W Niemczech wyplynely dane paruset politykow i prominentow. Osiem gigabajtow roznosci - mejli, zdjec, a nawet wyciagow z kont bankowych (wreszcie mozna u niektorych sprawdzic oswiadczenia majatkowe).
Politycy w panice, bo nie wiedza co jeszcze wplynie, ile i czyje dane. Ministerstwo ochrony danych bezradne. Afera wyszla na jaw kiedy jakcys ludzie zaczeli masowo dzwonic na nadzwyczaj prywatny numer telefonu Martina Schulza.
Ludzie biora na hasla emejlowe "12345" albo "Alik", no i teraz zbieraja zniwo wlasnej beztroski. Do tego puszczaja w internet na laske i nielaske prowajderow i hackerow najprywatniejsze rzeczy.
Atmosfera jak w Polsce po ujawnieniu pierwszych nagran podsluchanych politykow. Ale pierwsze, co slysze w radio i TV od politykow - jak i wtedy "kto? szukac winnego!".
Dobry polityk nie uzywa internetu, nie ma komputera, nie ma konta bankowego, nie ma karty kredytowej, nie ma prawa jazdy, na kazda rozmowe bierze nowa komorke pre-paid, ma zaszyte kieszenie w marynarce i spodniach, nie ma zony ani dzieci, a za to ma 2-3 zaufanych kapciowych.
A teraz o czyms zupelnie innym.
Ryoyu Kobayashi moze w niedziele wyrownac rekord Svena Hannawalda i Kamila Stocha. Dzisiaj odskoczyl rywalom.
I jeszcze cus: ta spiewajaca nizej kopia Teresy Werner jest 8. na swiatowej liscie najlepiej zarabiajacych piosenkarek zeszlego roku.
(539) 1157777