TVP jest celem zogniskowanych ataków od dawna. Przede wszystkim jako żerowisko na którym pożywiają się politycy i prywatny biznes. Współczesne dzieje tej instytucji to temat na długą opowieść. Najnowszy epizod w jej dziejach stanowi próba nadania TVP znaczenia na miarę dobrej zmiany, tj. nowej formacji politycznej, która odwołuje się do tradycji oraz wartości i niesie nadzieję na dynamiczny rozwój Polski.
Uporządkowanie telewizyjnej stajni Augiasza, w której ciemnych zakamarkach funkcjonują ludzie z rozmaitych etapów dawnego systemu, jest zadaniem tytanicznym i może przerastać kogoś, kto nie ma własnej wizji, kto chce się przypodobać blednącym gwiazdom i ich promotorom z minionych epok, godząc ogień z wodą, fałsz z prawdą, sacrum z przestrzenią dla profanów.
Doskonale widać to na przykładzie wpadek wicepremiera Piotra Glińskiego, dzisiejszego nadintendenta TVP oraz prezesa Jacka Kurskiego, szefa telewizyjnej kuchni - ludzi skądinąd inteligentnych, próbujących poruszać się skrajem piekła, skrajem nieba, którzy nie chcą zadrażniać relacji z naburmuszonymi celebrytami, uznającymi za gwałt każdą ingerencję w przestrzeń będącą domeną polityki kulturalnej demokratycznego państwa.
Wszystko powinno zostać po staremu, przede wszystkim po stronie finansowego lenna, jakie państwo ma obowiązek łożyć na utrzymanie w nienaruszonym stanie dawnego ,,ogrodu sztuki” z roślinami częściowo w stanie gnilnym.
Jacek Kurski odniósł spektakularną porażkę podejmując próbę organizacji festiwalu piosenki polskiej Opolu, gdyż radośnie – jak to on – wkroczył na grunt dawno już zagospodarowany. W czyim imieniu, i po co, prezes telewizji publicznej jedna się z przebrzmiałymi sławami minionych epok? Sromotne bęcki jakie otrzymał przy pierwszej okazji najlepiej pokazują, że komitywa z tzw. środowiskami artystycznymi, która być może była jednym z atutów przy obsadzaniu tego stanowiska, okazała się w przypadku Kurskiego ułudą.
Pytanie czy tego właśnie oczekują widzowie, którzy spodziewają się również w TVP dobrej zmiany? Wszyscy wiemy, że symbolem każdej z nowych epok, każdej nowej zmiany są młodzi, uzdolnieni ludzie, którzy wypełniają powstająca przestrzeń swoją energią, pomysłami i talentem. Nie wiem co chce nam przekazać Kurski, dysponujący tak nieprawdopodobnie potężną instytucją jak TVP, poprzez reanimowanie przebrzmiałych sław, mających nierzadko szósty, a nawet siódmy krzyżyk na karku, które w asyście 50-latków starają się udowodnić nam, że to ich racja artystyczna (?) jest wciąż najważniejsza, bo ,,najmojsza”.
Takie działanie jest policzkiem wymierzonym tabunom utalentowanych młodych ludzi, którzy kołaczą pod drzwiami rozmaitych instytucji kulturalnych zawłaszczonych przez ludzi bez charakteru i kręgosłupa.
Na tym beznadziejnym tle rysuje się absolutna przewaga utalentowanego redemptorysty o. Tadeusza, który wierząc święcie :), również w sens własnych zamierzeń, stworzył - nie oglądając się na nikogo - wielkie medialne instytucje od podstaw. Dziś TVP wydaje się być opanowana przez groszorobów, którzy nie potrafią wyjść poza swoje wieloletnie role uczestników niekończących się dyskusji, polegających głównie na biciu piany. Ziemkiewicz, Wolski, Warzecha, Zaremba*, powinni otrzymać zakaz wystawiania swoich twarzy w TVP, zdjąć krótkie spodenki i zająć się organizacją produkcji, wyszukiwaniem młodych talentów, organizowaniem konkursów na ciekawe programy.
Panie, Panowie, i Wy - Grzegorze Dyndały, skończyła się zabawa i zaczęły schody… Albo macie otwarte głowy i jakieś talenty menedżerskie, które o. Tadeusz nazwałby charyzmatami, albo idźcie precz.
* Na szczęście są jeszcze utalentowane dziewczyny, które robią swoje – np. Anita Gargas i Ewa Stankiewicz.
