Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
187
BLOG

"Głodem wstrząśnie bogatego"

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Społeczeństwo Obserwuj notkę 3

Kilka dni zmieniło całe nasze dotychczasowe życie. Mijani na ulicy ludzie są zapatrzeni w siebie. Każdy z nas powtarza w myślach jak paciorki różańca: „tylko bez paniki, tylko bez paniki”.

Myślę, że szczególnie ciężko jest teraz pokoleniu, które urodziło się już w wolnej – mniej lub bardziej – Polsce. Pokoleniu, które nie zaznało niedostatku PRL-u. Żyło im się jak pączki w maśle. Ale też również w jakimś sensie zmarnowane przez nas, pozostawione w przekonaniu, że nauka i że technika… i takie tam zupełnie dziś bezsensowne bzdety.

W sumie to jak żeśmy przetrwali ten czas? Przy wiecznie pustych półkach, gdzie królował ocet spirytusowy, szczotki ryżowe i szmaty do podłogi. To ciekawe, tego nigdy nie brakowało. Po co ktoś to produkował w takim ilościach, że w sklepach to zalegało. Po co kierownicy to zamawiali? Może się po prostu martwili, że komuś może być przykro, że nikt nie kupuje ich produkcji. Kto wie? Myliłby się jednak ten, kto by myślał, że to tylko przypadłość gospodarki komunistycznych. Nic podobnego. „Postarzanie produktów” to pomysł zrodzony w Stanach w połowie XX wieku. Także tego.

Jak żeśmy przetrwali Czernobyl? Wtedy wydawało się, że wszyscy prędzej lub później zginiemy w powolnej śmierci od chorób popromiennych. A wiosna tego roku była bardzo ciepła i zachęcająca do spacerów. Komuniści – jak to oni mieli i mają w zwyczaju - ukrywali przed nami skutki tego wybuchu.

Wszystko to jednak pryszcz przy tym co nas teraz dotknęło. W stanie wojennym była myśl: „uciec do Stanów, uciec na Zachód”. Przy Czernobylu zostawały już tylko Stany. Teraz nie ma już dokąd uciekać.

Czy czytaliście może „Króla szczurów”? Koniecznie przeczytajcie. Chociaż pewnie teraz biblioteki miejskie będą zamknięte a i od kogoś wypożyczyć strach. Jest w sieci film. Zakładam, że jest to bardzo wierny w przesłaniu obraz. Otóż jest to przekaz na dziś. Jest o takich „królach szczurów”, którzy dominują w naszym życiu w sposób zupełnie nieuzasadniony, w stworzonych sztucznie cywilizacjach. A taką cywilizacją był w tej książce japoński obóz jeniecki. Po ustaniu opresji „tacy królowie” szczurów okazują się bardzo małymi ludzikami ze strachu robiącymi w portki, gdy warunki wracają do normy. Takim pozostawionym sobie królem szczurów jest dziś niewątpliwie Unia Europejska. Papierowy tygrys, który straszył nas wdrażaniem Europy „drugiej prędkości”, który przymykał oko na to co u siebie wielcy mają a nas straszył sankcjami, za to, że chcemy mieć tak samo. Mieliśmy być dla nich taki Mitteleurope, rezerwuarem siły roboczej i rynkiem zbytu nadprodukcji i lub mniej wartościowych produktów. Projekt UE upadł ostatecznie. Wszystkie kraje zamykają granice bez pytania o zgodę UE. Pomyślelibyście o tym jeszcze dwa tygodnie temu? Gdzie jest TSUE i sprawy praworządności w Polsce, która łamie teraz wolnościowe prawa człowieka do swobody podróżowania? Zamknęli się w szafach? A to właśnie król szczurów załadował się właśnie wraz z innymi jeńcami do ciężarówki. Nikt mu nie daje uprzywilejowanego miejsca. Przed wyzwoleniem obozu byłaby to rzecz niesłychana. Ktoś taki byłby skazany na zagładę z głodu bez dostaw świeżego mięsa ze szczurów.

UE w momencie nadciągania zarazy zaprosiła do siebie małą dziewczynkę z warkoczykami. Pipi Langstrung światowej polityki. Gdy widziałem ten przekaz jako do przewodnicząca UE wprowadza ją na salę obrad a za nią idzie jakiś polityk – lub urzędnik – z siwą brodą złapałem się za głowę. To są kompletni idioci pozbawieni jakiegokolwiek pomysłu. I tu się pojawia zasadnicze pytanie? Skąd oni się wzięli na tych stolcach? Z wyboru mojego i twojego. Zostali królami szczurów w sztucznie wykreowanej cywilizacji. Wpadłem wtedy na nieprawdopodobną myśl, ratując się przed myślą, że ten system jest kompletnie niewydolny przy doborze elity zdolnej prowadzić społeczeństwo przez czasy Naprawdę Wielkiego Kryzysu. Otóż pomyślałem sobie, że ta Pipi to jest negocjator pozaziemskiej cywilizacji dążącej do przejęcia kontroli nad Ziemią. Tymczasowo przyobleczony w humanoidalne kształty. I jest to jakaś racjonalizacja tej nie dającej się obronić sytuacji. W takiej interpretacji Netflix mógłby zrobić film o tym jak to oni zakulisowo prowadzą z nimi negocjacje ratujące świat przed zagładą i dlatego nie mogą się zająć pierdołami z przejściem w tryb organizacji samoobrony przez zarazą. Żeby nie było, to jest nadal grupa wyznawców tego króla szczurów, którzy mówią, że w tej sytuacji trzeba „wincyj Unii, wincyj Unii”.

Sytuacje takie jak ta, które są Wielkimi Kryzysami. W takich sytuacjach wyłazi człowieka to co w nim najlepsze i co najgorsze. Ojciec Bocheński mówił, że w czasach wojny spotkał się z najpiękniejszymi ludźmi w swoim życiu. Wielkie Kryzysy powodują, że na ludzi przychodzi opamiętanie. Ludzie zaczynają dostrzegać szerszą perspektywę swego istnienia. Oczywiście nie wszyscy. Bo jeżeli byłeś mentalnym szmalcownikiem do tej pory to teraz nastąpi eksplozja.

Ludzie związani z projektem Koalicja Europejska to jest dla mnie fenomen socjologiczny. Myślę, że jest to nieprawdopodobne pole to badań dla naukowców już teraz i po zakończeniu tej Zarazy. Oglądałem wczoraj konferencję prasową Prezydenta pod jakimś szpitalem. Kolenda-Zalewska z zaciśniętymi zębami zadawała pytania, które interesują jedynie wyznawców Króla Szczurów. Oni są zainteresowani, aby ten kryzys się pogłębiał, są zainteresowani wzbudzeniem paniki, za każdą cenę. To jest jakiś dramat, to są przecież ludzie wykształceni a jednocześnie owładnięci jakąś głęboką paranoją. Owładnięci paranoją przejęcia władzy. Co powoduje takie zachowania? Czy to jest jakiś pistolet przyłożony do skroni? Czy to jest paniczny lęk przed jakaś Prawdą, której się boją bardziej niż Śmierci?

Staliśmy się globalną wioską. To co wydawało się kiedyś marzeniem niejednego myśliciela jest dziś naszą zmorą. W ostatnim czasie wydarzyło się kilka dramatycznych wydarzeń. Jednym z nich było zbicie szefa irańskich służb specjalnych. To co widziałem w mediach społecznościowych po tym wydarzeniu budziło we mnie zgrozę. Jedna wielka beka z Końca Świata. Idioci myślący, że to wszystko rozgrywa się gdzieś na jakimś Księżycu. Podobnie było z reakcjami na pożary w Australii. W mediach społecznościowych na apele o modlitwę za Australię pojawiały się głosy, że „tu nie trzeba Boga, tu potrzebne są pieniądze”. Oglądając te memy otwierałem coraz szerzej usta z przerażenia i w końcu pewnie wyglądałem jak model do namalowania przez Muncha jego słynnego obrazu.

Oglądając te zdziczałe przekazy stawiałem sobie pytanie: co trzeba zrobić, aby odwrócić ten szatański trend zidiocenia. Odpowiedź przyszła wcześniej niż myślałem. Zaraza. Zaraza, przed którą nikt nie będzie w stanie uciec. Która zmusi każdego z nas do stanięcia w Prawdzie. Będzie to próba bolesna, ale ważniejsze od tego jest czy wyleczeni z tej zarazy wyleczą wirusa w swoich umysłach, wirusa zagłady cywilizacyjnej.

Dwa miesiące. Mało i bardzo dużo. Dwa miesiące, które są przed nami są próbą czy jesteśmy społeczeństwem czy swobodnym gazem autonomicznych, chaotycznie poruszających się jednostek. Dziś przeczytałem wywiad z portugalskim dziennikarzem podróżującym po Azji i obserwującym kraje obok Chin, które bardzo dobrze znoszą pandemię. Oni i nie tylko on wyciągają jeden wniosek. Społeczeństwa zorganizowane i solidarne względem siebie, odpowiedzialne za siebie i innych wychodzą z tej zarazy z mniejszymi stratami. Bądźmy mądrzy przed szkodą.

Dwa miesiące temu wydawało się, że Wuhan to jakiś krater na Księżycu. Gdy w sieci pojawiały się filmy z tego miasta z mdlejącymi ludźmi na ulicach to wydawało się, że to jest tak daleko, że do nas nigdy nie dojdzie. Naiwność.

Teraz w retrospekcji nad pandemią przypominam sobie sonie wywiad jaki przeczytałem dawno temu z wirusologiem, który mówił, że ten wirus może spowodować spustoszenie. Naukowcy wiedzieli od 60-ciu lat o jego istnieniu. Ich głos nie miał jednak siły przebicia. Byliśmy tacy zadufani w moc naszej technicznej cywilizacji i demokracji, która nas przed wszystkim obroni. Zrazy? Phi, to w krajach zacofanych a nie w Europie.

No właśnie. Co słychać u nowoczesnych i u liberałów? Jedni byli – i pewnie nadal są -przekonani, że Człowiek i Technika są Jedyną Miarą. Bóg? A po co? Jakoś mniej ich dziś słychać? Nie słychać też nic o tęczowej zarazie. Pochowali się do szaf?

A co słychać u liberałów, którzy twierdzą, że masz problem, to twój problem. Państwo? A po co one. Trzeba zlikwidować państwo. „Wolnoć Tomku w swoim domku”. Nie zadbałeś o siebie, to umieraj. Społeczeństwo jest do niczego nie potrzebne. Ja i mój brzuch. Czy słyszycie ich głosy w sieci nadal? Też zamknęli się w szafach licząc, że ich to ominie?

W każdej sytuacji staram się dojrzeć jej dobre strony. Jedna z nich jest to, że studenci za ścianą wyprowadzili się do swoich domów. Ich zachowanie czy światek, czy żałoba było zawsze takie samo. Hałaśliwe imprezy, na które nie było siły. Nie interesowało ich, że człowiek normalny chce odpocząć i się wyspać. Donośny język pełen przekleństw przebijał się nocą prze ściany. A teraz cisza.

Paradoksalnie dobrą stronę zarazy jest też fakt, że część studentów medycyny odmówiła pracy jako woluntariusze przy epidemii. Jak dla mnie byłaby to doskonała wiadomość, gdy za tym poszło relegowanie z wilczym biletem ze wszystkich uczelni medycznych. To jest prawdziwa selekcja naturalna czy chcesz być lekarzem czy biznesmenem. Ci, którzy przeżyją zarazę wiedzieliby, że idą da Lekarza a nie do przedsiębiorstwa utylizacji odpadów.

Za oknem słoneczna pogoda. Niebo bez chmurki. Patrzę przez okno na ścianę sąsiedniego bloku. Zwykle wygląda gładka jak stół. Ale teraz widać jak wiele ma nierówności. Taki mały znak czasu.

Czy pamiętacie z Biblii spór Abrahama z Bogiem, aby uratować Sodomę przed zagładą? Pamiętacie, jak podawał coraz mniejsze ilości sprawiedliwych w Sodomie, które mogłyby uratować ją przed zagładą. Abraham najpierw pytał o 50-ciu sprawiedliwych a Bóg mu odpowiedział, że nie zgładzi Sodomy jak znajdzie tam 50-ciu sprawiedliwych. Abraham zapytał więc kolejno o 45, 40, 30, 20. Na końcu zapytał, czy gdyby się znalazło tam 10-ciu sprawiedliwych. Bóg odparł Abrahamowi, że nie spotka Somy zagłada. Dlaczego Abraham nie pytał dalej? Dlaczego nie zapytał o pięciu lub nawet o jednego sprawiedliwego?

Dlatego, że miał głębokie przekonanie, że społeczność istnieje od dziesięciu zdolnych do modlitwy. Dalsze pytanie Boga byłoby zawracaniem mu głowy. Głos modlitwy takiej grupki nie byłby przez Boga wysłuchany.

Wszystko więc już było. Powtarzamy już raz odrobioną przez innych lekcję.

Bez mądrej społeczności – chociażby w minimalnej liczbie - nie damy rady.

Amen. 

 

 


Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo