NOWE na wieś włazi rowem
… człowiek by sobie spokojnie pooglądał tenis z Madrytu, poradował oko niezłą grą naszego rodzynka Hubiego Hurkacza, pomedytował nad zadziwiającym faktem jak to jest że blisko 40 milionowy kraj nie jest w stanie przez lata doczekać się jednego (wyłączywszy deblistów) tenisisty na światowym poziomie, który albo by nie miał przestawione w głowie, albo nie korzystał z dyskretnego wsparcia służb korumpujących co poniektórych graczy, by dali naszemu wygrać....
- no więc nie może człowiek oddawać się tym bezproduktywnym zajęciom, jeżeli od czasu do czasu obejrzy i wysłucha wiadomości politycznych: oto dziś dowiedziałem się, że partia Wiosna Roberta Biedronia rusza w pole, na wieś. Przedstawia program, który ma uratować polską wieś w ogóle – a w szczególności przed suszą.
Rusza zatem partia Wiosna ze swoim wodzem na czele na wieś – a ściślej rzecz biorąc – rusza w rowy. W rowy melioracyjne – nie te inne rowy z którymi kojarzona jest niekiedy partia Wiosna. Poprzez inwestycje w rowy i inne urządzenia melioracyjne, partia pana Biedronia uratuje polską wieś przed suszą. Na wieś innymi słowy- idzie NOWE.
Cóż, nic pewnie nie można poradzić na skłonność do rowów, ale można chociaż spróbować podpowiedzieć panu Biedroniowi i jego stronnikom (nie przesądzając o przynależności płciowej – bo to, jak wiemy z doktryny, rzecz, czy też cecha – ulotna i niepewna) – podszepnąć, że rowy melioracyjne, panie Robercie kochany, to wymyślono by chronić pola nie przed suszą – tylko przed nadmiarem wody. Ludzie z miasta i do tego młodzi, nie pamiętają takich zdarzeń i czasów, ale kiedyś, dawno temu zimą padał śnieg. Dużo śniegu. I leżał długo. Topniał powoli – a jak już stopniał – to na polach stała woda z tego śniegu. Jak stała woda, to nie spływała, nie można było wjechać czy to maszynami, czy choćby konnym zaprzęgiem i rozpocząć prace. Dlatego wymyślono meliorację – sztuczne poprzez rowy i urządzenia z nimi powiązane, odprowadzenie wody z pól po to by możliwie wydłużyć okres wegetacji roślin – bo im szybciej posadzone, itd.
Zatem kopanie rowów melioracyjnych jako metoda walki z suszą jest pomysłem świadczącym o bezmyślności połączonej z kompletnym brakiem wiedzy. Wystarczyło, że zimy przestały być śnieżne, by wykopane wcześniej rowy stały się elementem szkodliwym dla upraw, gdyż zamiast odprowadzać wodę, powodowały dodatkowe wysuszanie upraw i obniżanie się poziomu wód gruntowych.
Więc, kończąc już ten zwięzły wywód, zachęcam do zainteresowania raczej tymi rowami, które się zna i lubi – a nie wpychanie się na tereny niekoniecznie kontemplacji rowów potrzebujące.
Chyba, że chodzi o rowy kolegów z PSL – ale mimo wszystko nie jestem przekonany, że tzw Ludowcy są na aż takie przemiany gotowi. Można przegiąć – i zamiast rowu zobaczyć widły...
to pa.... koteczki... pa
Dziękuję za uwagę