Na Giewoncie, informuje na Twitterze w oparciu o informacje świadków p. Andrzej Kozicki, młody ksiądz z Dzierżoniowa Jerzy Kozłowski stał w nawałnicy i udzielał absolucji zbiorowej, która jest wyjątkową formą rozgrzeszenia udzielanego w sytuacji zagrożenia życia.
- Ma poranione nogi - powiedziała ,,Gościowi Świdnickiemu" siostra księdza. - Dziś albo jutro czeka go jeszcze badanie tomografem, które pomoże sprawdzić czy nie ma obrażeń wewnętrznych. Na zewnątrz widać dość pokaźne rany: limo, zszyty łuk brwiowy i spuchnięta twarz. Cały jest też posiniaczony, a w łopatce ma dziurę.
Na Kasprowym mody kapłan został według świadków trafiony piorunem aż trzy razy! Żyje i jest przytomny, a jego stan lekarze oceniają jako stabilny.
Ks. Jerzy Kozłowski pochodzi ze Ścinawki Dolnej. Święcenia przyjął w 2015 roku w Świdnicy. Pracował w parafii pw. św. Michała Archanioła w Mieroszowie, a następnie w Wałbrzychu w parafii pw. MB Nieustającej Pomocy w Wałbrzychu Obecnie jest wikariuszem w parafii pw. Maryi Matki Kościoła w Dzierżoniowie.
,,Jak piorun uderzył, to zacząłem rozgrzeszać ludzi, bo wiedziałem, że będą zabici - mówił ks. Jerzy w programie Polsat news. - Pocieszaliśmy się nawzajem, mówiłem, że spotkamy się w szpitalu"-powiedział w rozmowie z dziennikarzami.
,,Nie zapowiadała się burza. Było słychać grzmoty w oddali. Poczułem ogromny ból, iskry, nie do opisania"- dzielił się wrażeniami ks. Kozłowski. zczególnie zapamiętał trzecie uderzenie pioruna. Po tym, jak nastąpiło, krzyczał z bólu i błagał Boga, ,,aby go zabrał".
,,My byliśmy blisko krzyża i przeżyliśmy, a ci co byli dalej, to zginęli"-powiedział ks. Jerzy Kozłowski..
Tylko prawda jest ciekawa.
Tego nie przeczytasz gdzie indziej. Ripostuję zwykle na zasadach symetrii.
Wszystkie umieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo