Na wstępie chciałem zaznaczyć że nie mam nic przeciwko homoparadom w sensie takim, że nie jestem za tym by ich zakazywać. Nie zgadzam się tutaj z Januszem Korwinem Mikke, który twierdzi, iż oni tam demonstrują swoją seksualność. To jest czysta polityka, więc skoro związkowcy mogą urządzać hucpy pod Sejmem to dlaczego niby tęczowi socjaliści mieliby nie mieć prawa do swoich demonstracji? Zwłaszcza że w przeciwieństwie do związkowców nie palą opon dbając tym samym o środowisko.
Ale do rzeczy. Wczoraj paradowali w Warszawie pod hasłem „po prostu równość”, jednak dało się także dostrzec transparenty z napisami „posłowie i posłanki wyjdźcie z szafy”, "żądamy związków partnerskich dla naszych dzieci" (???) czy "równość seksualna, równość ekonomiczna", i to ostatnie hasło świadczy o tym jaki charakter miała owa manifestacja. Geje i lesbijki chcą po prostu socjalizmu, takiego banalnego, zwykłego socjalizmu bo najwyraźniej doszli do wniosku że ten który mamy obecnie nie jest wystarczający. Fakt, Karol Marks mógłby pogładzić się po brodzie, wytknąć pewne elementy kapitalizmu w obecnym systemie ale tak czy owak my do tej równości chcąc nie chcąc zmierzamy.
W jaki sposób? Otóż rząd szuka pieniędzy ratując budżet (czyli de facto wydatki) tam gdzie one są. Jeśli więc nie daj Boże nastanie recesja, rząd sięgnie do oszczędności Polaków. Politycy na ogół mają myślenie tego typu, że pieniądze powinny być po równo rozdzielane (taką myśl zdradził w chwili szczerości Adam Szejnfeld). Jeśli więc ktoś więcej zarabia, trzeba go bardziej opodatkować. To jednak nie wystarcza, bo skoro kogoś stać na oszczędności, no jak to, on sobie kisi pieniądze na koncie a my tu ratujemy budżet (wydatki)? Gdyby tylko mogli w jakiś sposób dorwać się do tej kasy i ją zwyczajnie zmarnotrawić na kolejne wydatki administracyjne byliby w pełni szczęśliwi. Takim przedsmakiem tego, potwierdzającym moje przemyślenia niech będzie tzw skok na OFE. Mogli się dobrać do tych pieniędzy (de facto przymusowe oszczędności na przyszłość Polaków) i się dobrali. Oczywiście OFE nie zlikwidowano, zostawiono resztę na gorsze czasy, co sugeruje wypowiedź ministra Rostowskiego, który stwierdził, że tu świętości dla niego nie ma i jeśli będzie trzeba znów sięgnie po pieniądze funduszy (by ratować budżet dodajmy).
Wracając do gejów, tak drodzy geje, zmierzamy w stronę równości ekonomicznej niestety, tyle że równa się zawsze do biedy nie do bogactwa. Zaś wasze śmieszne postulaty o „równość seksualną” rozbiją się o polską rzeczywistość bowiem mamy ważniejsze problemy niż jakieś tam „prawa gejów”. A tym się krzywda w Polsce nie dzieje, oni postulują o równość, skończyć się to jednak może jak w Wielkiej Brytanii gdzie tamtejsze organizacje gejowskie żądają ukarania konserwatywnego blogera tylko dlatego, że na swoim blogu zamieścił reklamę tradycyjnego małżeństwa. To jest właśnie ta tolerancja brytyjskich gejów, czy tego właśnie chcemy? Czy tego potrzeba Polakom?
Inne tematy w dziale Polityka