Prawicowe media to absolutny margines, poruszane są w nich różne tematy także i te, mnie interesujące (czyli narracja wolnorynkowa), natomiast większość społeczeństwa nie ma nawet pojęcia o ich istnieniu. Istnieją natomiast niszowe ale bardzo hałaśliwe (że użyję takiego synonimu) media pseudoprawicowe, popierające formację również pseudoprawicową, w zasadzie czerpiące inspiracje z tego rodzaju pseudoprawicowych wywodów i robiące z tego nową doktrynę polityczną nie przynależną tradycyjnym podziałom. Oni nazywają siebie prawicowcami i cóż, mają do tego prawo wszak nie jest ważnym co kto o sobie mówi, tylko jak to się ma do określonych poglądów. Mogę więc to zrozumieć i przejść nad tym do porządku dziennego. Natomiast szlag mnie trafia jak widzę w mediach nieprawicowych określanie tych ludzi, zarówno dziennikarzy jak i polityków z nimi zaprzyjaźnionych - prawicowcami. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że część nieprzychylnych prawdziwej prawicy redaktorów, z premedytacją nazywa PiS prawicą, po to tylko żeby ośmieszyć prawicowość jako taką, a przecież nikt większego obciachu nie zrobi prawicy niż partia Jarosława Kaczyńskiego.
Od dawna uważam, iż używanie sformułowań prawica - lewica to anachronizm, nie przystaje do czasów obecnych i tylko zamula debatę publiczną urągając podstawowym wymogom formalnym. To że politycy bawią się w ten sposób wyborcami wcale mnie nie dziwi, jednak że dziennikarze podchwytują owe terminy i żonglują nimi w takt granej przez polityków melodyjki jest szczytem ignorancji i braku szacunku dla odbiorcy. Mam wielki żal do Janusza Korwina - Mikke, że nazwał swoją partię Nowa Prawica, bo słowo prawica zostało zbrukane na wszelkie możliwe sposoby i w ogóle nie ma sensu go już używać. Lepsza już była ta Unia Polityki Realnej ale rozumiem że teraz to nie jest jego formacja. Wcześniejsza nazwa ugrupowania Mikkego "Wolność I Praworządność" o wiele bardziej mi pasuje ale to jest bez znaczenia w kontekście tego, że JKM mówi o sobie prawicowiec, do prawicowości się zawsze przyznawał i jego apele żeby nie nazywać partii Ziobry i PiSu prawicą pozostają bez echa. Co z tego że stary 'nowy prawicowiec' ma rację skoro nikogo to, poza grupką jego zwolenników nie obchodzi? Dać im tą prawicę niech się ośmieszają, stworzyć dla nich nową definicję prawicy, klerykalnych-socjałów sięgających do głębokich kieszeni.
Ależ ta prawica jest sprytna, Cezary Gmyz z Rzeczpospolitej w programie "Bliżej" Jana Pospieszalskiego, stwierdził, że na badania odnośnie katastrofy smoleńskiej (o których mówił prof.Binienda) pieniądze powinny iść z budżetu państwa, bo nawet gdyby każdy z tych 450 tysięcy co podpisali petycję skierowaną do Kongresu USA przeznaczył złotówkę czy dwa złote, i tak będzie to za mało. Fajna ta "prawica", potrafi tak ładnie się zorganizować na marsze smoleńskie, na petycje, potrafi narobić szumu w PE ale jak przychodzi co do czego to płacić na sprawdzanie ich pokręconych teorii ma budżet państwa, tego państwa którego, przynajmniej większość zwolenników PiSu nie akceptuje. Zamiast -jak to prawica- zrobić zrzutkę ze środków prywatnych, dopomina się od rządu jakichś grantów.
Ciekaw jestem jak ta "prawica" wyobraża sobie funkcjonowanie na wolnym rynku, gdzie państwo nie płaci prawie za nic (zostawiając większość wypracowanego majątku w kieszeniach podatników), w ogóle nie wspiera żadnych prywatnych inicjatyw czy to obywatelskich czy polityków. Ciekaw jestem dlaczego Tadeusz Rydzyk ma kłopoty finansowe skoro przecież posiada tylu wyznawców, którzy w mig powinni wesprzeć redemptorystę tak, by ten dostał upragnione miejsce na multipleksie. Decyzja KRRiT była podparta względami finansowymi, po co więc marsze w obronie Trwam? Do portfeli i ratować ulubioną stację! Ale nie, iść na marsz, opowiadać pierdoły niezgodne z prawdą, że ktoś chce ograniczać Rydzykowi wolność słowa, domagać się zmiany decyzji zamiast poratować swojego dobrodzieja wsparciem finansowym. Za cudze pieniądze chcieliby to robić? Niech powiedzą otwarcie. Kto ma Tadeusza Rydzyka ratować w razie problemów z wypłacalnością?
Kiedy patrzę na ten cały polityczny cyrk jaki urządza sobie "prawica" mam wrażenie że tu już dawno zostały zatracone jakiekolwiek ideały, nawet te IV RP. Pozostał wrzask, złość, nienawiść, bicie piany tak jednostajne że kompletnie przysłania rzeczywistość, zdaje się otumaniać nawet najbystrzejszych "prawicowców". A pomyśleć że rząd Tuska mógłby mieć taką opozycję, co by go wypunktowała koncertowo, merytorycznie i bez krzyku. Póki co jest jedynie groteskowa walka pseudoprawicy o byt polityczny bo już chyba nie o sukcesy wyborcze. Nie przy takim poziomie odrealnienia i psychozy.
Inne tematy w dziale Polityka