzie taka, która pomogłaby naszemu organizmowi niszczyć komórki nowotworowe.

To dlaczego nie powstała? Nowotwory nie są z nami dłużej niż COVID-19 i nie są bardziej szkodliwe?

Bo prace nad nią są skomplikowane, bo nowotwory są bardziej złożonymi chorobami niż choroby wirusowe. Nowotwór wytwarza własne mechanizmy „obrony” przed układem odpornościowym, wirus nie potrafi robić tego tak dobrze. Przeciwnowotworowe terapie mRNA nie są jeszcze stosowane nie dlatego, że „coś jest z nimi nie tak”, ale dlatego, że stosowane samodzielnie ciągle jeszcze nie mają wystarczającej skuteczności. Obecnie prowadzone badania nakierowane są na łączenie terapii na bazie mRNA z innymi terapiami (np. przeciwciałami), co daje bardzo dużą skuteczność. Jestem przekonany, że zakończenie tych badań przyniesie prawdziwy przełom w leczeniu nowotworów.

Co może pójść nie tak przy zastosowaniu wobec pacjenta technologii mRNA?

Jeśli moglibyśmy spodziewać się czegoś złego, to najbardziej prawdopodobne jest to, że ze względu na niewłaściwe przechowywanie czy jakiś błąd w trakcie produkcji RNA nam zdegraduje, czyli dana szczepionka będzie nieskuteczna. Nie ma mowy o tym, że wyrośnie nam trzecia ręka. Nie należy się też obawiać, że szczepionka mRNA skieruje nasz układ immunologiczny przeciw własnym komórkom, powodując gwałtowną reakcję organizmu. Gdyby tak było, to już byśmy o tym wiedzieli, bo w badaniach klinicznych udział wzięło ponad 40 tys. osób i nie było jakichś niepokojących przypadków, co dowodzi, że sekwencja tego RNA jest bardzo dobrze dobrana. Co więcej, szczepionka koduje całe białko wirusowe, olbrzymie białko, składające się 1259 aminokwasów. Gwarantuje nam to, że nawet gdy pojawią się nowe mutacje koronawirusa, szczepionka będzie skuteczna także przeciwko nim.

Mówi pan o przełomie naukowym. Co to oznacza w kontekście przyszłych pandemii? Wynalezienie szczepionki potrwa krócej?

Zdecydowanie tak. Szczepionki oparte o mRNA były tworzone z myślą o szybkim przystosowaniu do potrzeb terapeutycznych. Dzięki temu w zakresie preparatów przeciwnowotworowych pojawiła się możliwość stworzenia szczepionki spersonalizowanej, dopasowanej do danego pacjenta i mutacji białek charakterystycznych dla jego nowotworu. Z moich rozmów z przedstawicielami firm BioNTech, Moderna czy CureVac wynika, że w tej chwili, od momentu zdiagnozowania nowotworu, trzeba około dwóch miesięcy, by przygotować spersonalizowaną dla danego pacjenta szczepionkę przeciwnowotworową. Stąd też wynika rekordowo krótki czas opracowania szczepionki mRNA przeciw wirusowi – technologia do szybkiego wytwarzania mRNA o danej sekwencji była już od dawna bardzo dobrze dopracowana. Myślę, że gdyby w przyszłości więcej leków na bazie RNA zostało dopuszczonych do użycia terapeutycznego, ten okres mógłby zostać skrócony jeszcze bardziej. Przy czym w żadnym wypadku nie unikniemy badań klinicznych, bo chodzi o bezpieczeństwo. Skróceniu ulega przede wszystkim czas od identyfikacji „wroga” do stworzenia terapeutyku.

Szczepionki Pfizer-BioNTech oraz Moderny są w technologii mRNA, a jednak to ta pierwsza wymaga przechowywania w temperaturze -75 stopni, a ta od Moderny jedynie -20. Z czego to wynika?

Trwałość obu szczepionek jest porównywalna. Przypuszczam, że BioNTech - chcąc uniknąć, tego że ich szczepionki zostaną zdezaktywowane przez niewłaściwe przechowywanie - zawiesił wyżej poprzeczkę.

W planach jest utworzenie Funduszu Odszkodowawczego na wypadek nieprzewidzianych efektów ubocznych szczepionek na COVID-19. Dla niektórych to dowód, że jakieś efekty uboczne mogą się pojawić.

Mogą wystąpić także wtedy, gdy przyjmujemy aspirynę czy paracetamol. Jest też prawdopodobne, że zostaniemy rażeni piorunem lub potrąceni na przejściu dla pieszych, ale czy to powinno nas powstrzymywać przed wychodzeniem z domu? W badaniach klinicznych nad szczepionkami mRNA pojawiły się pojedyncze przypadki mocniejszych reakcji czy wstrząsów anafilaktycznych, ale podobne reakcje mogą się pojawić nawet po zjedzeniu jakiegoś pokarmu. Znacznie poważniejsze skutki uboczne powodują antybiotyki, których nadużywamy. Jest też duża szansa, że osoby, które nie zbyt dobrze zareagowały na szczepionkę, dużo gorzej zareagowałyby na całego wirusa w przypadku infekcji. Szczepionki naprawdę są bezpieczne, nie ma też możliwości, by skutki uboczne wystąpiły po kilku miesiącach czy latach. To po prostu niemożliwe. Jeśli cokolwiek miałoby się wydarzyć, to najdalej w ciągu kilku dni.

Teraz będziemy musieli się szczepić regularnie na COVID-19?

To się okaże. Specjaliści od immunologii twierdzą, że jeden sezon powinniśmy mieć “gwarantowany”. Nie ma jeszcze aktualnych badań, poza klinicznymi, dotyczących tych szczepionek i tego wirusa. Faktem jest, że SARS-CoV-2 znacznie wolniej mutuje niż np. wirus grypy, co daje nadzieję na to, że nie trzeba będzie szczepić się co roku.

Współpraca Sonia Kosmala

Prof. Jacek Jemielity specjalizuje się w chemii organicznej, bioorganicznej oraz w biochemii. Od 2013 r. profesor nadzwyczajny Centrum Nowych Technologii Uniwersytetu Warszawskiego

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna


https://www.youtube.com/watch?v=35Idb_lCU4o

#COVID19 #coronavirus #vaccines

COVID-19 Vaccines: MODERNA | PFIZER/BIONTECH | ASTRAZENECA

https://www.youtube.com/watch?v=eZvsqBCvB00

https://youtu.be/eZvsqBCvB00

https://www.youtube.com/watch?v=eK0C5tFHze8



#COVID19 #SARSCoV2

Coronavirus Update 118: AstraZeneca DNA COVID 19 Vaccine Explained (vs. Pfizer / BioNTech, Moderna)

#COVID19 #SARSCoV2 #Coronavaccine

COVID 19 Vaccine Deep Dive: Safety, Immunity, RNA Production, w Shane Crotty, PhD (Pfizer / Moderna)


https://youtu.be/vN30emwcNS4

#COVID-19 #SARS-CoV-2 #stopthespread

Jeśli zachorujesz na COVID 19: zoptymalizuj układ odpornościowy (witamina D, przeciwciała monoklonalne, NAC, kwercetyna itp.)

MedCram - Wyjaśnienie Wykładów Lekarskich WYRAŹNIE

948 tys. subskrypcji

Profesor Roger Seheult, MD, podaje praktyczne strategie, jeśli masz pozytywny wynik testu na COVID-19 (lub masz kontakt z kimś, kto ma pozytywny wynik), w tym:

0:00 Video Intro

1:11 Korzystanie z pulsoksymetru w domu do monitorowania wysycenia tlenem i ewentualnego zapalenia płuc wywołanego COVID

3:02 Jak wybrać pulsoksymetr

3:34 Wskazówki dotyczące korzystania z pulsoksymetru

5:35 Kto kwalifikuje się do przeciwciał monoklonalnych (bamlaniwimab, casirivimab i imdevimab firmy Lily and Regeneron), jak one działają i jaka jest ich skuteczność?

11:11 Zróżnicowany poziom danych / siła badania dla różnych strategii

12:55 Witaminy wzmacniające odporność: witamina D, NAC, witamina C, kwercetyna, cynk, witamina K-2, magnez

18:27 Znaczenie odpowiedniego snu (omówiono melatoninę)

21:57 Podwyższenie temperatury głębokiej ciała (dane dotyczące hydroterapii i korzystania z sauny)

35:11 Strategie izolacji w domu: wentylacja, filtracja HEPA, noszenie maski

37:32 Podsumowanie strategii do rozważenia w przypadku pozytywnego wyniku testu na COVID 19 Roger Seheult, MD jest współzałożycielem i głównym profesorem w https://www.medcram.com

Jest profesorem nadzwyczajnym na Uniwersytecie Kalifornijskim, Riverside School of Medicine i adiunktem w Loma Linda University School of Medicine Dr Seheult posiada certyfikat Quadruple Board: Internal Medicine, Pulmonary Disease, Critical Care, and Sleep Medicine Wywiad: Kyle Allred , Asystent lekarza, producent i współzałożyciel MedCram.com ODNOŚNIKI: Dokładność 6 niedrogich pulsoksymetrów nie została potwierdzona przez Administrację ds. Żywności i Leków: Możliwe implikacje dla zdrowia publicznego na świecie (Anesth Analg) | https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/27089...

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo