andrzej111 andrzej111
638
BLOG

Tylko ignoranci i ludzie złej woli porównują zdjęcie Szydło i Komorowskiego

andrzej111 andrzej111 PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Znany z "rzetelności" dziennikarskiej Bertold Kittel, autor sławnej relacji ze sponsorowanej przez nieznanego darczyńcę imprezy nazistów z lasu pod Wodzisławiem, czy opartej na kłamstwach, co potwierdził po wielu latach sąd, nagonki na Romualda Szeremietiewa, odpalił następną " bombę" w TVN24, o tym jak to rzekomo władza z PiS, a dokładnie premier Beata Szydło, spotyka się z gangsterami. Dowodem na to ma być przypadkowy film z przybycia i powitania w Rytlu na miejscu tragedii, wykonany w konwencji, niczym z ukrytej kamery, którą najlepiej oddaje poniższe zdjęcie.

image


Głos zabrała Była premier Beata Szydło: Sugerowanie, że przypadkowe spotkanie z ludźmi, podającymi się w Rytlu za wolontariuszy, było „kontaktami polityków PiS z gangsterami” jest szczególnie obrzydliwym kłamstwem - stwierdziła.

Do reportażu odniósł się tez premier Mateusz Morawiecki: Po obejrzeniu "Faktów" TVN, w których zaatakowano Premier Beatę Szydło, zastanawiam się, w którą stronę idzie dziennikarstwo. Czy można w tak podły sposób zestawiać ludzi o nieposzlakowanej opinii z przestępcami? Szczyt manipulacji - napisał.

Zaślepieni nienawiścią zwolennicy totalnej opozycji próbują sugerować, że na podstawie podobnego przypadkowego zdjęcia zaatakowano przecież swego czasu prezydenta Bronisława Komorowskiego, więc o co chodzi?

image

Jeśli ktoś nie widzi różnych konwencji w obydwu zdjęciach, czyli przypadkowości w "złapaniu" w kadrze Beaty Szydło i pozującego celowo z szerokim uśmiechem Bronisława Komorowskiego, to chcę dodać coś jeszcze. Nie ma najmniejszych dowodów, aby była premier znała bohaterów reportażu Kittela, natomiast panowie z drugiego zdjęcia znają się znakomicie i to nie za zdjęcie był krytykowany były prezydent. Zdjęcie tylko potwierdza tą znajomość. Panów łączą wspólne sprawy i interesy.  Wystarczy wspomnieć choćby stowarzyszenie SOWA, czy fundację Pro Civili, a syn Komorowskiego pracował wtedy dla jednej ze spółek właśnie Pana z tego zdjęcia,  Piotra P.


Przyciśnięty do muru Bertold Kittel tłumaczy teraz wbrew oczywistej intencji i wcześniejszym komentarzom, że  jego zamiarem nie było pomówienie byłej premier i znalazła się ona na ujęciach przypadkiem, a motywem było pokazanie słabej pracy ochrony. Próbuje nas przekonać, że zrobił to z troski o bezpieczeństwo, nielubianej przez niego przecież,  ekipy. Tłumaczenie jest o tyle groteskowe, że każdy dorosły wie, iż trudno jest prześwietlić życiorys osób wyciągających rękę na powitanie do premiera, prezydenta, czy nawet papieża w przypadkowych sytuacjach. Nikt nie ma wypisane na czole, że nie płaci podatków, zalega z alimentami, czy ma na sumieniu jeszcze większe grzechy. Zadaniem ochrony jest dopilnować, aby nie doszło do zagrożenia bezpośredniego ochranianej osoby, a w wyciągniętej ręce nie było niebezpiecznego narzędzia. Na tym właśnie polega ochrona personalna.


Służby wywiadowcze mają uchronić polityków przed konszachtami i interesami z ludźmi wątpliwej reputacji, co jak widać w przypadku Komorowskiego, czy syna premiera Tuska, całkowicie zawiodło. Ale wtedy to panu Kittelowi jakoś nie przeszkadzało. Być może dlatego właśnie stworzył ten kłamliwy reportaż, aby pokazać, że te sytuacje są jakby  równoważne? Ale nie są i to nie tylko dlatego, że dotyczą różnych stron sporu politycznego. Kto tego nie widzi jest albo ślepy, albo głupi, albo jest człowiekiem złej woli.

andrzej111
O mnie andrzej111

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka