Na łamach Gazety Wyborczej Wojciech Maziarski radzi tzw prawicy, którą zresztą nazywa konsekwentnie prawicą, żeby założyła sobie wirtualną IV RP, coś na wzór The Sims, gdzie będzie mogła zakazywać in vitro, aborcji, koncertów Madonny czy związków partnerskich. Prawdę mówiąc, Maziarski chyba nie dostrzegł, że IV RP już funkcjonuje, jest ona tworem żyjącym obok Państwa Polskiego. Pseudoprawica ma swojego wodza, który jest według nich jedynym reprezentantem narodu, ma swój kościół ze stolicą w Toruniu, ma również swoich artystów, publicystów, swoją smoleńską prawdę oraz pieśń "ojczyznę wolną racz nam zwrócić Panie". Przy tej iście przewrotnej parafrazie, biorąc pod uwagę w jakim momencie historycznym jesteśmy, zatrzymam się na chwilę.
Otóż owo towarzystwo, śpiewając tę pieśń religijną, domaga się de facto rządów Jarosława Kaczyńskiego w takiej Polsce jaka jest, bo o nic innego nie chodzi. Czy ludzie którzy to śpiewają, za Tuska czują się mniej wolni niż za Kaczyńskiego? Czy powrót Kaczyńskiego do władzy oznacza "ojczyznę wolną"? Nawet tak nawiedzone mohery muszą sobie zdawać sprawę z tego, że żadnych zasadniczych zmian nie będzie po ewentualnym zwycięstwie PiSu. Po prostu ludzie Kaczyńskiego zastąpią ludzi Tuska. I wykorzystywanie w tak perfidny sposób pieśni religijnej, ociera się w tym przypadku o świętokradztwo.
A więc IV RP istnieje, w umysłach zwolenników PiSu. Jest to Polska ich marzeń, do jakiej akces mają tylko wybrani. Mnie tam nie przeszkadza moherowa rewolucja w moherowych głowach. Natomiast im przeszkadza, że obok jest jeszcze inna Polska, ta oficjalna, ta która istnieje dla świata. Stąd rozpaczliwe próby zwrócenia na siebie uwagi, czy to Amerykanów (np Mitta Romneya, goszczącego niedawno Polsce), czy Węgrów (pielgrzymki tam, z wyrazami poparcia dla Wiktora Orbana, swoją drogą większego socjalisty niż Tusk i Kaczyński razem wzięci), czy w końcu Brukseli gdzie grupa PiSowców chciała zainteresować Parlament Europejski katastrofą smoleńską. Nic jednak z tego nie wynika, bowiem i Amerykanie i Unia Europejska uznają jedynie oficjalne władze RP i nie chcą wejść do świata pisowców, docenić wielkiego stratega. Na domiar złego, ostatni sondaż CBOSu daje Platformie poparcie 36% (niespecjalnie mnie to aurat cieszy), a PiSowi jedynie 22%, co musi dodatkowo frustrować "prawych i sprawiedliwych".
Gdzie oni znajdą swoją Polskę? Może w Sudanie albo na Madagaskarze? Polska to Polacy, a ci są różni, obecnie jednak dominują zwolennicy Tuska więc i taką Polskę sobie wybrali. To jest Polska prawdziwa, czy się to komuś podoba czy nie. Mając nawet wiele zastrzeżeń do tego rządu, akceptuję wybór Polaków, bo co innego mogę zrobić? Stworzyć sobie V, lepszą niż III i IV, RP?
Inne tematy w dziale Polityka