Rybitzky to kontrowersyjny ale i ciekawy bloger, jeden z tych zaangażowanych. Momentami wydaje mi się, że on sobie z nas wszystkich żarty robi, bo to przecież niegłupi osobnik. Czytując go od jakiegoś czasu zauważyłem, iż człowiek ten zdaje palić się do jakiejś rewolucji, do jakiegoś przewrotu i razi go bardzo, że Polacy nie są zainteresowani żadnymi protestami tylko "piją piwo i obrastają tłuszczem". Tak niewielu Polaków podziela entuzjazm Rybitzkyego, on sam ze swojej postawy jest bardzo zadowolony, bo przecież każdy wie że obrastają tłuszczem tylko ignoranci polityczni, a ludzie idei tacy jak Rybitzky idą na barykady.
Cóż, najwyraźniej trafił w zły czas, urodził się za późno tudzież za wcześnie (kto wie jakie jeszcze przewroty nas czekają) i niestety przyszło mu żyć w Polsce spokojnej i w miarę dostatniej. I jak tu się ma Rybitzky wykazać bohaterstwem? Widzisz, życie człowieka ma sens kiedy ten może się w jakiś sposób realizować. Czasami kiedy nie może się realizować wszczyna rewolucje. Dopóki ludzie mają możliwość obrastania tłuszczykiem, dopóty nie będzie żadnego przewrotu, o resztę niech Cię głowa nie boli.
Zresztą pod jakim sztandarem ma nastąpić ta rewolucja? Pod sztandarem PiSu? Jarosław Kaczyński ma tyle z rewolucjonisty co ja z papieża, jemu jest przecież dobrze jak jest. Za nic nie bierze odpowiedzialności, już nawet za oskarżanie Tuska o "zdradę smoleńską", pozycję na scenie politycznej ma zagwarantowaną do samej emerytury, jest guru i świętym dla całkiem sporej grupy Polaków, robi za ikonę walki z komuną choć walczył z nią równie intensywnie co Rybitzky, byt jemu i jego kotu zapewnia państwo i tak już pozostanie.
Już słyszę ten gromki śmiech w zaciszu gabinetu prezesa gdy ten dowiaduje się, iż jest grupa zapaleńców chcąca rewolucji pod sztandarami PiSu. No chyba że prezes dowodziłby z Londynu jak pewne generalstwo w 1944 kiedy młodzi partyzanci AK ginęli w bezsensownej walce na ulicach Warszawy.
Inne tematy w dziale Polityka