Apurimac Apurimac
220
BLOG

Tajny agent PIS, czy swój chłop ekipy Tuska?

Apurimac Apurimac PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

To smutne, ale w ostatnio ujawnionych nagraniach jawi się obecny premier polskiego rządu jako dysponent intratnych synekur i protektor nepotyzmu. Tym bardziej boli to, że nie ma ani jednego powodu, dla którego nie miałby uprawiać tego procederu również dzisiaj. Może nadal to robi, tylko w większej skali niż kiedyś, bo znajduje się na szczycie drabiny biurokratycznej i nie podlega, przynajmniej do czasu, żadnej realnej kontroli. Jako człowiek udowodnił, że gotowy jest aktywnie i świadomie wspierać na przestrzeni krótkiego czasu biegunowo różne grupy interesów ignorując etyczny dysonans jaki temu towarzyszy.

Głośne i publiczne zapewnienia Kaczyńskiego o uczciwości szefa polskiego rządu, w których pada stwierdzenie, że wprawdzie: „był w tym niedobrym środowisku“, ale „współpracował z nami“ jest zwyczajnie śmieszne. Czy słowa prezesa mają oznaczać, że Morawiecki pełnił rolę tajnego agenta PIS? Był „śpiochem“, który wylazł z lodówki na sygnał z Centrali? Niestety panie prezesie, ale brzmi to nad wyraz fałszywie.

Otóż, Mateusz jest klasycznym produktem postpeerelowskich przemian. Również mentalnie. Spokojnie mógł należeć do tego grona ludzi, którzy w 2015 roku jadąc do inwestorów zagranicznych przekonywali, że o Polsce należy myśleć jak o wschodnim landzie Niemiec. Nie ma żadnej uzasadnionej przyczyny, dla której Premier nagle musiałby zmieniać swoje zapatrywania społeczno-gospodarcze, które wyniosły go na szczyty neoliberalnych elit. Po prostu dzisiaj o nich głośno nie mówi, bo gdyby o nich mówił i gdyby nie protekcja ojca (ach, wszędzie ta protekcja) podzieliłby w 2015 roku los bywalców Sowy.

Swoją drogą, reakcja prezesa na kolejne wycieki może wskazywać na to, że zdanie Morawieckiego seniora jest nadal bardzo respektowane i nie opłaca się Kaczyńskiemu, przynajmniej na tym etapie, wchodzić w wewnętrzny konflikt. Mając jednak na uwadze, że prezes nie lubi takich klinczy, parasol ochronny może się zwinąć w najmniej oczekiwanym momencie, (czyt. natychmiast po znalezieniu i namaszczeniu kolejnego delfina). W interesie Morawieckiego byłoby zatem szybkie przydeptanie tej aferki, żeby nie przerodziła się w uwierający kamień w bucie. Myślę, że kto jak kto, ale on powienien dać sobie radę.

Ogólnie rzecz biorąc ciekawa jest ta podwójna twarz premiera, bo stawia znak zapytania kim Mateusz Morawiecki jest naprawdę. W zmienianiu kumpli ma już praktykę. Może dzisiaj przygląda się już nowym? A może to prezes Kaczyński szykuje po cichu instalację swojego agenta tym razem w niedobrym środowisku brukselskim? Tak, na pewno to drugie. To bardziej godne wielkiego stratega.

Apurimac
O mnie Apurimac

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka