Na zajęciach z retoryki na aplikacji uczono nas, że hiperbola jest sposobem na zaakcentowanie, przedstawienie pewnego zjawiska z przesadą – stwierdził Roman Giertych w jednym z licznych wywiadów jakich ostatnio udziela. Jego słowa dotyczyły sędziego Igora Tulei, który uzasadniając wyrok na doktora G., pozwolił sobie na mocny komentarz w stosunku do CBA i prokuratury, którym zarzucił stosowanie metod stalinowskich. Rozpętał tym karczemną awanturę na prawicy, która przytomnie podniosła, że między śledztwami stalinowskimi a dzisiejszymi nie istnieje żaden wspólny mianownik.
Nie bez powodu, gdyż postępowania stalinowskie były dla podejrzanych jednym wielkim pasmem udręki i cierpienia. Niemniej mecenas Giertych wywiódł, że wypowiedź sędziego Tulei mieściła się w kanonie, bo ma on prawo do swobodnego komentowania wydawanych przez siebie wyroków, nawet jeśli niektóre z użytych słów nie są w pełni odzwierciedlają opisywaną sytuację. To tak zwana hiperbola retoryczna. Dziwił się zatem mecenas Giertych, że z tego powodu podniósł się harmider, zwłaszcza że – co wielokrotnie stwierdzał – CBA nie należała do służb w pełni kontrolowalnych społecznie, a wręcz przeciwnie, gdyż była psem gończym PiS-u na kierunku koalicji i opozycji.
Aliści ten sam mecenas Roman Giertych zapałał świętym oburzeniem na słowa innego mistrza hiperboli retorycznych, a mianowicie ojca Tadeusza Rydzyka, który widząc obecne afiliacje polityczne byłego lidera LPR, zasugerował, że pan mecenas „zmienił światopogląd”. Chodzi o kwestie ważne dla pana mecenasa, bo katolickie, do których pan mecenas, jak powszechnie wiadomo, jest mocno przywiązany i z których czerpie inspiracje do swoich moralnych działań. Jak to jednak wśród ludzi bywa, nie wszyscy podzielają owo przekonanie pana mecenasa, a to ze względu na pamięć historyczną, a to osobiste doświadczenia. Zapewne podobne ma i ojciec Rydzyk.
Sugestia o zmianie światopoglądu mecenasa Giertycha wypowiedziana przez ojca Rydzyka jest bardzo pojemna. W porównaniu z hiperbolą retoryczną sędziego Tulei, słowa zakonnika z Torunia są raczej hiperbolką, ale widać nie dla każdego. W każdym razie ewentualny proces o hiperbolę retoryczną (taką taktykę bym obrał na miejscu pełnomocnika ojca Rydzyka) będzie z pewnością procesem ciekawym. Nie tylko ze względu na jego uczestników, których łączyły jeszcze niedawno polityczne więzy, ale także ze względu na umiejscowienie hiperboli retorycznej w przestrzeni publicznej, która ma szansę stać się nowym „skrótem myślowym”, tyle że dostojniej brzmiącym.
Może mieć to kapitalne znaczenie dla praktyki procesowej. Już wiedzę oczyma wyobraźni, jak podsądny mówi sędziemu: Wysoki Sądzie, nazywając powoda chu…em, wcale nie miałem na myśli tego, o czym każdy myśli, a jedynie zastosowałem hiperbolę retoryczną za pomocą której starałem się wyrazić w prostych, acz wzmocnionych i przerysowanych słowach, swój stosunek do pozwanego. Dlatego bardzo proszę Wysoki Sąd o uwzględnienie mojego punktu widzenia przy wydawaniu wyroku, bo od tego będzie zależało to, czy Wysoki Sąd także jest hiperbolą czy nią nie jest.
www.eckardt.pl
Inne tematy w dziale Polityka