Płodozmian ,to bardzo praktyczna dyrektywa postępowania nie tylko w rolnictwie. Muszę czasami robić przerwę w w rozmyślaniach o fizyce i jej związkach z filozofią lub teologią, bo tego wymaga higiena umysłu. Wynik pauzowania? Poniższe obrazki autentyczne czyli z życia.Obrazek 1.W autobusie “519” w Warszawie. Przystanek. Staruszka chce wysiąść ale w drzwiach stoi dryblas, plecami do niej i rytmicznie podryguje.“Proszę pana ,czy pan wysiada?”Dryblas nie odwraca się, tylko nadal rytmicznie podryguje. Staruszka puka w plecy dryblasa, ten odwraca się ,odchyla od jednego ucha dużą słuchawkę za zwisającym kabelkiem i warczy: Czego pani mnie pcha?Wrócił na chwilę do realu ,a staruszka zdążyła wysypać się z autobusu. Obrazek 2.Tramwaj 25, jadę na Ochotę. Usiłuję po zgrabnych nóżkach 20 –latki przedostać się na wolne miejsce pod oknem. Nie przepuszcza mnie, mimo moich zaklęć : Przepraszam, przepraszam panią. Chichocze do maleńkiego pudełka z klapką i stuka w przyciski, widzę jak na maleńkim ekranie migają barwne obrazki. Stoję w przejściu, po 15 minutach jazdy zostawiam panienkę przy tej samej czynności wywoływania na ekranik wirtualnych światów, w sąsiedztwie osób dla niej niewidzialnych. Obrazek 3.Siedzę w pociągu (co to jest pociąg-przy okazji),który rusza z dworca Warszawa wsch. do Lublina. Oprócz mnie są : pan ok. 40 –tki i dwaj młodzieńcy ,chyba studenci. Proszę tego, co siedzi przy oknie by uchylił okno, bo tu duszno. Nie odpowiada i nawet nie zwrócił głowy w moją stronę. Patrzy się przed siebie szklistym wzrokiem i dopiero teraz widzę ,że w uszach ma czarne muszelki z kabelkami, które nikną w portkach. Podskakuję do okna i potykam się o nogi drugiego ,i nagle słyszę jak on podniesionym tonem : “przecież k...mówiłem ci, że tak się nie robi”Na co ja, oszołomiony, skuliłem się i bąkam: przepraszam, przepraszam bardzo.Ale on dalej coś mówił, nie do mnie lecz do przytkniętej do ucha komórki ,tylko już znacznie ciszej, na mnie nie spojrzawszy nawet. Ucieszyłem się, przynajmniej temu mogłem stanąć na odciskach, bez obawy o jego reakcję.W Otwocku, pan po 40-tce wyjął paluszkowego ipoda i zatonął w takich metalicznych zgrzytach i piskach rozlatujących się po całym przedziale, że desperacko wyszedłem na korytarz z postanowieniem dojechania do Lublina przy wykorzystaniu odchylanych krzesełek przy ścianie wagonu. Ale w drzwiach korytarza ukazała się urocza, pachnąca i schludna konduktorka ,a kiedy mnie mijała usłyszałem tęskny zaśpiew Evory. Z jakiej części ciała konduktorki wydobywał się, nie zdążyłem ustalić.W drodze powrotnej, w Nałęczowie, dosiadł się na drugiego, facet w sile wieku, po zdawkowej wymianie opinii na temat krajobrazu ,otworzył gruby tom i zaczął czytać. Wkrótce ustaliłem ,że to tom z Malinowskiego dzieł wszystkich. Koło Garwolina, mój towarzysz podróży z przejęciem zaczął mi streszczać czytaną książkę: proszę pana, ale jaka to kiedyś dzicz była po tych lasach, jakie zwierzęce zachowanie, potrafili dla zdobycia amuletu zamordować jego posiadacza!Nie wiem skąd i dlaczego opanowała mnie taka determinacja ale w odpowiedzi, podsunąłem mu pod nos lubelską gazetę, by w rubryce policyjnej doczytał sobie Malinowskiego z dnia dzisiejszego: “w Lubartowie ,gimnazjaliści ciężko pobili kolegę, który nie chciał im oddać swoje komórki” “w Ruskich Piaskach ,15 letni wnuczek , który udusił swoją babcię ,na pytanie prokuratora dlaczego to zrobił, odpowiedział krótko: a bo nie chciała mi dać piniędzy na ipoda.”Do Warszawy siedzieliśmy w milczeniu, więc chyba podróż była udana.
No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura