Jak Wiemy, dzięki Janowi Widackiemu ekspertem sejmowej komisji od nacisków na specsłużby miał zostać były esbek (
http://www.permedium.pl/postkomunizm/by-y-esbek-sejmowym-ekspertem.html), człowiek z ponurą przeszłością. Miałem na ten temat nie pisać, bo pisali inni i nie miałbym nic do dodania, ale... Ale przypomniało mi się coś. Mianowicie Ruch Na Rzecz Demokracji, którego Widacki był jednym z założycieli. Być może nie wiedzą Państwo, co to takiego, bo na szczęście zbyt popularni nie są. Jeśli ktoś ciekawy - po prawej stronie blogu jest link "Stowarzyszenie Demokratycznych Emerytów". Przezywam ich tak nie bez powodu - już w momencie podpisywania oświadczenia o założeniu Ruchu, większość sławnych podpisujących, których wymieniano w mediach, to byli polityczni emeryci, czasy świetności dawno mający za sobą, lub też osoby właśnie tracące resztki swojego niegdysiejszego znaczenia; poza nimi jeszcze np. poetka Wisława Szymborska (cytat z któregoś medialnego komunikatu: "Wśród sygnatariuszy oświadczenia znaleźli się m.in. Marek Borowski, Włodzimierz Cimoszewicz, Władysław Frasyniuk, Jerzy Hausner, Aleksander Kwaśniewski, Bogdan Lis, Jacek Majchrowski, Andrzej Olechowski, Wisława Szymborska i Jan Widacki"). Pisałem o tym tu:
http://ueda.blog.interia.pl/?id=950720.
Zwróciłem wtedy uwagę jeszcze na coś innego, pozwolę sobie zacytować siebie:
"Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz:
Sygnatariusze są przekonani, że (...) wszyscy Polacy, bez względu na swą przeszłość i poglądy, mają prawo uczestniczyć w budowaniu państwa i doskonaleniu jego instytucji.
Czyli, że co? Jeśli byłem seryjnym gwałcicielem i mordercą, to też się mogę załapać na budowanie państwa i doskonalenie jego instytucji?"
Dzisiaj okazuje się, że to wtedy było pisane na serio, a Jan Widacki naprawdę w to wierzył.
Pozostaje pogratulować konsekwencji w działaniu.