Robią te swoje marsze „w obronie pokoju” tak samo jako ZSRR walczył „o pokój na świecie”. Zawsze z tego był nowy konflikt zbrojny. A podbity teren stawał się nową republiką radziecką.
Nienawiść do wszystkich innych wylewają niczym nocniki pod nasze okna. Ubliżają nam, szargają nasze świętości, plują na naszą historię. Sami nie widzą belki w swoim oku? Nie widzieli, nie widzą i widzieć nie będą. Bo to jest Nowy Talmud. Talmud, który mówi, że mogą zrobić każde bezeceństwo o ile to będzie im służyć. Nazwą to bezeceństwo Dobrem. Szatański język pomieszanych pojęć.
I mamy siedzieć cicho?
No nie. Mamy prawo do kwestii smaku. Nie możemy mówić, że tolerujemy to co w nas wywołuje odruch wymiotny w przestrzeni publicznej. Mamy prawo do obrony przed cywilizacją śmierci, chociaż będą ją nazywać Cywilizacją Miłości. To jest szatański język pomieszania pojęć.
Trzeba jasno i wyraźnie powiedzieć. Homo-emocje wywołujące erekcję penisa lub wydzielanie śluzu w pochwie nie to nie jest program polityczny.
Wprowadzanie wzbudzonego penisa w inne miejsce niż pochwa kobiety to nie jest program gospodarczy.
Epatowanie tym w przestrzeni w przestrzeni publicznej jest po prostu obrzydliwe. To kwestia smaku. Na to nie ma żadnej tolerancji.
Mamy niezbywalne prawo do wyrażania na ten temat poglądu. Tak, to jest kwestia smaku. A raczej zniesmaczenia, które próbuje się nam wcisnąć. Nie będziemy łykać oślizłych żab i mówić, ze to są smakołyki. Wmawianie nam, że jesteśmy nietolerancyjni jest wzbudzaniem nienawiści do ludzi, którzy żyją według Natury, według praw ustalonych przez Boga. Praw, które przestrzegane przez ludzi prowadziły do harmonii i rozwoju Ludzkości.
Mamy prawo do oporu przeciwko nowym Marksom, Engelsom i Leninom. Demokracja jest dla nich środkiem do celu. Akceptacja ich to wprowadzanie z radością konia trojańskiego w mury swojego miasta, swojego państwa. Wiemy jaki mają cel. Przeszliśmy już raz tę drogę.
I wiemy doskonale co jest na jej końcu.