Polityka jest sztuką osiągania założonych celów, zaś wojna to kontynuowanie polityki innymi środkami. Nie różnią się więc zbyt wiele od siebie – można by rzec „Cyryl jest ten sam, ale Metody inne” - wiele wojen (także współczesnych) uznajemy za „sprawiedliwe”.
Problem jednak pojawia się, gdy celem polityki (a niekiedy i późniejszej wojny) jest jedynie zdobycie i utrzymanie WAADZY. WAADZA to dla niektórych ludzi bardzo silny narkotyk, który pcha uzależnionych do często mało racjonalnych działań. Historia, również najnowsza zna wiele takich przykładów. Narkoman przestaje mieć kontakt ze światem zewnętrznym. Prowadzi to często do bolesnego wybudzenia z transu narkotycznego. Przykładem może być choćby przegrana „naszego premiera” w wyborach prezydenckich ze Stanem Tymińskim. Narkotyk jednak działał dalej – pamiętamy przecież barwne wypowiedzi, co musiałby zrobić Prezydent Komorowski aby przegrać wybory lub buńczuczne twierdzenia p.Niesiołowskiego „wygrajcie wybory, to uchwalicie sobie, co będziecie chcieli”. No i stało się - „wzięli i wygrali”...
Odpowiedź na pytanie dlaczego jest wbrew pozorom dość prosta - „Państwo to Ch..., Du... i kamieni kupa”. Celem prowadzenia polityki przez PO nie było bowiem dobro Polski, lecz utrzymanie WAADZY przez Wielkiego Przywódcę i jego otoczenie. Wielki Przywódca tak skutecznie wyeliminował wszelkich potencjalnych konkurentów, że w efekcie musiał przekazać przywództwo swej partii egzaltowanej („przekopano na metr w głąb ramię w ramię z rosyjskimi patologami”) jeszcze młodej lekarce z wysuniętej placówki. Nie sprostała ona zadaniu – bo po prostu nie mogła i „wspólnie i w porozumieniu” z jowialnym myśliwym PO utraciła po prostu WAADZĘ. „Rzutem na taśmę” PO próbowała więc zachować pewien wpływ na władzę sądowniczą wybierając niezgodnie z prawem (i przyzwoitością!) sędziów TK jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu. Kampanie wyborcze wykazały jednak słabość rządzących i nastąpiła zmiana władzy. Według zapowiedzi ma to być Dobra Zmiana. Oby tak się stało - w przeciwieństwie bowiem do wielu blogerów „Salonu24” mieszkam w Polsce i nie mam zamiaru na starość jej opuszczać, a więc skutków tej zmiany doświadczę na sobie, a nie będę jej obserwował z Brukseli, Wiednia, Londynu czy Chicago lub Toronto.
Na razie jednak sprawa nie wygląda zbyt dobrze – chyba wracamy do modelu „Rząd rządzi – Partia kieruje”. Pierwszą jaskółką były nominacje ministrów, które okazały się być sprzeczne z deklaracjami Pani Premier. Jakaż to „tajemna siła” to spowodowała?
Wybór nowych sędziów TK nie pozostawia żadnych wątpliwości – PiS postawił na osoby sprawdzone już w bojach i konferencjach smoleńskich. Sposób przeprowadzenia całej „operacji” również budzi niesmak – padł chyba rekord w szybkości przygotowania, wydrukowania i dystrybucji „Monitora Polskiego”. Znów mamy więc do czynienia z „pójściem na skróty” i ominięciem wszelkich procedur obowiązujących w demokratycznym państwie. A więc znów „Państwo to Ch..., Du... i kamieni kupa”, a „gwałt niech się gwałtem odciska!”. A co, Panie Niesiołowski – wygraliśmy i uchwalimy sobie, co będziemy chcieli! Znajdą się prawnicy, którzy przygotują odpowiednie uzasadnienia – a przecież racja musi być po naszej stronie!
Czy nadchodzi więc „Dobra Zmiana”? Na razie zapowiedziano rezygnację z prowadzenia programu „in-vitro” (chodzą słuchy, że także ma być wprowadzony całkowity zakaz stosowania tej metody) w zamian proponując odwróconą wersję „watykańskiej ruletki” zwanej naukowa „naprotechnologią”. Pojawiają się zakusy na „słuszne społecznie” sterowanie środkami finansowymi przeznaczanymi na dotowanie kultury – ale oczywiście „nie ma mowy o cenzurze!” - po prostu „występują przejściowe trudności w przydziale papieru”, mają być powoływane się nowe komisje (oczywiście w „odpowiednim i obiektywnym składzie”).
A w świetle reflektorów i w obiektywach kamer widać twarz nowego „Wielkiego Przywódcy”, który już zdobył WAADZĘ. Zobaczymy, jak nas urządzi...
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka