Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
332
BLOG

Ściana z kamieni

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki LGBT Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Oglądałem w Internecie krótki wywiad dziennikarza mediów prawicowych z marszu nierówności w Białymstoku. Pomiędzy szpalerem policji a gapiami stojącymi na chodnikach szła sobie pani w zielonej sukience. Dziennikarz zapytał ją, co sądzi o tym, co widzi. A ona zapytała: „a jak pan myśli, z kim szedłby dziś Jezus? Czy z tymi prześladowanymi – wskazała na LGBT – czy z tymi – i tu z pogardą wskazała na ludzi na chodnikach.” Muszę przyznać, ze jest to dla mnie kwintesencja, na jaką czekałem. To jest ten szatański sznyt, odwrócenie, przekłamania i przeinaczenia tego, co widzimy. LGBT ma się świetnie, fundacje wspierające je dysponują budżetami w wysokościach miliardów dolarów i pływają jak pączki w maśle terroryzując innych od siebie bez umiaru. A samogonny Mefisto w leninowskiej kurtce posyła na marsze nierówności swoje wnuczęta Aurory, które mają sprawiając wrażenie uciemiężonych sierot.

Wróćmy więc myślami do czerwca roku 1969, do Nowego Jorku. Poczujmy atmosferę tego czasu, rewolty, której dalekosiężne skutki widzimy dziś, kiedy wydaje się, ze osiągnęła ona swoje apogeum. Jest wojna w Wietnamie, o kto, będzie kontrolował strategiczny punkt w Azji, Sowieci czy Amerykanie. Wszystkim niekumatym symetrystom proponuję poszukanie sobie co znaczy termin Pax Americana i czy jest jakiś adekwatny do niego termin Pax Sovietica. Odpowiadam od razu: nie ma i nie było. Żartobliwymi określeniami jak „Pax Sovietica” mógłby wyglądać w praktyce są dwa powiedzenia. Jedno to reklama sowieckiego biura podróży: „Odwiedź ZSRR zanim on odwiedzi ciebie”. A drugie to definicja agresji: „Agresja to ingerencja w sprawy wewnętrzne ZSRR na terenie całego świata”.

W tamtych czasach bycie gejem w Stanach dawało szansę na ucieczkę od poboru do wojska. Trwała zimna wojna. Stany żyją w histerii możliwego ataku jądrowego Sowietów. Sowieci co jakiś czas próbują „podpłynąć” pod Stany, aby znalazły się w zasięgu jego szybkiego działania. Indochiny to taki super ważny punkt na szlakach handlowych. Gdyby udał się Sowietom je całkowicie opanować wprowadziliby tam swoje „Pax Sovietica” i żegnaj swobodna żeglugo handlowa. Jeżeli ktoś oglądał film „Hair” M. Formana to pewnie pamiętam tam scenę z poboru do wojska, gdzie chłopcy świrują na różne sposoby, aby tylko uniknąć poboru. Ale jeden z nich zachowuje się normalnie, tylko nie chce zdjąć żadną siłą skarpetek, podczas gdy stoi nagi. Więc dwóch marines podnosi go do góry i ściągają mu skarpetki, a tam są… pomalowane paznokcie. Oznacza to automatyczne wyrzucenie z komisji poborowej.

„Hair” to taki kultowy film tamtego okresu. Jest tam też „Jesus Christus Superstar”. Jakiś długowłosy hippis popierający wolną „miłość”, ćpanie i pacyfizm, ale tylko antyamerykański, broń Boże przeciwko ZSRR!. I pewnie o takim Jezusie myślała ta pani w zielonej sukience jako żywo przypominająca panią od sypania kwiatków a katolickich procesjach. No niech mi ktoś powie, że to nie jest początek jakiegoś środka zastępczego do religii chrześcijańskiej, którą może łyknąć ktoś lekko naćpany. Na dodatek symbol tych ruchów – pacyfa – to nic innego jak odwrócony krzyż, któremu dano takiego kopa w górę, że aż odkształciły się jego ramiona, co ma symbolizować ostateczne rozwiązanie kwestii chrześcijańskiej.

Wróćmy jednak do czerwca 1969 roku, do Nowego Jorku. A konkretnie do małej lesbijsko-gejowsko-biseksualno-transwestyckiej speluny Stonewall, w dzielnicy Greenwich Village. Dzielnicy opanowanej przez hippisów, handlarzy narkotyków oraz… lewicowych organizacji szczerze i bezgranicznie nienawidzących „tenkraju” amerykańskiego. Policja nachodziła tę spelunę regularnie legitymując i spisując jego bywalców. Dla młodych chłopców była to idealna sprawa. Mając kartotekę policyjną z napisem „gay” mogli być spokojni, armia nie weźmie ich do Wietnamu. No i ta sytuacja była powtarzalna, aż do 28 czerwca, kiedy to rutynowe działania policyjne przerodziły się w regularną bitwę trwającą do białego rana. W ruch poszły kamienie, tak wyrywana kostka brukowa. Zabarykadowanych policjantów chciano podpalić żywcem. Jak to?! Można rzucać kamieniami w policję? Można stosować wobec niej akty terroru fizycznego, z zagrożeniem życia włącznie?! Przecież to tylko krok do faszyzmu. Przecież wiadomo, że z New York do Jedwabne tylko rzut beretem. To musi być jakiś fejk! Przecież oni to sama „miłość, przyjaźń, rock & roll”. Nie, oni się chlubią tą historią. Od dziadunia z białą siwą brodą, weterana tamtych dni, siedzącego dziś na ławeczce pod tą byłą speluną możecie się dowiedzieć szczegółów. Dziś ten budynek stanowi narodową świątynię, którą poświęcił prezydent Obama. To nie do uwierzenia, ale budyneczek ten- raptem parter z jednym piętrem - stanowi obecnie narodowy pomnik! Proszę sobie wyobrazić, że naczelny dowódca Armii USA, President of the United States, honoruje tych, którzy na stateczku „Rainbow warrior” przykuwali się do okrętów floty USA (nigdy ZSRR!) blokując ich działanie. Ludzie, co do których zachodziło bardzo mocne podejrzenie, że są finansowani przez KGB są uznani jako symbole państwowe. Ludzie, którzy fotografowali się przy stanowiskach obrony przeciwlotniczych Viet-kongu w Hanoi zostali uhonorowani przez państwo. To niewyobrażalne, jak zostały zryte berety ludzi w Stanach przez te lata. I powiadacie, że dokonała tego garstka ludzi inaczej korzystająca z penisów i wagin? Naprawdę?

Minęło pięćdziesiąt lat. Mało? Dużo? Przez te pięćdziesiąt lat nękani zmienili się w międzynarodowych policjantów. To teraz oni nękają nas, obrażając nas i wylewając na nas swoje nocniki. A my mamy siedzieć cicho i morda w kubeł. Jest to poznawczo wartościowe doświadczenie. Bo okazuje się, że i u nas już są mocno zakorzenieni i już zaczęło się stosowanie medialnej cenzury. Tu zaczyna funkcjonować jakiś swoisty Talmud. Oni – Rasa Panów – mogą robić co chcą. My – proletariusze, proleci, motłoch, bydło – mamy siedzieć cicho i łykać gorzkie pigułki przez nich nam wciskane.

Przez te pięćdziesiąt lat wywrócili Stany na lewą stronę, Wywrócili Europę Zachodnią na lewą stronę. Doszli do nas. Trafili na społeczeństwa pamiętające jeszcze opresję sowiecką. Czy się damy im? To jest pytanie otwarte.

Nieodparcie narzuca się pytanie. Do czego potrzebna im była (i nadal jest potrzebna!) „rewolucja seksualna”? Do czego byłą im potrzebna polityczna poprawność? Do tego, aby osiągnąć to, co udało się im przez te pięćdziesiąt lat osiągnąć. Seksualizacja młodzież jest jednym z głównych czynników rozkładu społeczeństwa. Emocje seksu są tak duże i uzależniające dzieci i młodzież, że oznacza to praktycznie ich eliminację z innych domen społecznych. Następuje powolne obumieranie, trzeba to obumieranie zastąpić nową napływową tkanką, która jest obca. Bo tamci są skazani na „złoty drucik” podłączony do strefy doznań rozkoszy seksualnych, że nic ich od tego nie odciągnie. To jest dalekosiężna polityka, obliczona na pokolenia. „Oni” sprawiają wrażenie, że im się nie spieszy.

Do czego była im potrzebna polityczna poprawność? Tu trzeba nieco odwrócić pytanie. Dlaczego na czele Nowej Lewicy Amerykańskiej byli wybitni lingwiści? Ano dlatego, że wiedza oni doskonale, że język jest rdzeniem społeczeństwa. Budowany przez wieki w najbardziej możliwych demokratycznych wyborach, gdzie jedne elementy były akceptowane a inne odrzucane. A oni weszli w niego w buciorach z inżynierią, tnąc słowa i dodają inne w zamian. Ale już z nowym znaczeniami. Likwidując język i narzucając nowy przejmują kontrole nad umysłami. Banalnie proste? Nie, jeżeli się nie przejmie mediów, czyli tętnic języka. Kurcze, takimi prostymi metodami zbudowali sobie ten Orwellowski świat.

Czy wezmą nas w jasyr? No bo przecież o nic innego nie chodzi. Nie wiem. Oni są absolutnie przekonani o swoim nieuchronnym zwycięstwie.

Znam historię kolegi, którego stan wojenny zastał w Szwecji. Którejś niedzieli poszedł na spacer na rynek główny miasta. Akurat wtedy wiec miała jakaś organizacja prokomunistyczna. Między ludźmi chodzili aktywiści z „czerwonymi” ulotkami. Jeden z takich aktywistów podszedł do kolegi wciskając mu takową ulotkę. Kolega nawet nie patrząc co nie niej jest powiedział:
- Ja jestem z komunistycznej Polski, Polski stanu wojennego.
- A, to przepraszam.
Odwrócił się na pięcie i poszedł do innych widzów z podobną ofertą.

I na tym polega różnica między nami a tymi, którzy już polegli w walce z nimi. Dla nich, była to jeszcze jedna demokratyczna alternatywa, o taka ciekawostka, na zasadzie: oni są takie „fajne zabawne chłopaki”, „jestem już zmęczony tymi naszymi politykami”, „o, jakieś nowe spojrzenie na tę naszą zasraną demokrację”. Dla nas to już było bolesne doświadczenie Nowego Lepszego Świata.

Dlatego w tej walce tak istotne jest aby jak najwcześniej zacząć masturbowanie się dzieci pod kontrolą pań trenerek od seksu, które nauczą ich nowych – nieznanych mamie i tacie - słów.

Potem wszystko pójdzie gładko.

Bez mydła. 

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo