Na początku chcę zaznaczyć, iż mimo diametralnie różnych poglądów niż moje, Ewa Stankiewicz nie kojarzy mi się jednoznacznie negatywnie. Np z przyjemnością oglądałem kiedyś jej film "Trzech kumpli", zwłaszcza, że pozwoliła tam wypowiedzieć się skądinąd "wrogiemu" Maleszce. Stąd też po lekturze fragmentów tego, co pani Ewa zaprezentowała w dzisiejszej Gazecie Polskiej Codziennie, zwyczajnie zaczynam martwić się o stan jej umysłu.
Pani Ewa czuje się zagrożona i "to zagrożenie nie znika nawet podczas mszy u wrocławskich dominikanów (...). Podczas kazania wieje dystansem, jakimś niezrozumiały systemem wartości i przemycanym hołdem dla fajności aktualnej władzy" (przytoczone za onet.pl). Na litość boską, pani Ewo! Wielu Polaków chciałoby mieć tylko takie zmartwienia. Niektórzy stracili setki tysięcy złotych na rzecz oszusta z Amber Gold inni boją się o utratę pracy albo już ją stracili, bo bezrobocie rośnie, a pani problemem jest "fajność aktualnej władzy"?
Dalej jest jeszcze pyszniej. Stankiewicz pisze, że obecne dyktatury występują w szatkach demokracji, co skutkuje tym, iż "mogą istnieć wolne i niezależne media, jak długo nakład pisma jest niski albo radia ma ograniczony zasięg." A kto broni Sakiewiczom czy Rydzykom zwiększyć nakład swoich gazet? Czy istnieje jakaś ustawa zabraniająca natrzepania kilka milionów egzemplarzy Gazety Polskiej i Waszego Dziennika? Nie widzę tu żadnego problemu, a później pani Ewa i parę innych zaangażowanych w "walkę z reżimem" osób, będzie rozdawało na rogach ulic za darmo, o ile ktoś wyrazi chęć czytania. Jak się robi pisemka o tak radykalnym wydźwięku, to trzeba się liczyć z tym, że zbyt poczytne nie będą. W Gazecie Wyborczej nikt nie pisze o wyborcach PiSu per oszołomy, tu pani Ewa używa słowa "leming". Oczywiście ma do tego prawo, a tak jednoznacznie druzgocąca krytyka władzy, nie spotyka się z żadnymi represjami ze strony rzekomej dyktatury Tuska, o czym pani Stankiewicz doskonale wie.
Co więcej, za Polski Ludowej nie mogłaby tak pisać o PZPR i jej przybudówkach. Dlatego proszę nie dramatyzować pani Ewo, no chyba że pani to akurat pozwala poczuć się lepiej i spłodzić kolejny natchniony tekst.
Inne tematy w dziale Polityka