Trochę już żyję na tym najwspanialszych ze Światów, ale nie pamiętam żadnej WAAADZY (w Polsce i za granicą), która byłaby zadowolona demonstracji Obywateli przeciwko jej posunięciom. WAADZA stara się różnymi sposobami zdyskredytować takie demonstracje – w najlepszym przypadku są to różne epitety kierowane pod adresem demonstrantów. Gorzej, jeśli WAADZA posuwa się do użycia przeciwko demonstrantom prowokacji, siły i niestety niekiedy także do strzelania do ludzi. W Polsce mówiono kiedyś o „agentach imperializmu”, „elementach socjalistycznych” lub „rewizjonistach” czy „syjonistach”. Dziś mówi się o "agentach wpływu", „komuchach i złodziejach”, „ludziach gorszego sortu”, „motłochu” - nie warto chyba kontynuować tej wyliczanki, wystarczy lektura niektórych (na szczęście!) notek i komentarzy na „Salonie24”. W najlepszym przypadku politycy z kręgu WAADZY określają demonstrantów jako „ogłupionych przez propagandę przeciwnika politycznego”. A jak wiadomo z głupimi nie ma co dyskutować...
Jednym ze sprawdzonych sposobów przeciwdziałania ewentualnym skutkom demonstracji są próby pomniejszania ich znaczenia, wielkości i zasięgu (w 1968 r. jedynie rozgłośnie zagraniczne podawały w miarę realistyczne informacje o wielkości demonstracji studenckich) oraz organizowanie kontrdemonstracji mających wyrażać „spontaniczne” poparcie dla WAADZY. Dobrze pamiętam „spontaniczne masówki” w zakładach pracy, „fetę” zwołaną w marcu 1968 do Sali Kongresowej, podczas której wznoszono okrzyki „Wiesław, Wiesław...”. Jako 20-letni student przekonałem się wówczas o mechanizmach działania i zakłamaniu WAADZY...
Dziś na szczęście demonstracje Obywateli przeciwko działaniom obecnej WAADZY nie spotykają się z próbami ich siłowego powstrzymania, choć zanotowano już (na szczęście nie mającego większego znaczenia) próby prowokacji realizowane przez niewielkie, acz hałaśliwe grupki. WAADZA ogranicza się jedynie do działań propagandowych w uzależnionych od niej mediach (zwanych chyba "z rozpędu" niepokornymi) oraz na wybranych portalach internetowych. Trudno zaś zauważyć jakiekolwiek działania WAADZY mające zmierzać do porozumienia się z demonstrantami lub choćby wysłuchania ich argumentów. WAAADZA powołuje się na wyniki wyborów, lecz nie zwracając uwagi na twardy fakt, że znaczna część społeczeństwa poparła obecną opozycję (w wyborach prezydenckich na kontrkandydata obecnego Prezydenta oddano ponad 8 mln głosów czyli 48,5%, zaś w parlamentarnych PiS nie przekroczył 38% oddanych głosów).
Dobrym zwyczajem dojrzałej demokracji jest liczenie się z tą częścią społeczeństwa, która nie udzieliła poparcia aktualnej WAADZY, co manifestuje się we współpracy z opozycją oraz wsłuchiwaniu się w „vox populi”. Arogancja wobec tych, którzy mają inne zdanie jest charakterystyczna dla systemów totalitarnych. Kilkakrotnie doświadczyłem tej arogancji ze strony władz PRL. Pozytywnie natomiast na społeczne protesty i demonstracje przeciwko porozumieniu ACTA zareagował poprzedni rząd – zaproszono przedstawicieli protestujących internautów na spotkania z Premierem i udało się tą sprawę rozwiązać.
Dziś WAADZA ogranicza się do obrażania demonstrantów oraz do stosowania metody faktów dokonanych. Pozostaje do w całkowitej sprzeczności z deklaracjami głoszonymi podczas kampanii wyborczej. Okazuje się, że publicznie wygłaszane deklaracje obecnej p.Premier dotyczące składu tworzonego przez nią rządu nie miały najmniejszego znaczenia i końcowy skład gabinetu jest inny. Powstaje pytanie, które zadali demonstranci w polskich miastach - „kto tu naprawdę dowodzi?”. Treść wielu transparentów zawiera jednoznaczną odpowiedź – demonstrujący uważają, że rzeczywiste „centrum dowodzenia” znajduje się poza rządem i kancelarią Prezydenta RP. I choć politycy obecnie rządzącej partii wiele mówią o konieczności „dekomunizacji” to niestety fakty wskazują na zupełnie coś innego oraz na powrót do znanej z PRL metody „Partia kieruje – rząd rządzi”.
Demonstracje powinny być zawsze sygnałem ostrzegawczym dla WAADZY. Ich lekceważenie nie oznacza oczywiście natychmiastowego jej upadku, ale jeśli w tradycyjnie „zakupową” przedświąteczną sobotę tysiące ludzi uznało za stosowane zademonstrować swój sprzeciw wobec metod wykorzystywanych przez obecnie rządzących warto byłoby jednak wziąć to pod uwagę.
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka