Nasze, polskie miejsce kaźni. KATYŃ – słowo złowrogie, pełne bólu i strachu. W głowie kołaczą się chaotyczne myśli… Jesteśmy w KATYNIU. Tym KATYNIU. Przejmujący dźwięk dzwonu… Później nastaje cisza, dookoła żadnych innych postronnych osób. Poczucie ciszy potęguje biel śniegu i nostalgiczny szum drzew, niemych świadków tego, co się tam wydarzyło. Mają po około siedemdziesiąt lat, więc pamiętają. Mamy biało-czerwony kosz kwiatów i przywiezione z Polski znicze. Wzruszenie, łzy, modlitwa… O spokój duszy pomordowanych, o zdolność wybaczania… O to, by nigdy więcej nie powtórzył się Katyń. (Wspomnienie z wizyty w Katyniu, kwiecień 2009 r.)

– Tatusiu Kochany! Najdroższy!... Czemu nie wracasz? Mamusia mówi, że tymi kredkami, coś mi podarował na imieniny… Do szkoły teraz nie chodzę, bo zimno. Jak wrócisz, ucieszysz się pewno, że mamy nowego pieska. Mamusia nazwała go Filuś … Cześ. (8 stycznia 1940 r.)
– Kochany Papo, pewno wojna się prędko skończy. Bardzo za Tobą tęsknimy wszyscy i strasznie Ciebie całujemy. Irka przycięła sobie włosy i Mama się bardzo gniewała. Czy mieszkasz w ciepłym domu, bo u nas brak opału. Mama chciała Tobie posłać ciepłe rękawiczki, ale … W kwietniu przejedziemy do wuja Adama i napiszę wtedy Tobie, jak tam wygląda. (12 luty 1940 r).
Inne tematy w dziale Polityka