Ubawiłem się. CBA zatrzymało na Podkarpaciu jakichś gostków za korupcję wyborczą, która polegała na tym, że delikwenci, czyli osoby uprawnione do głosowania, przyjęli korzyści majątkowe, głównie w postaci alkoholu oraz pieniądze w zamian za głosowanie na określonego kandydata - pochwaliło się Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Prokuratura, która ruszyła w sukurs CBA, ustaliła, że najwyższa łapówka wyniosła 1000 zł.
Podejrzani zostali przesłuchani, a prokuratura zastosowała wobec nich dozory policyjne oraz poręczenia majątkowe w wysokości 3, 5 i 10 tys. zł. Ze względu na dobro sprawy, która jest rozwojowa, niewykluczone są kolejne zatrzymania – poinformowała prokuratura. Podejrzanym grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Skoro to wolny kraj, to co komu do tego, co ja zrobię ze swoim głosem wyborczym. Zastanawiam się, skąd prokuratura wie, że doszło „korupcji wyborczej”? Może i gostkowie kasę i gorzałę wzięli, ale mogli przecież zagłosować w sposób konstytucyjny, czyli wolny i tajny, zupełnie inaczej komuś tam niż obiecali? Przestępstwo byłoby ewidentne, gdy ktoś za gostkami wszedł za kotarę i tam ich zmusił do określonego głosowania. Ale o tym prokuratura milczy.
Rozważam cały czas sprawę z pozycji tych, co wzięli.
Natomiast, gdyby iść tym tropem - teraz o drugiej stronie - i wsadzać za wręczanie korzyści majątkowych serwowanych przy okazji wyborów, to siedzieć powinien cały Sejm i Senat, bo nie widziałem jeszcze komitetu wyborczego, który by nie "korumpował" obietnicami wyborczymi, a nawet gotowymi projektami ustaw, zmuszając do określonych zachowań wybrane połacie elektoratu, czekającego z wywieszonym jęzorem aż mu coś do portfela, najczęściej starego, z wyborczego stołu skapnie.
Korupcja korupcji, jak widać, nierówna. Jak w starym powiedzeniu: prawo w Rzeczypospolitej jest jak pajęczyna - bąk się przeciśnie, ugrzęźnie muszyna.
Inne tematy w dziale Polityka