Ambroż Ambroż
3618
BLOG

Subiektywny ranking premierów

Ambroż Ambroż Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 93

W swoim subiektywnym rankingu premierów  nie będę się cofał zbyt daleko wstecz, do zamierzchłych czasów. Zamierzam w nim uwzględnić premierów z ostatnich 12 lat, którzy są nadal czynni w polityce oraz tych polityków, którzy mają realne szanse żeby premierem zostać w ciągu najbliższych kilku lat. Dlatego mój ranking będzie obejmował premierów: Jarosława Kaczyńskiego, Donalda Tuska, Ewę Kopacz,  Beatę Szydło, Mateusza Morawieckiego oraz Grzegorza Schetynę jako kandydata opozycji na premiera po wyborach w roku 2019 (ewentualnie w 2023).  Każdemu premierowi zostanie przyznana ocena w skali  1-10.     

 Oto mój ranking  premierów w kolejności od najgorzej ocenionych do ocenionych najlepiej: 

Najgorszą ocenę otrzymała i ostatnie miejsce zajęła Ewa Kopacz. Powód tak słabej oceny ? W czasie apogeum działania mafii vatowskich Ewa Kopacz zajmowała się asortymentem sklepików szkolnych, walczyła z pączkami i batonikami oraz z solą w szkolnych stołówkach. Ponadto jeździła pociągami i  zaczepiała podróżnych spożywających posiłki w Warsie. Dokonała zupełnie idiotycznego z punktu widzenia interesów Platformy "zwrotu na lewo".  Wykończyła w ten sposób swojego potencjalnego koalicjanta czyli SLD a za to zostawiła dla PISu miejsce w politycznym centrum, które sama dobrowolnie opuściła. Wygląda na to, że pani premier Kopacz zupełnie  się pogubiła (jak na czerwonym dywanie w Berlinie) i nie miała pojęcia co się dzieje w państwie, którym miała rządzić. Pozostawiona sama przez Donalda Tuska okazała się politykiem całkowicie niesamodzielnym i zagubionym  w rzeczywistości, która ją otaczała.  Ogólna ocena: 2

Na nieco lepszą ocenę zasługuje następny premier w rankingu: Beata Szydło. Oczywiście Beata Szydło była i jest nadal, podobnie jak Ewa Kopacz, politykiem zupełnie niesamodzielnym. "Wierna Beata" jest niezdolna nie tylko do samodzielnego bytu politycznego ale obawiam się, że  nie jest także zdolna do samodzielnej analizy sytuacji. Ale w porównaniu z Ewą Kopacz ma istotne zalety. Po pierwsze dobrze trafia w wyobrażenie i tęsknoty części pisowskiego elektoratu o "matce narodu". Po drugie ma znacznie większą odporność psychiczną od Ewy Kopacz i nie zdarzały się jej "incydenty na czerwonym dywanie". Jednak Beata Szydło jako premier wymagała bezpośredniego sterowania przez Jarosława Kaczyńskiego. Całkowicie niezdolna do funkcjonowania na poziomie polityki europejskiej. Kiedy pojawiły się konflikty w rządzie potrzeby ingerencji Jarosława Kaczyńskiego były tak częste, że po ciągnącej się w nieskończoność "restrukturyzacji rządu" w końcu wymieniono   najsłabszy element  tego rządu czyli samą panią premier. Ogólna ocena  3

Dalej mamy kandydata na premiera: Grzegorza Schetynę. Schetyna jest politykiem samodzielnym, nie tylko trzyma w ryzach swoją partię ale  jest zdolny do konsumpcji przystawek.    Jednak ciągle nie potrafi się otrząsnąć po przegranych wyborach w roku 2015, nie potrafi  zrobić nowego otwarcia. Platforma nie zrobiła rachunku sumienia i nie wytłumaczyła się  z  katastrofalnych strat  jakie poniósł budżet na przekrętach podatkowych. Platforma nie wytłumaczyła się z fatalnych błędów analitycznych swoich ekspertów dotyczących spodziewanego załamania budżetu pod rządami PiS.  Od strony programowej i od strony wiarygodności niestety jest słabo.  Programowym punktem odniesienia jest nadal 500+ stworzone przez kogo innego na bazie  poprawy ściągalności podatków uzyskanej  przez kogo innego. Teraz Schetyna kombinuje jak to przełknąć i jakoś przerobić. Jak nie przyznać, że jest to sukces przeciwników politycznych  a jednocześnie nie zrazić wyborców, którym zasadniczo podoba się zarówno 500+ jak i  dużo lepszy stan budżetu.   Za tymi  manewrami nie stoi żadna głębsza filozofia. Chyba, że tą filozofią jest antyPiS.  Gdyby antyPiS wygrał wybory to Schetyna może być premierem. Niezbyt zdolnym, mało błyskotliwym ale otrzaskanym  w polityce.  I jakoś tam to będzie funkcjonować.  Ogólna ocena 4   

