Alex_Disease Alex_Disease
1144
BLOG

Katolickie bolączki XXI wieku

Alex_Disease Alex_Disease Polityka Obserwuj notkę 86

Taka mnie myśl naszła przy niedzieli, po co Kościół katolicki i jego aktywiści mówią tyle o tej aborcji, antykoncepcji i edukacji seksualnej? Myśl to banalna i nikt się nad tym specjalnie nie zastanawia, po prostu oczywista oczywistość że zacytuję klasyka, Kościół jest od tego, by te tematy również poruszać. Mało kto zadaje sobie pytanie po co. Po co ludzie z hierarchii kościelnej i aktywiści katoliccy tyle o tym mówią.

Jeśli chodzi o aborcję nie widzę żadnej celowości w epatowaniu horrorkiem pod tytułem 'mordowanie nienarodzonych' okraszonym w dodatku zdjęciami płodów tudzież barwnymi opisami zabiegów przerywana ciąży. Aborcja w Polsce, to zabieg do pewnego stopnia legalny i oczywistym jest, że bardziej nielegalny już nie będzie. Prawo aborcyjne może być tylko liberalizowane z czym dalej walczą polscy politycy, choć z ogólnoświatowym trendem panującym w cywilizowanej cześć świata nie wygrają. Długo by o tym pisać, ale aktywiści katoliccy muszą sobie zdać sprawę, że normy moralne ulegają stałemu poszerzaniu o rzeczy, które stają się dozwolone wedle prawa. Mogą oczywiście sądzić że to źle ale nie zmienią tego żadnymi akcjami pro-life, bo źródło owego wyzwolenia (dla katolików zniewolenia) znajduje się zupełnie gdzie indziej i bynajmniej nie jest to fascynacja młodych ludzi klinikami aborcyjnymi.

Walka z antykoncepcją to już istne kuriozum, mimo to wciąż gdzieś tam jeszcze na obrzeżach głównego nurtu się pojawia. Środki antykoncepcyjne są w Polsce legalne poczynając od zwykłych prezerwatyw na bardziej skomplikowanych farmakologikach kończąc. Tego żaden rząd nie zdelegalizuje, co więcej być może dojdzie nawet do sytuacji, gdzie prezerwatywy będą rozdawane za free w szkołach średnich jak to jest w niektórych krajach zachodu (nie pochwalam owego procederu ale z zupełnie innych względów niż katolicy). Nie wiem zatem co aktywiści katoliccy chcą tu osiągnąć skoro w kraju gdzie ponoć 95% społeczeństwa to katolicy, popyt na gumki i inne wynalazki wcale nie słabnie, a używają ich przecież w większości właśnie katolicy. Bo chyba nikt nie powie, że rynek pigułek antykoncepcyjnych ratują wyłącznie polscy ateiści.

Temat edukacji seksualnej jest tematem rzeką, właśnie dziś przeczytałem na gosc.pl wywiad z panią Gabriele Kuby z Niemiec (autorką książki "Rewolucja genderowa. Nowa ideologia seksualności") , która opowiada o horrorze niemieckiej edukacji seksualnej. Niestety nie mogę w tej chwili zweryfikować owych opowiastek (np o uczeniu dzieci w przedszkolach masturbacji) ale popytam niemieckich znajomych by mieć pewność że mówi prawdę. Kościół edukacji seksualnej się stanowczo sprzeciwia i jestem to w stanie zrozumieć, sam nie mam przekonania co do skuteczności tejże, natomiast motywacja biskupów jest tu z goła odmienna od mojej. Kościołowi nie chodzi by edukacja seksualna była skuteczna, a o to by młodzi w ogóle nie interesowali się seksem, jeśli natomiast już, to pod ścisłą kontrolą autorytetu moralnego. Jeszcze parę lat temu pojawiał się z ust aktywistów katolickich pomysł kuriozum, by przygotowanie do życia w rodzinie prowadzili księża. Nikt przecież na seksie tak się nie zna jak ksiądz. Pomijając złośliwości które u antyklerykała za jakiego się uważam mogą się pojawić, to normalny ksiądz nadaje się tak do uczenia o seksie jak głuchy do wykładania muzyki albo ślepy do zajęć plastycznych.

Te tematy wciąż jednak są wałkowane jak nie przez Kościół to przez specjalne zastępy zawodowych katolików myślących że ich głos, jest głosem który zmieni umysły, ukształtuje sumienia. Dziwię się, naprawdę się dziwię, tyle energii zmarnowane na zawracanie rzeki kijem. Może zamiast tej propagandy poczytaliby encykliki? Taka drobna sugestia.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (86)

Inne tematy w dziale Polityka