Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
535
BLOG

Wypijmy za błędy

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 28

Nie ma co tego ukrywać. Trzeba stanąć w prawdzie. Nie da się przywrócić czasu z kampanii wyborczych z roku 2015. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. To tak jak z pierwszą miłością. Nagle czujesz, że między tobą a nią jest chemia. Widzisz jej błyski w oku, widzisz jak szuka cię wzrokiem i się uśmiecha gdy widzi jak patrzysz na nią. Dziś jesteśmy pięć lat po. Bywało, że razem dawaliśmy rady trudnościom. Ale bywało też tak, że były ciche dni (no nie powiem, że byliśmy „niemce”). Czasami przeszkadzał pusty talerzyk zostawiony w lodówce, niezamknięta szafka lub skarpety rzucone na środku pokoju. Zdarzyła się też i karczemna awantura. Rozwód? What?! Panie profesorze Rafale Broda, a daj pan spokój. Ciągle mamy przed sobą przyszłość. Ciągle znajdujemy okruchy dawnej chemii.

Dosyć przenośni, porównań, analogii. Wracamy na Ziemię. Często sobie zadaję pytanie: co to takiego Dobra Zmiana? Czy ona jest związana z partią PIS (lub szerzej ze Zjednoczoną Prawicą)? Nie, Dobra Zmiana to elektorat wyżej wymienionej. Elektorat + Internet. Bez Internetu bylibyśmy niesłyszalni. Aż dziw bierze, że Naczelny Światowy Wajhowy nie zrobi z tym porządku (a nie zrobi, bo interesy idą dobrze dzięki niemu). Elektorat, który nie jest cielęciem, który nie czeka pokornie na swoje zarżnięcie. Jeśli ktoś z wyżej wymienionej zaczyna wyraźnie odstawać od profilu elektoratu to nie ma zmiłuj. Mam nadzieję, że tak pozostanie, że nie będzie u nas ulgi dla ludzi gnuśnych, dla karierowiczów i dla po-paprańców (jawnych lub ciągle utajnionych). Dobra zmiana jest też widoczna wszędzie tam, gdzie jakaś tragedia spotyka kogoś po przeciwnej stronie. Zwykłe normalne ludzie odruchy solidarności i współczucia. Mam na myśli oczywiście masę statystyczną „trzy sigma”. Poza nią w sposób naturalny występują zwyczajni, pospolici durnie. Ale gdy „policzymy głosy”, to „normalsów” jest zdecydowana większość.

Świat jest pełen dualizmów. Ogień-woda, miłość-nienawiść, materia-antymateria, światło-ciemność. Nie inaczej jest z opozycją do Dobrej Zmiany. I tu znowu nie mam na myśli konkretnej partii opozycyjnej a całościowy ich elektorat. Elektorat + Internet. W ich przypadku Internet jest jednak ich największym oskarżycielem, lepiej byloby gdyby nie istniał i nie demaskował ich. I tu mam obraz opozycji w stosunku do Dobrej Zmiany. Nie będę jej nazywał bo i po co. Musiałbym bym używać brzydkich słów, szkoda ich, lepiej zostawić ich siłę ekspresji na porządkowanie własnej kolumny marszowej. Pomijając ich wściekłość i nieskrywaną pogardę chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz. Czy ktoś widział kiedykolwiek, aby ktokolwiek po ich stronie dokonał ostrej krytyki poczynań kogololwiek z którejkolwiek z opozycyjnych partii? Zero. Null. No to jeżeli nie „dziennikarz” to może chociaż jakiś blogger na S24? Też nie? No to może jakiś „komentator” na S24? Też nie?! Nie ma czegoś takiego. Morda w kubeł. Steki wyzwisk i kłamstwa. Tez stan jest nienaprawialnym błędem strukturalnym tego elektoratu. On jest po prostu permanentnie wściekły. A wściekłość odbiera rozum, czego ciągle widzimy przypadki „od góry do samego dołu”.

Zostawmy ich jednak samym sobie. Od wyboru Prezydenta Andrzeja Duda zaraz miną dwa tygodnie. Spodziewaliśmy się większego zwycięstwa naszej Dobrej Zmiany. Ale ludzie! Spójrzmy na to z zimną głową. To był wielki sukces! Biorąc pod uwagę wszystkie złe moce (na zewnątrz oraz wewnątrz!) udało się skutecznie doprowadzić do ponownej elekcji naszego Prezydenta. To jest historyczne zwycięstwo! Dosyć malkontenctwa. Trzeba się cieszyć z tego sukcesu. Pozostawić za sobą szczekające psy i robić swoje. Dlatego proponuję to co w tytule: wypić nie tylko za błędy (uff…) ale i wypić za zdrowie pana Prezydenta. Tak jak pisałem w poprzedniej notce umówiliśmy się z przyjacielem z dawnych czasów - ze starej „S”, którea nigdy nie zdradziła swoich idei – na dobrą polską wódkę. W komentarzach pod moją notką kilku moich czytelników wyrażało podobne zapotrzebowanie.

---

Nie jest to lokowanie produktu, ale znawcy tematu twierdzą, że najlepsza jest obecnie wódka „Ostoya”. A jeśli wódka to i śledzie. Przygotowuję je dwa rodzaje. Pierwszy to Śledź Najprostszy (ale bardziej wykwintny od "Śledzia O Cholewę"). Śledzie marynowane opłukuję pod bieżącą zimna wodą (krótko), obieram ze skóry, suszę ręcznikiem papierowym, oprószam dosyć obficie świeżo startym pieprzem czarnym, kroję na dzwonka o szerokości około 2 cm, rozgniatam kilka ziaren ziela angielskiego, dwa liście laurowe, dwie cebule pokrojone w piórka. Do słoika wrzucam piórka, potrząsam aby się oddzieliły od siebie, wrzucam do słoika roztarte ziele angielskie, liście laurowe i pokrojone dzwonka śledzia, zalewam całość olejem i do lodówki na co najmniej jeden dzień.

Drugie śledzie to jest według opinii moich znajomych rarytas. Potrzebne są do tego grzyby kurki. Potrawa nazywa się śledzie gajowego (ale nie tego o jakim może ktoś pomyśleć!). Ja ją nazywam „śledzie w kurkach” ponieważ śledzi musi być mniej niż kurek. Kurki kupuję u babć pod supermarketami. Kurki myję dokładnie, następnie kroje je maczetą na dość duże porcje (broń Boże na małe, bo będzie sieczka, grzyby muszą być widoczne!). Następnie wrzucam je na patelnię z rozgrzanym (sędzią?) olejem, nie solę! Pieprzę. Świeżo zmielonym pieprzem. Odparowuje wodę z kurek odsuwając je od środka patelni, tak aby na środku się zbierała woda. Jak już prawie jej nie ma to odstawiam kurki do wystygnięcia. Dwie cebule kroję w piórka, wrzucam na patelnię z rozgrzanym olejem, posypuję przyprawą Vegeta, dodaję wody aby się zeszkliła i czekam aż ona odparuje. Śledzie marynowane opłukuje pod bieżącą zimną wodą, suszę na ręczniku papierowym, kroję na paski mniejsze niż 1 cm. Skrapiam przyprawą Maggi (aby nie przesadzić, to trzeba sobie samemu wyczuć). Kurki dosalam niewiele jedynie dla wyciągnięcia smaku (nie przesolić!). Wystudzone kurki, cebule i śledzie mieszam ze sobą, wkładam do słoja i zalewam olejem i do lodówki na co najmniej jeden dzień.

Następny niezbędnik to wódki to ogórki małosolne. Żona zrobiła je już dwa dni temu, przepisu nie podaję, bo to jej tajemnica. Sok z ogórków jest ambrozją „dnia następnego”. Więc koniecznie trzeba je mieć, cały słój bo soku może zabraknąć.

No i na koniec menu wódczanego dobry polski chleb na zakwasie, solona słonina w przyprawach, krojona na stole w cieniutkie plasterki to też element dobrego „zakąszania”. Nie należy zagryzać chlebem bezpośrednio po wypiciu kieliszka wódki. Należy odczekać aż alkohol zacznie „uderzać w tętnice”. Plasterek słoninki na chlebie można lekko ponacinać ostrym nożem aby lepiej się przegryzało.

Coś do popijania? Broń Panie Boże jakaś tam Coca-Cola! Z czegoś takiego należy się spowiadać. Do zapojki proponuję Cisiowiankę lekko gazowaną z dodatkiem wyciśniętej cytryny, kilku zgniecionych liści mięty oraz kilku plasterków ogórka. Nie zapijamy bezpośrednio po wypiciu kieliszka wódki, dajmy jej czas na penetrację naszych tętnic. Według znawców tematu wódka nie powinna być zmrożona w zamrażarce, powinna być schłodzona w lodówce przez kilka godzin (aby nie straciła smaku, tak smaku!).


No i rzecz najważniejsza, dobre pewne towarzystwo. Piwa można się napić prawie z każdym, wino to nawet z dzieckiem, ale wódka przez bolesny charakter jej działania wymaga sprawdzonego w bojach towarzystwa, wymaga zaufania. Przodkowie wiedzieli co robią mówiąc „z byle kim nie piję!”. Panie Prezydencie, Pana zdrowie!

Zaczynamy jutro po południu. Zdrowie Pana Prezydenta! Zdrowie sympatyków mego pisania! Pani Halino, Pani zdrowie, niech się pani z nami napije za zdrowie Pana Prezydenta (obiecałem się przypomnieć).

Nie mniej ważna zasada przy piciu wódki mówi: wódka pita z umiarem nie szkodzi nawet w dużych ilościach. Trzeba pilnować aby lekko kołysało naszą łajbą i nie przekroczyć tego punktu, przy którym nie jest to już wesoło nam i naszym bliskim. To oczywiście wymaga charakteru, który też przy okazji można zweryfikować. Same plusy dodatnie mogą być, oby. Zdrowia nastęnego dnia wszystkim nam życzę.


I na koniec jeszcze suchar o tym, jak ważne są ogórki w piciu wódki Pytają Rosjanina:

- Wypijesz rzekę wódki? 

- Wypiję!

- Wypijesz morze wódki?

- Wypiję!

- Wypijesz ocean wódki?

- Nie wypiję!

- Dlaczego?

- Ogórków zabraknie! 


Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka