Alpejski Alpejski
1241
BLOG

Jak to na świecie wygląda? Czyli "parawaning" w Camargue i nie tylko...

Alpejski Alpejski Obyczaje Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Dziś w Polsce grzany jest temat polskiego parawaningu na plażach. Napisał o tym dobrą notkę nasz salonowy wymiatacz „Siukum Balaa” i ja idę jedynie przetartym przez Siukuma szlakiem. https://www.salon24.pl/u/siukumbalala/1244231,za-parawanem-adama-michnika



Spowiedź Alpejskiego w sprawie zaboru plaży pod własne cztery litery i nie tylko…



Już od najmłodszych lat mojego życia miałem tendencje do budowy plażowych fortec i tym samym zawłaszczania plaży innym.

image

Żałuję każdego wykopanego ogromnych rozmiarów grajdoła, do którego wchodziła nie tylko moja najbliższa rodzina, ale też zaproszeni goście. To było wyjątkowo egoistyczne zachowanie.

Co gorsza kopałem fosy wokoło budowanych zamków z piasku i czułem się w tych zamkach jak pan na włościach, gnębiący okoliczne chłopki. O chłopach nie wspominam, bo nimi się nigdy nie interesowałem.

Trawiła mnie pycha, bo chciałem mieć największy i najpiękniejszy zamek, na plaży. Zatem prowadziłem eksperymenty polegające na budowie maksymalnie wysokich i smukłych wież z piasku.

image

Zamek z piasku w miejscu gdzie dziś znajduje się świnoujski gazoport LNG. Z tyłu widoczna wieża kapitanatu w budowie (prawa strona) i słynna najwyższa latarnia morska (góra - środek zdjęcia)

Co gorsza, korzystając z tego, co po sztormie morze wyrzuciło na brzeg, starałem się ogradzać te nasze plażowe rezydencje. Były to nie tylko deski, ale beczki wojskowych świec dymnych Polskiej Marynarki Wojennej i starych jeszcze z czasów Kriegsmarine, służące do stawiania zasłony dymnej podczas manewrów, walki i nalotów RAF-u. Były też przepiękne łuski z armat okrętowych i baterii nabrzeżnych – te ostatnie nawet kalibru 150mm, które wyłowione z morza wstawiałem w ogrodzenie i pieczołowicie polerowałem tak, że odbijały słońce, mogąc oślepiać innych plażowiczów, o czym nawet nie pomyślałem.

Czytając doniesienia o polskich plażowiczach uprawiających „parawaning” przypominam sobie te wszystkie moje grzechy.

I byłbym zapomniał, że zawłaszczałem dla siebie i moich znajomych kosze plażowe, biegnąc co tchu przed moimi rodzicami, aby je jak najszybciej anektować i walnąć tam – o grozo! – plażowe torby rezerwujące czasem aż 3 kosze. Co za niczym nie usprawiedliwiony egoizm.

Najbardziej żałuję tego, że nawet w odludnym terenie nad uroczym Jeziorem Czajczym koło Wisełki, zagarniałem dla siebie cały szczyt polodowcowego „Głazu Wydrzego”, z którego to szczytu próbowałem własnoręcznie wykonaną z gałęzi, sznurka i agrafki wędką, bezskutecznie łowić ryby. Nie przyszło mi nawet do głowy, aby na szczyt tego głazu zaprosić kogokolwiek i nie jest dla mnie żadnym usprawiedliwieniem fakt, że w promieniu 2 kilometrów być może nie było innych żywych dusz niż nasz mała grupka. Wspinaczkę na głaz zaczynałem zawsze od rzucenia na jego szczyt ręcznika kąpielowego, na którym potem siadałem. Nie wiedziałem wtedy, że ręcznik rzucony na miejsce siedzenia lub wylegiwania się jest znakiem rozpoznawczym niemieckich i angielskich turystów i plażowiczów.

