Bazyli1969 Bazyli1969
789
BLOG

Garść uwag o „judeochrześcijaństwie”, czyli groźne oblicze dziecięcej naiwności

Bazyli1969 Bazyli1969 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn
F. Bacon

image

Czy jest ktoś kto nie lubił bajek? Chyba nie. Baśniowy świat pociąga, pełen jest wydarzeń i postaci fantastycznych, mieni się barwami niespotykanymi w realu. Problem w tym, że z czasem wyrasta się z wiary w siedmiomilowe buty, Konika Garbuska oraz czarodziejskie różdżki. Wyrasta się, ale… nie zawsze. Aby przekonać się o tym wystarczy wyszukać w sieci dowolną stronę poświęconą kryptozoologii lub odnaleźć grupę dyskusyjną skupioną wokół tej tematyki. Co tam się wyprawia! Dorośli ludzie toczą zacięte boje o to czy Chupacabra ma skórę bardziej przypominającą rybią czy gadzią? Czy Ogopogo żyje wyłącznie w środowisku wodnym, czy też niekiedy wyczołguje się na ląd? Czy Bunyip porusza się przy pomocy ssaczych kończyn, cz też wykorzystuje macki à la ośmiornica? Lecą wyzwiska, groźby, przekleństwa. To po prostu w głowie się nie mieści… Postronny i dojrzały (!) obserwator musi stwierdzić  – z całą sympatią dla kryptozoologów - iż bawiący się w to ludzie wciąż noszą krótkie spodenki. Ale w końcu to takie niegroźne dziwactwo. Gorzej, gdy bajędy rozpowszechniane są przez tzw. ludzi poważnych, trafiają masowo pod strzechy i zyskują status obywatelstwa. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w przypadku klechdy o „judeochrześcijaństwie”.

Pojęcia tego używa się ostatnio nadzwyczaj często i ochoczo. Nie dają o nim zapomnieć publicyści, komentatorzy, politycy, nauczyciele, duchowni, kulturoznawcy, teolodzy, pisarze a nawet prezydenci. Jednym słowem: elita!  Aby zatem ogrzać się przy ognisku w modnym towarzystwie, ten i ów, jak za panią matką,  klepie bezmyślnie zasłyszane formułki! Czynią tak również osoby biorące żywy udział w dyskusjach na S24. Ba! Podczas polemik  dotyczących relacji polsko-żydowskich lub chrześcijańsko-judaistycznych, zwroty o „judeochrześcijaństwie” traktują jako wunderwaffe, mającą załatwić oponenta na cacy. Bo przecież nasz ogląd rzeczywistości, system wartości i religie są podobno współistotne, a poprzez ten fakt, wszelkie głosy krytyczne, podkreślające niewspółmierność wspomnianych systemów jako powód wielu kontrowersji, zasługują na miano wyssanych z brudnego palucha. Na szczęście tak to nie działa. Zatem…

Nie ulega wątpliwości, iż nauki głoszone przez Jezusa z Nazaretu miały charakter rewolucyjny. Odrzucały, wynikający z oryginalnej interpretacji boskiego przesłania, ciasny ekskluzywizm kulturowy i etniczny panujący w środowisku Żydów palestyńskich. Jednocześnie stanowiły zwarty system filozoficzny, który został zaadresowany nie tylko do wyznawców religii mojżeszowej, ale do wszystkich ludów zamieszkałej ekumeny. Zdecydowana większość „starszych w Izraelu” uznała jezusowe kazania i działalność za casus belli. W ich rozumieniu aktywność pogardzanego prowincjusza groziła głębokim rozłamem w społeczności wyznawców Jahwe, a także wywróceniem na nice ideologicznych podstaw służących utrzymaniu jendoty  żydowskiej. Tym co jednak najbardziej zniesmaczało liderów Żydów palestyńskich, to przyznawanie się Jezusa do boskości („Ja i Ojciec jedno jesteśmy”- J 10: 31-33). W oczach wyznawców praktycznie wszystkich odłamów mozaizmu było to bluźnierstwem i to najpoważniejszym z możliwych. Ten właśnie aspekt stał się główna przyczyną  skazania Galilejczyka na krzyż i w konsekwencji do szykanowania jego uczniów. Ówcześni przywódcy żydowskiego życia  społeczno-religijnego stanowczo sprzeciwili się nowej „herezji” i zdając sobie sprawę z atrakcyjności przesłania Jezusa, przystąpili do zdecydowanej kontrofensywy, licząc na to, iż posiadane wpływy i narzędzia doprowadzą do stłumienia idei chrześcijańskiej w zarodku. Tak się jednak nie stało.

Dokładny ogląd sytuacji panującej w Palestynie na przełomie er, pozwala zorientować się jak bardzo była ona złożona. Zarówno pod względem religijnym jak i etnicznym. Dość wspomnieć, iż obok Żydów ziemie te zamieszkiwali w znacznej liczbie Aramejczycy, Samarytanie, jakieś grupy Persów, Syryjczycy, Arabowie, resztki Filistynów, nieco Rzymian oraz spora liczba Greków. Krótko mówiąc – prawdziwie bałkański tygiel! Wśród samych wyznawców mozaizmu sprawy też nie przedstawiały się prosto. Wewnętrzne podziały były ostre i nieustannie eskalowały. Sadyceusze, zeloci, esseńczycy, faryzeusze… Nie brakło też prawowiernych skłaniających się jednak ku kulturze hellenistycznej, która swym powabem i bogactwem przyciągała niczym magnes. Dodatkowo znaczną część wyznawców Jahwe stanowiły wciąż nie do końca zasymilowane grupy etniczne, nawrócone mieczem na mozaizm przez Machabeuszy w II w. p.n.e. Na domiar złego środowiska skupione wokół Świątyni jerozolimskiej prowadziły zażarty spór z reprezentantami diaspory, który najjaskrawiej przejawiał się na niwie kanonu ksiąg świętych. Powstała w egipskiej Aleksandrii Septuaginta nie znalazła uznania w Palestynie i została uznana za heretycką. Jak ważne dla współczesnych były to swary, dobrze obrazuje fakt, iż dzień powstania Septuaginty palestyńscy Żydzi określili wówczas jako najgorszy od dnia grzechu pierworodnego. Można zatem powiedzieć, że w czasach chrystusowych Palestyna cierpiała na ideową, kulturową i etniczną gorączkę.

Mimo tego wiodące środowiska żydowskie znalazły dość siły i woli by zjednoczyć się do walki z chrześcijaństwem. Początkowo starały się zdezawuować wyznawców Chrystusa przedstawiając ich jako głównych wrogów imperium. To z inicjatywy Wielkiego Sanhedrynu władze państwowe przeprowadzały prześladowania chrześcijan; zarówno w samej Palestynie, jak i w pozostałych regionach państwa rzymskiego. Ich ofiary liczono w dziesiątkach tysięcy.  Równolegle przywódcy żydowscy pracowali usilnie nad dyskredytacją samego Chrystusa w oczach współwyznawców i potencjalnych prozelitów. Szczytowym osiągnięciem w tym zakresie był utwór zatytułowany Toledot Jeszu (Życie Jezusa), w którym głosiciel zasad ewangelicznych został przedstawiony m.in. jako owoc przelotnego związku nierządnicy, zgwałconej w fazie „nieczystości” przez lubieżnego Józefa. Czarna propaganda nie spełniała do końca swej roli  i chrześcijaństwo stopniowo rosło w siłę. Od czasu Soboru Jerozolimskiego (49 r. n.e.), podczas którego zwyciężyła opcja reprezentowana przez św. Pawła, odrzucającego wymóg obrzezania i honorowania zasad koszerności, przyrost wyznawców Jezusa z Nazaretu postępował lawinowo, a chrześcijaństwo na dobre oddzieliło się od mozaizmu.

Kolejny krok ku oddaleniu dokonał się na skutek wydarzeń związanych z powstaniem żydowskim i zburzeniem Świątyni (70 r. n.e.). Prawie całkowity zanik kasty kapłańskiej, obrócenie w gruzy jedynego przybytku oraz rozproszenie znacznej części ludności żydowskiej, stanowiły dla kierowników życia żydowskiego olbrzymie wyzwanie. Stało się ono jeszcze potężniejszym po rewolcie Bar-Kochby (132-135 r. n.e.). Do tego bowiem czasu światowa wspólnota żydowska skupiała się wokół kultu świątynnego w Jerozolimie, posiadała silne demograficznie centrum promieniujące na całą populację (czyli Erec Izrael), a także żyła według własnego, przesiąkniętego pierwiastkiem religijnym, prawa. Dramatyczne wydarzenia doprowadziły do utraty dwóch pierwszych atrybutów.