Powoli dochodzimy do wagi ciężkiej na polskiej  scenie politycznej. Następnym ocenianym premierem jest Jarosław Kaczyński. Z tą oceną jest pewien kłopot. Z jednej strony mamy bowiem okres pełnienia przez niego funkcji premiera w latach 2006-2007 a z drugiej strony cała jego dalszą karierę polityczną, 8 czy 9 kolejnych przegranych wyborów, szaleństwo smoleńskie i tragiczny podział polskiego społeczeństwa dla taktycznych politycznych celów, w końcu wygrane wybory i  zakulisowe kierowanie rządem Beaty Szydło oraz  namaszczenie Mateusza Morawieckiego na premiera.   Dokonania rządu Kaczyńskiego w  latach 2006-2007 są raczej skromne Największe jego osiągnięcie to konsumpcja przystawek przy pomocy prowokacji służb  i zagospodarowanie elektoratu Samoobrony i LPRu.  Na tym koncept polityczny  rządu Kaczyńskiego się skończył i  walkowerem oddał  władzę na 8 lat. Następnie miały miejsce gładko przegrane wybory z Platformą i długi okres niepowodzeń.  Ponowny powrót do władzy Kaczyńskiego to ciąg przypadków na które sam Kaczyński  nie do końca miał wpływ. Jego zasługą było utrzymanie twardego elektoratu PiS w latach 2007-2015, pomimo  wielu kolejnych klęsk  wyborczych.  Niestety Kaczyński osiągnął to bezwzględnie grając katastrofą smoleńską i oskarżając  przeciwników politycznych o najgorsze zbrodnie. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu Kaczyński mówił o "takich specjalnych wybuchach" na pokładzie Tu-154. Po trzech latach rządów PiSu i zaangażowaniu całego aparatu państwowego Kaczyński nie był w stanie udowodnić praktycznie niczego, poza zaniedbaniami drugorzędnych urzędników. Ale twardy elektorat w czasach "wielkiej smuty" się utrzymał. Spoiwem były trumny smoleńskie. I zdaje się, że to cały czas było dla Kaczyńskiego najważniejsze.

Potem był cały ciąg przypadków, który pozwolił PiSowi wygrać wybory 2015 a tak naprawdę sprawił że Platforma przegrała te wybory. Pojawiły się mianowicie taśmy kelnerów, wyjazd Tuska do Brukseli, niepoczytalny ruch Kopacz z przesunięciem Platformy na lewo czym zabrała część tradycyjnego elektoratu SLD, niepoczytalny ruch Millera z wystawieniem Magdy Ogórek jako kandydatki na prezydenta, podział lewicy w wyborach 2015, w końcu utrata stabilności psychicznej przez kanclerz Merkel, która  zaprosiła miliony migrantów socjalnych z Bliskiego Wschodu i Afryki do UE . Wszystko razem złożyło się na przegraną Platformy oraz usunięcie   SLD z parlamentu, co stworzyło dla PISu wymarzoną wręcz koniunkturę. Ale zasługa Kaczyńskiego w tym raczej niewielka. Kaczyński wystawił w wyborach prezydenckich Andrzeja Dudę, który miał honorowo przegrać. Coś jak Jaki w wyborach na prezydenta Warszawy. A tu taka niespodzianka , Duda wygrał  !  Kilkanaście miesięcy przed wyborami na wyborców zaczęło działać wiele wektorów, które dały ostatecznie PISowi zwycięstwo. Tylko jaki miał na to wpływ Kaczyński ?  

Niedługo przed wyborami 2015 w otoczeniu  PiSu pojawił się pewien doradca Tuska w sprawach  gospodarczych i prezes dużego banku komercyjnego .  Nazywał się Mateusz Morawiecki. To on zapewnił sukces rządowi PiSu. Prezes Kaczyński chyba pierwszy raz miał dobrą intuicję w doborze współpracowników. Kaczyński zawierzył mu całkowicie w sprawach gospodarczych i tym razem się nie pomylił. Ta intuicja to największa zasługa Kaczyńskiego w obecnych rządach PiS. Jest niewątpliwy sukces gospodarczy co pozwoliło  z kolei na realizację dużych  programów  socjalnych  w rodzaju 500+ .  Czy są inne duże sukcesy rządów PiS ? Nie bardzo. Sukcesem jest to czym się zajmował Morawiecki. To czym z upodobaniem zajmował się Kaczyński i Ziobro czyli "reforma sądownictwa" i "wstawanie z kolan" w polityce zagranicznej trudno nazwać sukcesem. To raczej ciąg  awantur, pomyłek, kolejnych poprawek do poprawek, bezsensowna szarpanina z UE,  szarpanina pomiędzy Kaczyńskim i Dudą    itd. Nawet ustawa Szyszki została ostatecznie spie...na   po  bezpośredniej interwencji  prezesa Kaczyńskiego. Zatem osobisty wkład Kaczyńskiego w sukces rządu PiS jest niezbyt imponujący. Ma on jednak jedną niezaprzeczalną zasługę: utrzymuje dyscyplinę w "obozie dobrej zmiany".  

Dlatego ogólna ocena Kaczyńskiego jako premiera i "nadpremiera": 5


Na podobnym poziomie co Jarosław Kaczyński jako premier plasuje się Donald Tusk. Był premierem aż 7 lat. Miał jednak wyraźnego pecha.  Na okres jego premierowania przypada  cały ciąg niespodziewanych katastrof co załamałoby niejednego premiera. Tymczasem Tusk wygrał 8 wyborów pod rząd bezlitośnie łojąc skórę Kaczyńskiemu. 

Dokładnie w czasie kiedy Donald Tusk obejmował rządy po wygranych wyborach w roku 2007 na giełdzie nowojorskiej pojawiły się pierwsze symptomy nadchodzącego kryzysu. Notowania giełdowe na NYSE zaczęły spadać w październiku 2007 a w roku 2008 te spadki nabrały katastrofalnego tempa. Upadł bank Lehmann Brothers i rozpoczął się największy od kilkudziesięciu lat kryzys gospodarczy. Potem katastrofy sypały się jak grad: kryzys w strefie Euro,  groźba katastrofy Euro jako waluty co dla Polski miałoby również katastrofalne skutki, kryzys grecki, kryzys wypłacalności krajów południa Europy: Włoch, Hiszpanii, Portugalii (do dzisiaj nie rozwiązany do końca tylko przyklepany). W sytuacji takiego ciągu kryzysów rządzenie państwem i utrzymanie go na powierzchni nie jest łatwe.   Do tego doszedł cały ciąg rozmaitych katastrof: katastrofa Casy w styczniu 2008, katastrofa smoleńska w marcu 2010, katastrofalna powódź w czerwcu 2010, do tego wielkie huragany i trąby powietrzne itd itd. Trzeba przyznać, że Tuskowi jako premierowi niewiele zostało oszczędzone. Mało, który premier musi się zmagać z tym z czym musiał się zmagać Tusk. Nic dziwnego, że po takim ciągu katastrof premier Tusk uznał za cnotę "politykę ciepłej wody w kranie" czyli trochę spokoju. 

Poza próbami utrzymania kraju na powierzchni i we względnej równowadze Tusk podjął dwie istotne inicjatywy: ukrócił bandycką działalność OFE oraz przeprowadził trudną reformę emerytalną. Nie ulega wątpliwości, że opłaty pobierane przez OFE od samego początku były bandyckie - kilkanaście razy za wysokie. Jednocześnie kryzys gospodarczy z lat 2008-2009 pokazał, że "wybitni analitycy" z OFE nie potrafili uchronić oszczędności emerytalnych od potężnych strat. Przy czym za utworzeniem  OFE w tej chorej postaci głosowali wcześniej zgodnie obecni politycy PIS, Platformy, SLD, PSL. Cała polska klasa polityczna dała się zrobić w jajo. A raczej zrobiła w jajo Polaków. Tusk rozbił ten burdelik, radykalnie ograniczył dalszy dopływ kasy do OFE, wyciągnął  z OFE dużą część pieniędzy i...niestety stracił te pieniądze w bieżących budżetach.

Tusk przeprowadził także ustawę wydłużającą wiek emerytalny. Samo wydłużenie wieku emerytalnego w jakiejś perspektywie jest konieczne bo ZUS nie jest zrównoważony i  nie finansuje się ze składek. Coś z ty zrobić trzeba było i trzeba będzie. Błąd rządu Tuska polegał na tym, że  z jednej strony w systemie emerytalnym pozostało wiele świętych krów nie płacących składek a otrzymujących emerytury a z drugiej strony pozostałym bezwzględnie wydłużono wiek emerytalny.  Nie pozostawiono żadnych furtek pozwalających  nieco złagodzić dolegliwości wydłużenia wieku emerytalnego np. dla tych, którzy przepracowali 40 czy 45 lat.  Ktoś kto zaczął pracować w wieku 18 lat docelowo musiałby pracować do emerytury 49 lat. 

Największym błędem rządu Tuska była narastająca luka podatkowa. Tego niestety nie da usprawiedliwić. Skala przekrętu jest za duża. Niezależne oceny tej luki  wahają się od kilkunastu do ponad dwudziestu  procent zbieranych podatków.  To naprawdę ogromne pieniądze.  Pod rządami Tuska Polska szybko osuwała się  wśród innych krajów UE pod względem luki podatkowej.  Działania naprawcze były niemrawe i mocno spóźnione.  Niestety wychodzi tutaj zapóźnienie cywilizacyjne Polski.  Oczywiście PiS też nie ma czystego sumienia bo nawet będąc w opozycji, ramię w ramię z Platformą głosował za rozszczelnieniem systemu podatkowego. A kiedy Platforma podjęła te spóźnione i zbyt słabe próby uszczelnienia systemu to wtedy PIS głosował przeciw. Niestety. Ale rządził wtedy rząd Platformy i to Platforma ponosi główną odpowiedzialność. A dzisiaj oczywiście jest cała masa "kanapowych generałów" gotowych wygrywać wszystkie bitwy sprzed setek lat.  Szkoda, że tak niewielu było mądrych  wtedy kiedy  wszystko to się działo. Ale oczywiście odpowiada rząd i jego premier. To on miał (albo powinien mieć ) komplet danych  z gospodarki i z służb. To on powinien ocenić co jest ważne. A luka podatkowa była ważna.      

Tusk działał w bardzo trudnych warunkach. Za jego kadencji  pojawiło się wiele wyzwań. Z częścią sobie poradził inne zawalił.  Dlatego właśnie,   pomimo, że politycznie bardzo sprawny, ogrywał Kaczyńskiego przez 7 lat i Platformę trzymał żelazną ręką, za okres swojego premierowania dostaje ocenę 5, podobnie jak Kaczyński.   

         

Na koniec zostawiłem premiera moim zdaniem jak dotąd najlepszego, choć nie pozbawionego wad. To Mateusz Morawiecki. Osiągnął wielki sukces jeszcze jako wicepremier co kontynuował już jako premier. Udało mu się  poprawić ściągalność podatków, uszczelnić handel paliwami i znacznie poprawić równowagę budżetową. Wykorzystał w tym celu prace podjęte  przez poprzedników, w tym jednolity plik kontrolny i centrum informatyczne przetwarzające dane podatkowe. Wykorzystał doświadczenia innych krajów które poprawę ściągalności  podatków osiągnęły wcześniej niż Polska, w tym doświadczenia Portugalii, Hiszpanii i Słowacji. Wykorzystał w końcu zalecenia UE zawarte w "Zielonej Księdze VATu". I chwała mu za to, że nie wyrzucił tego w wszystkiego do kosza i nie zaorał wszystkiego co robili poprzednicy. Na to wszystko nałożył się szczyt światowej koniunktury gospodarczej. Stąd tak spektakularny sukces ekonomiczny. To z kolei pozwoliło na rozbudowane programy socjalne jak 500+ oraz skrócenie wieku emerytalnego bez wykolejenia budżetu.  Budżet jest bliski zrównoważenia co prawda przy wciąż niskim poziomie inwestycji.  Słaby poziom inwestycji to jak dotąd największa słabość ekonomiczna rządów Morawieckiego. W swoim expose Morawiecki wskazywał właśnie zwiększenie inwestycji jako jeden ze swoich głównych celów makroekonomicznych. No ale zaczekajmy, może w roku wyborczym coś się w tym względzie poprawi.

Innym wielkim osiągnięciem Morawieckiego było usuniecie z rządu Antoniego Macierewicza, jednej z najbardziej szkodliwych postaci polskiej polityki.  

Co  jest słabością Morawieckiego ? To, że nie ma własnego zaplecza politycznego. Bez Kaczyńskiego nic nie znaczy.  Poza tym jest  człowiekiem dość kostycznym, brakuje mu naturalnego uśmiechu i umiejętności bezpośredniego kontaktu ze "zwykłymi ludźmi",chociaż się stara. Z natury bardziej nadaje się na prezesa korporacji niż premiera rządu.  Morawiecki posiada tę "korporacyjną elastyczność", która może być uznawana zarówno za wadę jak i za zaletę. Dostosowuje się do okoliczności. Jego protektorem jest Kaczyński więc Morawiecki zaczął gorliwie uczęszczać na miesięcznice.   Żeby przekonać do siebie radiomaryjną część wyborów PISu Morawiecki wybrał się na jubileusz Radia Maryja i uciesznie pląsał trzymając za rączkę  Rydzyka. Do tego nie posuwała się nawet Beata Szydło co trzeba poczytać jej na plus. Ale Morawiecki jest elastyczny  jeśli sądzi, że to mu przyniesie korzyść.  Trudno powiedzieć czy ma jakieś własne przekonania ale jako manager jest sprawny. 

Pomimo rozmaitych słabości Morawiecki jest jak dotąd najbardziej udanym premierem, wniósł do rządu istotną wartość dodaną  i  otrzymuje łączną ocenę : 7       

Ambroż
O mnie Ambroż

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka