Antykomor skazany. Wyrok jest wprawdzie symboliczny ale oczywiście nie przeszkadza to środowiskom pro-pisowskim pomstować na brak wolności słowa w internecie. Mają zatem kolejny argument by obstawać za wersją, iż żyją w jakimś PRLu bis, gdzie jak za Urbana cenzuruje się media. Te śmieszne pojękiwania, są naturalnie podszyte zwyczajową hipokryzją, bowiem nie słyszałem głosów oburzenia pisowców, kiedy rok temu za obrazę Lecha Kaczyńskiego (sprawa z 2007 roku), karę trzech miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata, dostał niejaki Marek Witoszek. Ten 23 letni wówczas młodzian, stworzył program do pozycjonowania stron w internecie, tak że po wpisaniu do wyszukiwarki jednego z obraźliwych słów, jako pierwsza pozycja wyświetlała się oficjalna strona prezydenta. Gdzie byli wtedy ci, którzy teraz oburzają się na wyrok dla antykomora? Czy którykolwiek zająknął się chociaż, że może nie jest to najlepszy pomysł, by karać za taką głupotę młodego człowieka?
Ten temat musiałem poruszyć, zaś jeśli spojrzeć na poparcie dla PiSu w sondażach, nigdy nie przekracza pewnej magicznej liczby 30%, a bez tego nie będzie się dało wygrać wyborów i zdobyć władzy. Kiedyś znaczącymi siłami politycznymi były Samoobrona i LPR, ale odkąd Kaczyński przejął ich elektoraty, scena polityczna stała się bardzo ciasna i nijak nie widać szansy by się to z najbliższej przyszłości miało zmienić. Dlatego Kaczyński próbuje obalić Tuska innymi metodami, tj. przedstawiając kandydata na premiera w rządzie fachowców. Gdyby Platforma była słaba, wyciągnąłby część jej konserwatywnych posłów i sprawił, że Tusk nie miałby sejmowej większości. Wtedy w przedterminowych wyborach szukałby szansy na zwycięstwo. Póki co, wcześniejsze wybory teraz, to katastrofa dla PiSu, choć jestem w stanie uwierzyć, że w przyszłym roku kiedy wzrost gospodarczy spowolni i wzrośnie bezrobocie, a słupki sondażowe spadną Platformie, Kaczyński będzie się wiercił i szukał sposobności by pozbawić Tuska władzy. Jednak wcześniej może zrobić to Palikot. Przecież nie łudźmy się, żadnych związków partnerskich ani ustawy o in vitro ten rząd nie przegłosuje. Wtedy ci bardziej liberalni platformersi, przy jednoczesnym spadku popularności PO mogą odejść do Palikota, a ten przyjmie ich z otwartymi rękami. To też rozwali rząd, ale przyspieszone wybory nic Kaczyńskiemu nie dadzą jeśli PiS nie poprawi wyników. A nic na to nie wskazuje. Największym wrogiem Kaczyńskiego jest upływający czas, bo to nie jest już najmłodszy polityk, a przegrać z młodością w Polsce jest wyjątkowo łatwo o czym boleśnie przekonał się Lech Wałęsa, ale i sam Jarosław Kaczyński który poległ w debacie z energicznym Tuskiem. Sprawa jest o tyle niezręczna, że prezesowi kończą się powoli pomysły. O Smoleńsku więcej już nie powie, bo wyciągnął swoje najmocniejsze karty i poparcia nie przybyło, na afery elektorat PO w ogóle nie reaguje, gospodarcze puzzle mogą zająć media na miesiąc, może dwa, a do końca obecnej kadencji Sejmu zostały całe trzy lata.
Myślę, że decydujący będzie przyszły rok, jako że wtedy odczujemy spowolnienie gospodarcze, zaś od tego jak poradzi sobie z kryzysem rząd, będzie zależało poparcie dla Platformy w przyszłych wyborach. Jeśli Tusk przetrzyma pierwsze uderzenie, można śmiało zakładać, że wygra i następne wybory. Zaś PiS jest obecnie w fazie schyłkowej, Kaczyńskiemu nie tylko nie ufa większość Polaków, ale najzwyczajniej w świecie się ludziom znudził. Zbigniew Ziobro to naturalny następca prezesa, ale on zbierze już jedynie resztki tego elektoratu, na władzę nie ma co wszakże liczyć.
Inne tematy w dziale Polityka