Zainspirowany wpisem Xięcialuki o typowych patologiach spotykanych na drogach, również postanowiłem się podzielić wrażeniami z podróży na drugi koniec Polski, pod Szczecin. To co mnie zastanowiło u tamtejszych kierowców (z rejestracja zaczynającą się na Z - domyślam się, że to miejscowi), było bardzo rygorystyczne przestrzeganie przepisów co do prędkości samochodów.
Dla kierowcy z Mazowsza jest to bardzo uciążliwa sprawa. Nie muszę chyba tłumaczyć jak się jeździ po Warszawie: jeśli jest kawałek wolnej przestrzeni, to gna się ile pozwalają gary, bo wiadomo, że to chwilowe i za moment zacznie się korek. W ogóle, to my w Warszawie się ciągle śpieszymy, latamy jak mróweczki, zbieramy ziarnko do ziarnka... Znaki ograniczające prędkość ( a często i inne, o zakazie zawracania, czy o drodze jednokierunkowej nawet) traktujemy nader umownie. Wiadomo przecież, że jeśli jest ograniczenie do 40, to można spokojnie jechać 60, jak do 70, to 90 jak najbardziej, a jak ograniczenie jest do 90 czy 100, to znaczy, że właściwie nie ma ograniczeń. Na tle warszawskich kierowców jeżdżę raczej zachowawczo, wyprzedzam bardzo rzadko, uważam na pobocze, staram się zwalniać poniżej 90, kiedy widzę jakieś ograniczenie prędkości...
No i tu na Pomorzu niespodzianka. Droga krajowa normalna, kierowca przede mną twardo jedzie 80 mimo, że droga równa jak hitlerowska autostrada i pusta do widnokręgu. I wcale nie czuje się w obowiąku, żeby zjechać na prawo i ustąpić szybszemu. Nic z tego. Potem teren zabudowany - kierowca przede mną zwalnia do 60. Ograniczenie do 40 - tak, ku mojemu przerażeniu kierowca zwalnia do 40. I tak codziennie przez tydzień. No chyba, że się trafił ktoś o rejestracji na W - ci jeździli normalnie.
Ciekawe z czego to wynika? Czy my w Warszawie mamy pośpiech już we krwi, inni nie widzą powodu do pośpiechu? A może mieszkający na zachodzie Polski, jeżdżący często w interesach do Rajchu nabrali przyzwyczajeń z tamtejszych dróg? Ciekawe...
Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców.
Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami).
Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości