Grim Sfirkow Grim Sfirkow
500
BLOG

Być jak gimnazjalistka

Grim Sfirkow Grim Sfirkow Rozmaitości Obserwuj notkę 19

 

Zwykle to ja, gdy usłyszę o jakiejś głupocie, męczę domowników opowiadaniem, jacy to politycy/dziennikarze/lewicowcy są głupi. Tym razem moja małżonka - nauczycielka, niczego nie podejrzewając wzięła się za czytanie swojej gazety, a tu na pierwszej stronie Dużego Formatu tytuł: "Udawałam gimnazjalistkę" (Gazeta Wyborcza 27.05.2010). Jest to wywiad z pewną panią socjolog, Katarzyną Kalinowską, która przeprowadziła badania, polegające na wcieleniu się w gimnazjalistkę i na chodzeniu przez rok do gimnazjum. Badania te przeprowadziła jako studentka, pisząc pracę na seminarium prof Barbary Fatygi.

Pomysł w sumie niezły, a sama badaczka miała/ma warunki fizyczne, żeby takie badania zrealizować (jest na zdjęciu w GW). Ale co z tych badań zostało jej w głowie? Jak oceniła środowisko, w które weszła?Jakie wnioski wyciągnęła w stosunku do nauczycieli? To jest dopiero fascynujące! Ale nie uprzedzajmy biegu narracji.

Trzeba powiedzieć, że wcieliła się w gimnazjalistkę z pełnym zaangażowaniem. "Jako badacz młodzieży stanęłam po stronie uczniów" - zadeklarowała w wywiadzie. I została zaakceptowana przez uczniów, choć bywało różnie. Na przykład "Podchodzi kolega co ma szacun w klasie, i mówi: spierdalaj, ja tu siedzę. Ale się ucieszyłam! Jestem ich! Inaczej by tak do mnie nie powiedział!". Generalnie życie badacza młodzieży nie jest łatwe: "Byłam nie raz szturchana, popychana, obłapiana, żuliśmy jedną gumę, lizaliśmy jednego lizaka, przytulaliśmy się, zmniejszaliśmy dystans. To aseksualne siostrzano-braterskie baraszkowanie naruszało moją intymność i na początku były sporym wysiłkiem". Badaczka starała się zachowywać jak uczeń: gadała na lekcji, wygłupiała się, czasem dostawała burę od nauczycieli, wysyłała na lekcji SMS-esy, a kiedy nauczyciel trzymał dyscyplinę, jak pani od matematyki, też była zdyscyplinowana. Po lekcjach starała się trzymać gimnazjalnej paczki. Czasem bywało nieprzyjemnie: " Kiedyś po drodze do parku spotkaliśmy kolegów. Opluli nas, wyzwali, wypili nam colę. Tamta grupa wyznawała prawo pięści. A moja paczka prawo negocjacji (...) W przeciwieństwie do mnie, nie czuli poniżenia".

To były przygody młodej "socjolożki", jej ryzyko zawodowe, że tak powiem. To jeszcze ciśnienia nie podnosi. Ale co zdaniem badaczki jest nie do przyjęcia dla gimnazjalistów w szkole? "Co kontestują warszawscy gimnazjaliści? -To, co się nie sprawdza: niedzisiejsze podejście. Chcielibyśmy, żeby lekcja wyglądała tak jak kiedyś. Nauczyciel czyta listę, uczeń mówi "jestem", ma odrobione lekcje, zgłasza się do odpowiedzi, pilnie słucha , robi notatki. Teraz, żeby zachować stary model, nauczyciele muszą zabrać komórki do koszyczka i wykonać szereg zabiegów poniżających dla obu stron. Albo mogą pielęgnować konwenanse, a to zajmuje mnóstwo czasu i naraża na śmieszność i udaje się tylko nielicznym. Kiedyś na lekcji zdarzyła się sytuacja, która świetnie pokazała nieżyciowy charakter szkoły. Było tak. Uczniowie po kolei wychodzą na środek klasy i wykonują różne gesty, a klasa odczytuje ich znaczenie. Wychodzi Jasiek. Z niewinną miną i szczerym uśmiechem wyciąga palucha, pokazuje faka. Wszyscy w śmiech. Nauczycielka cała czerwona powiedziała: o Boże (tonem jak pani Stanisława z Klanu), i kazała Jaśkowi usiąść. Kompetentny nauczyciel, który czai [tak, który "czai" - podkreślenie GS] wykorzystał by tę sytuację, żeby porozmawiać. Nie skończyłoby się na "tak nie można"".

I co państwo na to? Ale to nie wszystko. Zdaniem badaczki są trudności w porozumieniu pomiędzy uczniami a nauczycielami, na przykład taka scenka: "Koledzy mijają się w szatni. Jeden mówi "cześć", a drugi na to "spierdalaj". I jednocześnie podaje mu rękę. O co chodzi? Dorośli uważają, że przeklinanie jest złe i oznacza agresję. Tu przekleństwo znaczyło "lubię cię , ziom". Nasze interpretacje zachowań gimnazjalistów często różnią się od znaczeń, jakie nadaje im sama młodzież". Dlatego nauczyciele powinni nadążać za kulturą młodzieżową, znać kontekst, który umożliwia komunikację z uczniami. Inaczej nauczyciel nie zrozumie jakie scenki odgrywają uczniowie na lekcji, a jak bez tego nauczyć ich polskiego czy matematyki? Przykład: "Tomek z Olkiem odgrywają taką oto scenkę: Tomek siedzi z poważną miną i głośno beka. Żadnej reakcji, klasa obserwuje. Tomek beka drugi raz i mówi głośno: - Przepraszam. Olek cienkim głosikiem: Tomku, dlaczego dopiero za drugim razem powiedziałeś przepraszam? Tonek: - Bo dopiero za drugim razem było niechcący. Pani zwraca im uwagę i mówi, że wyśle ich do pani dyrektor. Tomek - To nie ja, to Miś!

Nie ogarniam kontekstu.

- Niedobrze, warto nadrobić. Chłopcy odgrywali scenkę z popularnej w gimnazjalnym środowisku kreskówki o "Misiu Push - Upku": emitowanej na 4funTV".

I jeszcze to: "Żeby dobrze się komunikować, trzeba śledzić kulturę młodzieżową, nie narzucać wszystkiego, pozwolić uczniom coś wnieść w sytuację lekcji. Muzyka, film, You Tube, kartony - masakryczne kreskówki... Gimnazjaliści często odgrywali scenki z kartonów, a nauczyciela, który tego nie pojmował, traktowali lekceważąco. Z drugiej strony nauczyciele muszą uważać, żeby nie przesadzić. Jeden fałszywy ton i staną się pośmiewiskiem".

Zaskakujące, że w ocenie środowiska i instytucji szkoły u pani Kalinowskiej brak jest jakiegokolwiek refleksji celowej. Po co jest szkoła? Czy po to, żeby nauczyciele usiłowali porozumiewać się z gimnazjalistami na ich (przytoczonym powyżej) poziomie? Przecież jest to poziom uwłaczający dorosłemu człowiekowi. Pani Kalinowska, z uwagi na dość młody wiek jeszcze tego nie rozumie - wszystko przed nią. Niektórzy w dorosłość wkraczają dopiero, gdy sami mają dzieci. Tak czy inaczej - zadaniem gimnazjum nie jest " budowanie pierwszych dorosłych relacji" - bo to można robić z powodzeniem na podwórku, ale nauka i wychowanie. A wychowanie polega na tym, że nauczyciele przekazują wzorce zachowania uczniom, a nie na odwrót. Zresztą wcale nie jest to do niczego potrzebne, wynika to ze słów samej "socjolożki". Czy chwalona przez nią pani od matematyki, po wejściu do klasy na powitanie uczniów odpowiadała "wypierdalać"? Myślę, że wątpię. Po prostu umiała utrzymać dyscyplinę, a na to jest metoda jedna: ucisk, gnębienie i indoktrynacja. Żeby się o tym przekonać, proponuje jej, żeby zrobiła teraz roczne badania terenowe wcielając się w nauczyciela. Bardzo jestem ciekaw wniosków.

Podstawowy błąd, jaki robi nasza badaczka, to nie wyartykułowane założenie, że to nauczyciel powinien starać się dotrzeć do uczniów. Niestety, taki fałszywy paradygmat stoi u podstaw dzisiejszej ideologii oświatowej. Wynika to także z bezpłatności oświaty, a szczególnie z tezy, że wykształcenie powinien otrzymać każdy. W ukształtowanym na tych założeniach systemie, uczeń jest niemal nieusuwalny ze szkoły. I usuwanie to jeszcze się utrudnia, przez systematyczne obniżanie progu promocji do następnej klasy. Powoduje to, że nauczyciel praktycznie nie ma narzędzi nacisku na ucznia i w tej sytuacji wszystko zależy od jego osobowości i od nastawienia uczniów. A uczniowie zwykle są nastawieni źle, bo kto jest nastawiony pozytywnie do przymusowego wysiłku? Obraz środowiska w jakim znalazła się nasza badaczka wynika z tego systemu, a nie dlatego, że „taka jest młodzież”, albo „szkoła przekształca się dzięki uczniom, bo właśnie oni zmieniają kształt relacji”.

Z chęcią też przeczytał bym jakieś badania terenowe na temat młodych studentów i studentek socjologii, a także ich profesorów. Może jakiś badacz już wcielił się w "młodą socjolożkę" i spenetrował to środowisko od wewnątrz? Skoro produkuje się tam takich naukowców,  takim zaangażowanym nastawieniu do przedmiotu badań, to musi być to bardzo ciekawa ekipa. Pamiętajcie - to właśnie ci ludzie prowadzą badania i piszą prace, na podstawie których Ministerstwo Oświaty będzie zarządzało wychowywaniem waszych dzieci!

Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców. Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami). Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Rozmaitości