Pan prezes Kaczyński bał się prowokacji na Marszu Niepodległości, dlatego udał do Krakowa, co uznano za wielką roztropność. Dzisiaj pan prezes udał się na Ukrainę w sam środek zawieruchy i prowokacji, gdzie demonstranci mają za pazuchą koktajle mołotowa i kije w rękach, a na ustach okrzyk - rewolucja! Okazuje się, że panu prezesowi to nie przeszkadza.
Ale co tam, nadaża się niebywała okazaja dla PiS-u i pana prezesa, żeby wrócić do tematu zbrodni ukraińskich na Polakach, które miały miejsce na Wołyniu. Mam nadzieję, że nie zabraknie mu odwagi, którą popisywał się razem ze swoimi politycznymi kumotrami w polskim parlamencie i że na wiecu w Kijowie powie setkom tysiący Ukraińców m.in:
"Bracia Ukraińcy, wasi ojcowie i dziadowie dokonali straszego ludobójstwa na Polakach - dzieciach, kobietach i starcach. Zrobili to z rzadko oglądanym okrucieństwem. Wasza droga do Europy nie może ominąć tego upiornego fragmentu waszej historii. Jestem przekonany, że stawicie temu czoła, a wówczas my przyjmiemy was z otwartymi rękami w zjednoczonej Europie".
Myślę, że rodziny ofiar ukraińskiego ludobójstwa czekają, by pan prezes okazał się w tej kwestii człowiekiem odważnym. Lepszej okazji już mieć nie będzie.
Inne tematy w dziale Polityka