PiS zapędził się w utrzymywaniu na siłę terminu wyborów prezydenckich pomimo epidemii. Teraz dopiero Prezes zorientował się, że tych wyborów w przewidzianym terminie przeprowadzić się nie da. Opracowany został więc plan, który pozwalałby wybrnąć z sytuacji a nawet uzyskać długofalową przewagę strategiczną nad opozycją. Plan ma trzy cele cząstkowe:
1) rozwiązać problem obecnych wyborów prezydenckich których się nie da przeprowadzić w przewidzianym terminie
2) stworzyć optymalne warunki do wygrania przyszłych wyborów prezydenckich
3) wydłużyć kadencję przyszłego prezydenta do 7 lat, co razem z wydłużoną kadencją Dudy dałoby łącznie 9 lat prezydentury kontrolowanej przez Prezesa
Wybory prezydenckie na jesieni tego roku lub na wiosnę roku 2021 prawdopodobnie będą dla PiSu przegrane. W tym czasie bowiem skutki kryzysu gospodarczego związanego z epidemią będą najbardziej dotkliwe a wszelkie błędy polityki epidemicznej PiSu ciągle świeże. W roku 2022 jest natomiast duża szansa na silne odbicie gospodarcze na całym świecie. Pod tą koniunkturę gospodarczą chce się podłączyć PiS w wyborami prezydenckimi. Jeśli te wybory udałoby się wygrać Prezes kontrolowałby sytuację w kraju nawet gdyby przegrał następne wybory parlamentarne. Miałby bowiem do dyspozycji nie tylko własnego, dyspozycyjnego prezydenta ale także Trybunał Konstytucyjny , który konsekwentnie obsadza swoimi ludźmi pokroju Piotrowicza i Pawłowicz. Jeśli kolejne wybory parlamentarne wygrałaby opozycja to przy wrogim prezydencie oraz Trybunale Konstytucyjnym rządzenie krajem będzie niezmiernie trudne. A wtedy powstanie szansa na stosunkowo szybkie odzyskanie władzy.
Gdyby plan się udał to Prezes zapewniłby sobie 9 lat bardzo mocnego wpływu na polską politykę nawet gdyby w końcu przegrał wybory parlamentarne. "Bunt Gowina" jest oczywiście od początku do końca ustawką. Ciekawe tylko dlaczego Prezes sądził, że opozycja na coś takiego się zgodzi...