Często szperając w internecie spotykam wzmianki i zdjęcia mostów kolejowych w Stańczykach. Pociągi już po nich nie jeżdżą ale ich wysokość i oryginalna konstrukcja sprawiają, że są one największą atrakcją w okolicy, zwłaszcza że atrakcji jest tam niewiele. Warto byłoby może te mosty obejrzeć, kłopot w tym że usytuowane są prawie dokładnie w polskim północno – wschodnim kąciku. Z Bydgoszczy jest tam dwa razy dalej niż na przykład do Kaliningradu.
Znacznie bliżej mam do Kozłowa koło Świecia. Tamtejszy ceglany most kolejowy nad rzeką Wdą jest ciągle używany. Ma podobną konstrukcję jak te w Stańczykach i chociaż jest trochę od nich niższy, to jest znacznie starszy.
Nie muszę zresztą wcale wyjeżdżać z Bydgoszczy, żeby obejrzeć ceglane mosty kolejowe, są takie w samym mieście, blisko dworca. Mógł je zobaczyć każdy kto przejeżdżał przez Bydgoszcz pociągiem. Te mosty jakimś dziwnym trafem przetrwały obydwie wojny. Nie znaczy to oczywiście, że walczący nie próbowali ich zniszczyć. Bardzo próbowali, do dziś widać ślady tych prób.
Blisko Bydgoszczy znajduje się jeszcze jeden most warty uwagi. Pochodzi z końca XIX wieku i jest najwyższym w Europie mostem kolejki wąskotorowej, tak przynajmniej o nim piszą. Kolejka wąskotorowa łącząca Bydgoszcz z Koronowem ostatni raz przejechała po nim w 1992 roku. Później tak jak wszystko w Polsce zrobiła się nieopłacalna. PKP nie miały pieniędzy, żeby ją utrzymywać, tory rozkradziono, a z mostu korzystali piesi z okolicznych wiosek. Korzystali, bo w wyniku działalności ludzi i osuwisk ziemi przy jednym z przyczółków mostu grozi mu zawalenie. Tak naprawdę to pisząc ten wpis nie mam pewności czy most jeszcze stoi. W ubiegłym roku jeszcze nie było wiadomo kto ma go ratować, jak to w Polsce. PKP nie mają pieniędzy ale nie chcą przekazać mostu gminie, która chce zabytek ratować.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
