Alpejski Alpejski
1412
BLOG

Czy polscy bohaterowie latali na Heinklach He 111?

Alpejski Alpejski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 43


„Gazeta Wyborcza” zaczynając swą działalność, postawiła na stworzenie niezwykle silnego działu fotograficznego. Wielu z tych dawnych fotoreporterów znam osobiście i korzystałem z ich bezinteresownej uprzejmości wielokrotnie. Nie było nigdy problemu, aby skorzystać z oszałamiającego wyposażenia laboratorium, kiedy trzeba było coś zeskanować albo zrobić wielkoformatowe powiększenia historycznych klisz. Zawsze za zgodą i pełnym wsparciem szefów działów.

Potem, kiedy rozpoczęła się era cyfrowa, tych reporterów potraktowano bardzo nieładnie. Próbowano zmusić do podpisania zrzeczenia się praw autorskich, do znajdujących się w archiwach „Gazety” prac i zaproponowano im przejście na głodowe pensje bez tantiem za sprzedaż ich zdjęć. Wielu nie zgodziło się na to i odeszło. Nie mieli szans się bronić, a żadna kancelaria adwokacka nie podjęła się ich skutecznej obrony. Większość namawiała wręcz do rezygnacji z walki.

Był to czas, kiedy okładkę „Wprost” zdobiło zdjęcie-symbol znakomitego i oddanego „Gazecie” fotoreportera wywalanego z redakcji i wynoszącego swoje kartony. Podobnie było z moimi znajomymi szok, niedowierzanie, że oddanych pracowników można było kopnąć w dupę jak przysłowiowego psa.

Zachłyśniecie się kasą, zmieniło „Gazetę” nie do poznania. Z zespołu, który na początku prowadzony był wzorcowo i wywoływał zazdrość i innych pracowników – akcje pracownicze, przywileje socjalne, znakomite wynagrodzenia i warunki pracy – pozostało po ingerencji tak zwanych audytorów niewiele. Co najgorsze złamano tego ducha, który wiązał pracowników z wydawnictwem najbardziej – ducha wolności i euforii po 1989 roku. Wierzcie mi ci ludzie przesiadywali w redakcji po nocach, aby wszystko było zapięte na ostatni guzik i był to zespół prawdziwych intelektualistów.

Ale przejdę do tematu, który wywołał te wspomnienia.

Afera ze zdjęciem przedstawiającym niemieckiego strzelca pokładowego na samolocie Heinkel He 111, nie dziwi mnie w kontekście wyżej wspomnianych zmian. Wszak z edycji i działu sprzedaży zdjęć odeszli też wartościowi ludzie.

Każde zdjęcie ma swoją sygnaturę i nawet, jeżeli edytor jest głąbem skończonym i nie rozpoznaje, jaki motyw jest na zdjęciu, to wystarczy kliknąć w "Adobe Photoshop" info pliku i wyświetla się cała historia zdjęcia.

W tym kontekście tłumaczenia Gazety o pomyłce są zwykłą ściemą, a zamieszczenie tego zdjęcia można uznać za kolejny etap „walenia pałką po prętach klatki”, aby wywołać wzburzenie.

No cóż… Kiedyś widziałem na twarzach ludzi dumę choćby z faktu, że naczelny Gazety pojawiał się w ich dziale. Kolegia redakcyjne trwały często bardzo długo, bo dyskutowano o każdym szczególe. Co do dziś z tego zostało? Niemiecki lotnik, jako bohater konkursu? A może, jako znak czasów?


Alpejski
O mnie Alpejski

Nie czyńcie Prawdy groźną i złowrogą, Ani jej strójcie w hełmy i pancerze, Niech nie przeraża jej postać nikogo...                                                                     Spis treści bloga: https://www.salon24.pl/u/alpejski/1029935,1-000-000

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura