Mój szef narzekał kiedyś, że w Krakowie czas płynie wolno i nikt go nie szanuje, szczególnie cudzego. Ostatnio przekonałem się, że podobnie może być i w Warszawie. Są całe grupy ludzi, dla których czas biegnie zupełnie inaczej i jego wartośc jest zupełnie inna niż u tych, co spieszą się do pracy.
Nie mówię broń Boże o jakichs żulach. Ci wręcz przeciwnie - bladym świtem wstają, surowców wtórnych szukają, prawdziwi ludzie kapitalizmu. Za to zetknąłem sie ostatnio z notariuszem. Sprawa, która mogła trwać 5 minut, trwała 25 minut. Ale trzeba było w międzyczasie pogadać, powspominać... Sprawa prawna wymaga odpowiedniego namaszczenia, nie można ot tak po prostu przeczytać oświadczenie, skasować gotówkę i baj baj.
Z drugiej strony - może to ze mną jest coś nie tak? Spieszę się do pracy, potem do domu, nei chodzę, ale biegam.
Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców.
Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami).
Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości