Wszystkiemu winien Obama, bo wiedział ale nie powiedział.
Trump atakuje zatem: "Administracja Obamy wiedziała długo przed 8 listopada o mieszaniu się Rosji w wybory. Nic z tym nie zrobiła. DLACZEGO?"
Dobre pytanie. Bardzo dobre pytanie. Podobno już w sierpniu ub. roku miało być wiadomo o bezpośredniej ingerencji Putina w amerykańskie wybory.
Oczywiście, że było wiadomo, bo przecież i my, jako ten plebs internetowy też o tym wiedzieliśmy.
Ale fajne jest jeszcze coś innego. Takie zdanie:
"Według artykułu zamieszczonego na łamach dziennika, Obama został poinformowany przez "źródła w rządzie Rosji", że Putin jest bezpośrednio zaangażowany w kampanię cybernetyczną mającą na celu zakłócenie przebiegu wyborów w USA."
Nic tu niech nie będzie ważne - ważne niech będą "źródła w rządzie Rosji". Czyli po prostu przekaz: Obama ma źródła w rządzie Rosji. I to jest sympatyczne.
Druga rzecz:
"Według "Washington Post" (...) Obama miał rozważać m. in. umieszczenie "broni cybernetycznych" w rosyjskiej infrastrukturze oraz ujawnienie informacji szkodzących osobiście Putinowi."
Czyli można mniemać, że te bronie cybernetyczne już od wielu miesięcy trzymają za pysk rosyjską infrastrukturę. Też miło:)
A z kolei (i to następne), że informacji szkodzących Putinowi jest mnogo...
Zatem:
1 - Obama ma źródła w rządzie Rosji;
2 -Obama ma broń cybernetyczną w rosyjskiej infrastrukturze;
3 - Obama ma informacje szkodzące osobiście Putinowi.
I to jest pewnie z grubsza to czym można trzymać w lejcach Rosję.
http://niezalezna.pl/101131-prezydent-trump-ostro-obama-wiedzial-ze-putin-szykuje-prowokacje-i-nic-nie-zrobil
Komentarze