Pod koniec grudnia 2017 r. USA, Japonia, Chiny i Rosja wystrzeliły w kilkudniowych odstępach rakiety, które wyniosły w kosmos jakieś satelity.
W tym samym czasie zaczęto obserwować wiele świateł na niebie, co starano się tłumaczyć wysypem niespodziewanych asteroid czy meteorów. Pokazywano też nawet jakąś skałę, która wtargnęła do naszego układu słonecznego zachowując się przy tym jak urządzenie techniczne. Jednocześnie Pentagon przyznał, że prowadził/prowadzi/ program badań nad UFO. Zostało to odczytane jako wyrażenie przekonania, że UFO istnieje. A jakże.
Nie dotarło jednak info po co właściwie wystrzelono tak gromadnie te satelity, nie opisano też żadnego działania typu Ziemianie kontra Obcy. Po wyprawieniu zaś w kosmos rakiety największej w historii ludzkości z czerwonym samochodem elektrycznym marki tesla na pokładzie - temat zostawiono. Dodam tylko nawiasem, że przywołanie oczywistego skojarzenia z Nikolą Teslą wydaje mi się w tych kosmicznych okolicznościach sugestywną aluzją np. do jego antygrawitacyjnych wynalazków, które potrafią zadać szyku:)
Znowu zajęto się więc komentowaniem komentarzy, co skłoniło wielu do przyjęcia opinii, że mamy następną zimną wojnę. Chwilami działo się jednak coś całkiem interesującego, jak na przykład porażka Grupy Wagnera w Syrii, zestrzelenia rosyjskich samolotów, czy nagłe wyciszenie się Putina, który jakby nawet zapomniał o zbliżających się swoich wyborach i jeśli się już gdzieś pokazał, to nie bardzo wiadomo było po co.
Może jego myśli krążyły wokół wydarzenia wcześniej przeczuwanego, dopiero za paręnaście dni mającego zelektryzować świat: poddania się Kim Dzong Una?
Pamiętacie - z dużą pewnością przepowiadano, że Kim Dzong Un do marca wywoła wreszcie tę wojnę światową. A tu zamiast chaosu bitewnego niosącego tyle możliwości...!
Sytuacja zrobiła się poważna, bo stało się dla każdego jasne, że ani Chinami, ani Koreą nie można już straszyć. Postraszył nas więc Putin solo. Z dużym przekonaniem opowiedział o swoich broniach i zapewne sądząc, że wzmocnił tym swoją pozycję... też poprosił o rozmowy z USA.
- Rosja jest gotowa do dialogu z USA - powiedział...
-"Usiądźmy spokojnie, porozmawiajmy i rozwiążmy te sprawy".
-"Wierzę, że obecny prezydent tego chce, ale są siły, które mu na to nie pozwalają" - dodał.
Właściwie, to bardzo interesujące co to za "siły". Muszą mieć dużo wspólnego z tym czerwonym samochodem jeżdżącym po kosmosie.
http://fakty.interia.pl/swiat/news-putin-rosja-jest-gotowa-do-dialogu-z-usa,nId,2555533