image

Zupełnie nie potrafię zrozumieć, jak te prymitywne plażowe rozrywki mogły wciągać marynarzy Polskiej Marynarki Wojennej służących na ORP „Błyskawica”, a oddelegowanych na czas wakacji do pełnienia funkcji ratowników na plaży w Świnoujściu-Warszowie, którą stale przez wiele lat z rzędu okupowałem przez całe letnie ferie. Właśnie ci ratownicy pozwalali mi na wiele, pomagając mi budować kolejne fortece i oddając do pływania swoją szalupę, natychmiast jak tylko skończyli oficjalne godziny pracy lub zawieszali czarną flagę, dawniej zabraniającą kąpieli w czasie, kiedy Bałtyk zakwitał kożuchem sinic, a morze było spokojne.

Dziwne, iż mimo tego, że na plaży trwała zażarta walka o przestrzeń życiową i najpiękniejsze zamki, na tę odległą od miasta Świnoujścia piaszczystą połać ciągnęli każdego lata ludzie, nawet z Paryża. Było też czasem bardzo kolorowo, bo z NRD przyjeżdżały rodziny z adoptowanymi dziećmi afrykańskimi i wietnamskimi czuli się oni jak u siebie w domu a może i nawet lepiej, bo każde dziecko chciało się z nimi bawić.

I po latach, kiedy dane mi było wreszcie stanąć na plażach Prowansji zrozumiałem, że tu może być znacznie gorzej. Tu, bowiem spotkamy nie tylko: „namioting”, „grajdoling” i „parawaning”, a nikt nawet nie zawalczy o plażowy kosz.

Tu buduje się prawdziwe fortece, na palach na wodzie, na wydmach i na samej plaży. Ta „dzicz” dla redaktorów „Gazety Wyborczej” byłaby całkowicie szokująca. Bo tu nikt nie wbija jedynie parawanu, a stawia się tu ogrodzenia z blach falistych i sztachet. Stawia na stałę przyczepy, a nawet te przyczepy umieszcza daleko od lądu, jako sztuczne wyspy. I dziwne jest, że każdego lata w te kultowe miejsca walą tysiące stałych bywalców niepotrafiących wyobrazić sobie lepszych wakacji niż na desce z żaglem i latającym skrzydłem, a potem rozsiadają się w swoich fortecach i ogrodach i piją wino, whisky, lub piwo, zajadając ledwo dotkniętą żarem grilla krwistą wołowiną z dopiero, co zaszlachtowanego czarnego byka.



Popatrzcie na te zdjęcia poniżej wykonane w Camargue i pomyślcie sobie o Polakach, którzy są tacy feeeeee, bo rozkładają parawany. O tempora o mores!

image

Camargue - po horyzont ciągnące się "dzikie posiadłości" surferów i kayciarzy. Zdjęcie: Adam W.

image

Prywatna forteca dominująca nad jedną z wydm Camargue. Zdjęcie: Alpejski

image

Przykład ekstremalnego "namiotingu" tuż nad brzegiem morza w Camargue. Zdjęcie: Alpejski; "Canon" 50E; Fuji Film 400

image

Ekstremalny "caravaning", czyli przyczepa umieszczona z dala od lądu. Zdjęcie: Alpejski

image

"Posiadłości" w Camargue jesienią, zimą i wiosną czekają na swoich właścicieli, pozamykane na kłódki. Zdjęcie: Alpejski

image

Wjazd do "plażowego miasta" w Camargue. Zdjęcie: Alpejski

image

"Grodzenia" w Camargue. Zdjęcie: Alpejski

No i na koniec - ludzie wrzućcie na luz życie jest takie piękne!




Alpejski
O mnie Alpejski

Nie czyńcie Prawdy groźną i złowrogą, Ani jej strójcie w hełmy i pancerze, Niech nie przeraża jej postać nikogo...                                                                     Spis treści bloga: https://www.salon24.pl/u/alpejski/1029935,1-000-000

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości