Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
984
BLOG

C’nie?

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Przyznaj się Kowalski. A gdybyś ty żył ćwierć wieku w aurze pół-boga, gdyś mógł jeździć na podwójnym gazie i mieć gdzieś, że zatrzyma cię jakiś patrol policji, składający się z biedaków, którzy postraszeni utratą dobrej pracy grzecznie oddają ci prawo jazdy salutując na pożegnanie. A gdybyś ty mógł włazić publicznie w życie ludzi, wąchać w publicznej TV włosy łonowe kobiet i być uważanym za dziennikarza. A gdybyś ty mógł przez ćwierć wieku mieć w nosie całe to pieprzone prawo dla maluczkich, a teraz gdybyś to wszystko stracił, to jakbyś się czuł? Deprecha, panie Kowalski. A gdyś ty mógł przez ćwierć wieku bezkarnie krzywdzić człowieka prostego śmiechem nad jego krzywdą wybuchając, a potem jak cięciem noża ktoś by ci taką perwersyjną radochę zabrał, to co byś zrobił? Rozpłakałbyś się jak za przeproszeniem Sawicka Beata? No chyba nie, próbowałbyś odzyskać każdym sposobem to, co ci się należało do tej pory jak psu buda.

Mimo, że jestem – tak mi się wydaje – dosyć wnikliwym obserwatorem życia publicznego, to nie rozumiałem, kto to są lekarze-rezydenci i czego się domagają (poza kasą). Trudno ogarnąć wszystkie sfery życia. Nie wiedziałem o tym mimo miesięcznego pobytu w szpitalu kilka lat temu. Widziałem tam tylko feudalny ustrój i feudalną hierarchię w zawodzie lekarskim. Ale tłumaczyłem to tym, że jest to specyfika zawodu. Trochę jak w armii, gdzie są doświadczeni dowódcy i początkujący kaprale. I to jest zrozumiałe, mnie to nie dziwi. Jednak słowo „rezydenci” bardziej mi się do tej pory kojarzyło z rezydentami mafii lub wywiadu.

W tej całej sprawie „rezydentów” jest tyle nielogiczności i szytych grubymi nićmi naprędce skleconych legend, że ręce opadają. Internet jest tu bezlitosny, a fejsbuk z tłitterem razem wzięci są po prostu modelowym przykładem, ze ludzie potrafią sami siebie zaorać. Stawiam na to, że media społecznościowe są obecnie taką kopalnią wiedzy, że policja, wywiad i wszyscy, którzy poszukują kompromitujących faktów, powiązań, wydarzeń nie potrzebują dziś wcale konfidentów, tajnych współpracowników. Nawet mało kumaty informatyk w takich służbach robi kwerendę z takich zbiorów mając jak na tacy wszystko co trzeba. A głupcy sami tego dostarczą, w zębach przyniosą obciążające ich dowody.  Ale ja nie o tym chciałem mówić. Zdumiewa mnie nielogiczność tego, że jest tyle chętnych na jedno miejsce na egzaminach na akademie i uniwersytety medyczne i młodzi ludzie idą tam jak odurzeni jakimś halucynogennym środkiem, wiedząc, że w przyszłości będą klepać biedę. No, bo taka jest narracja rezydentów. A przecież majster budowlany mający tylko skończoną zawodówkę i złożone do urzędu skarbowego zawiadomienie o prowadzonej działalności zarabia dużo, dużo więcej od rezydenta. A robota pewna i wypić można. Można w poniedziałek leżeć bykiem i nic takiemu nikt nie zrobi. A rynek jest nieprzebrany. Wie to każdy, kto chce zrobić remont lub buduje sobie nowy dom. No więc dlaczego do budowlanek jest mniej chętnych niż na akademie medyczne? Co ich tam pcha, jakieś kompletnie nielogiczne to jest. Przecież oni muszą przez lata studiów oswajać się z tym feudalnym systemem panów docentów i panów profesorów. Muszą wykuwać na pamięć całe tomy opisów chorób, budowy narządów. Kompletny brak logiki.

Ale mógłbym pomyśleć, że bieda się działa tym ludziom, to i poszli na barykady. I wszystko mogłoby by być poukładane gdyby się tam nie pojawiła znerwicowana pół-bogini Krystyna, i wszystko mogłoby wyglądać na normalny protest skrzywdzonych, gdyby ta się nie pojawił zrozpaczony utratą medialnych wpływów pół-bóg Krzysztof. Wszystko miałoby jakieś znamiona realnego protestu wrażliwych na ból człowieka młodych doktorów Judymów, którzy bezradnie rozkładają ręce z braku skalpeli, jodyny, bandaży etc. Tak byłoby gdybym nie zobaczył tam brodatego aspiranta do roli pół-boga, rewolucjonistę Adriana (sic!), którego sztandarowym hasłem jest prawo do aborcji i gdybym nie widział, jak bardzo ciepło był przez rezydentów przyjętych, jak byli w niego wpatrzeni jak w obraz. To wszystko można było sprzedać – tak, sprzedać - jako prawdę. A tak wszystko –jak mawiają młodzi – poszło  się walić.


Ale wszystko przebił wywiad udzielony przez liderkę rezydentów. Oczy unikające wzroku widza, język prymitywny, prawie jak lumpenproletariacki, nerwowe tiki przy wypowiedziach. Lepszych tam nie mają? A szczytowym osiągnięciem jej głupoty było rewolucyjne ostrzeżenie, że teraz to będą umierać tysiące Polaków. I wtedy pojawiło się nagle: bingo! Mam ich! To wszystko ma sens! To są nowi, a już legendarni proletariusze, którzy przez dwa lata prowadzili sobie tajne kursy samokształcenia, aby teraz wyjść z podziemia i uderzyć. Pisałem o tym w notce o gwałtownym poszukiwaniu proletariatu na gwałt.

Coraz gorzej jednak wychodzi szycie tych narracji. Jakaś nerwowość się wkradła. Brak zimnej precyzji, brak sposobu dotarcia do masowego odbiorcy. Ale też największym zagrożeniem dla pół-bogów są lemingi, którym spadły łuski oczu, którzy uświadomili sobie, w jakie bambuko byli nabijani przez lata. Ta sfera nieustannie się powiększa. U nich nie ma przebaczenia.

Obecnie brak jest po stronie byłych pół-bogów takiego kogoś, kto potrafił patrzeć prosto w oczy i kłamać jak z nut. Krysia bardzo za nim tęskni, oczy wypatruje, na peron wychodzi, patrzy rozbieganymi oczami w tunel ciemny i straszny. Brak nowych, zdolnych wnucząt Aurory. Stąd rozpacz Krysi, stąd smutek Krzysia, stąd wściekłość Adriana (sic!). Kiedyś ocierali się o prawdziwych bogów, im oddawali cześć, ogrzewali się w ich cieple, dostawali sute resztki z ich stołów. A teraz? A teraz widzą ich przytupujących na chłodzie, z podkrążonymi oczami, z włosami w nieładzie, z kwaśnym oddechem z ust, z kilkudniowym zarostem. Jak żyć, no jak żyć?

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo