… w serwilizmie…
Proszę Państwa, jak już od kilku dni wiemy, pan prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak postanowił stanąć w szranki do walki o prezydenturę Polski nie tylko przeciw swej koleżance partyjnej, znanej z błyskotliwych wypowiedzi pani marszałek Małgorzacie – ale i przeciw samemu Andrzejowi Dudzie, cośmy go w chwili słabości wybrali na prezydenta. I, jak się tak zastanowić, wygląda na to, że pan Jaśkowiak ma szansę – bo dobrze kombinuje organizację swojego zaplecza.
Nie mamy przecież złudzeń za czyją to magiczną niewidzialną ręką pan Duda u zarania swojej misji już zasiadał przy jednym stoliku z prezydentami Obamą i Putinem, oraz jako swój - z czyjego dyskretnego wsparcia korzystał.
Zatem pan Jaśkowiak nie mógł lepiej wybrać – i otóż w ramach pozyskiwania poparcia, jak sądzę, ogłosił – że będzie wydobywał z dna poznańskiego jeziora Rusałka – w którym nieświadomi powagi miejsca kąpaliśmy się w marcu pewnego roku w zacinającym śniegu po treningach karate – będzie pan prezydent Poznania wydobywał leżące tam macewy z żydowskich cmentarzy. I budował dla nich miejsca kultu.
Tu się kilka pytań nasuwa – czy pan Jaśkowiak za swoje pieniądze będzie te operacje przeprowadzał, czy może za publiczne? A jak za publiczne, to może trzeba by zapytać obywateli, czy nie widzą innych może pilniejszych potrzeb dal ulokowania ich pieniędzy – niż wydobywanie macew?
Pojawiają się też kolejne pytania – o wyobraźmy sobie, że – być może korzystając z owego hipotetycznego wsparcia, lub nie – pan Jacek zostałby prezydentem całej Polski. To czy wtedy będzie poszukiwał macew we wszystkich jeziorach i oczkach wodnych? I otaczał je należnym kultem?
I czy będzie szukał nie tylko w jeziorach, ale i w ziemi?
I czy w związku z tym sprawdzi również co się kryje pod ziemią tam, wkoło tej stodoły w Jedwabnem?
Dziękuję za uwagę
Komentarze