Z tej przyczyny decydenci dokonali radykalnej zmiany nadbudowy życia żydowskiego. Początkowo liderami zmian byli tannaici (tj. „powtarzający”/”nauczyciele”) działający od ok. roku 70/71 n.e. aż po początek III stulecia. Do najcenniejszych owoców ich pracy zalicza się Misznę, będącą zbiorem opinii dotyczących rozumienia i stosowania przepisów zawartych w Torze. Działalność tannaitów kontynuowali  amoraici (tj. „mówcy”/”komentatorzy”)  szczegółowo interpretujący Misznę, które to dociekania złożyły się na dzieło zwane Gemarą. Natomiast oba zbiory, czyli Miszna i Gemara, tworzą Talmud. Należy nadmienić, iż powstały dwa Talmudy, określane - ze względu na miejsce powstania – jako jerozolimski i babiloński. Pierwszy został skodyfikowany około przełomu IV i V w., drugi sto lat później. Intencją twórców obu prac było skupienie uwagi członków społeczności żydowskiej na Torze. Upatrywali oni mianowicie sposobu na przetrwanie pokiereszowanej wspólnoty w restrykcyjnym przestrzeganiu prawa. I choć w rozumieniu przywódców duchowych nie zerwano więzi z religią dawnego Izraela, to w rzeczywistości przyczynili się oni do powstania nowej konfesji, którą przyjęło się nazywać judaizmem rabinicznym lub talmudycznym.

image

Jedna z ksiąg Talmudu (XVII/XVIII w.)

image

Papirus z fragmentami Ewangelii (I lub II w. n.e.)

Istotą dzieła twórców Talmudu, była - ni mniej ni więcej - tylko rozbudowa i wzmocnienie obyczajowo-kulturowego muru pomiędzy członkami wspólnoty żydowskiej a pozostałą częścią rodzaju ludzkiego. Obostrzenia dotyczące życia codziennego zostały ujęte w 613 przykazań (365 zakazów i 248 nakazów), których każdy prawowierny Żyd winien przestrzegać. Skupienie się na ortodoksyjnym rytualizmie jako sensie postępowania i wyróżniku w stosunku do otoczenia,  jawiło się jako totalne zaprzeczenie idei chrześcijaństwa, będącego propozycją dla wszystkich (uniwersalistyczną), bez względu na tradycję i płynącą w żyłach krew, a przy tym  przywiązującą znacznie większa wagę do sfery duchowej niż do formalizmu. To jednak tylko jedna, mniej ważna, różnica.

Przywołani na wstępie rzecznicy „judeochrześcijaństwa” zawsze pomijają fakty dowodzące, że już u samego zarania chrystianizmu pojawiły się tak istotne różnice pomiędzy nim a ówczesnym mozaizmem, że trudno o większe. Przewartościowania dokonane przez „uczonych w piśmie” formujących judaizm rabiniczny, będący chronologicznie młodszym od chrześcijaństwa, odrębności te jedynie pogłębiły i uwypukliły. Przecież w oczach ogromnej większości wyznawców Jahwe boskość Jezusa była nie do pogodzenia z utrwalonymi przekonaniami. Gdy słowa św. Paweł z Tarsu mówiące o Bogu Trójjedynym docierały do uszu „starszych w Izraelu”, musiały brzmieć niczym najgorsze bluźnierstwo. Dla nich bowiem takie pojmowanie Najwyższego zakrawało na miano politeizmu. Nie inaczej duchowi kierownicy życia żydowskiego postrzegali nauki o życiu pozagrobowym, koncepcję odkupienia (związaną nierozłącznie z osobowym Mesjaszem), odrzucenie relatywizmu etycznego czy ideę wybraństwa. Tych kardynalnych sprzeczności w żaden sposób nie dało i nie da się pogodzić. Zdawali sobie sprawę z tego współcześni statyści, a wśród nich np. św. Ignacy z Antiochii (I/II w. n.e.), który pisał, że: „Jest rzeczą bezsensowną mówić o Jezusie Chrystusie i zarazem żyć po żydowsku, ponieważ to nie chrześcijaństwo przyjęło judaizm, lecz judaizm chrześcijaństwo, w którym zgromadzili się wszyscy ludzie wierzący w Boga".

Pomieszanie znaczeń i fałszowanie prawdy jest specyficznym znakiem firmowym współczesności. Czasem wynikają one z celowych działań, a niekiedy są po prostu wyrazem braku wiedzy. Brzmi to banalnie, ale zacieranie różnic w każdym przypadku prowadzi do powstawania bezkształtnej pulpy, która ani urodą, ani smakiem, ani wartością odżywczą nie może zaimponować i w dłuższej perspektywie zwykle okazuje się szkodliwą. Narracja o „judeochrześcijaństwie” doskonale wpisuje się w ten trend. Dodatkowo hagada ta w wymiarze ideowym nie jest  obojętną czy też dającą się zamknąć w opłotkach religijności. Jej oddziaływanie jest znacząco ważniejsze, gdyż pociąga za sobą kolejną narrację; tym razem o „cywilizacji judeochrześcijańskiej”. Trzeba to sobie jasno powiedzieć, że nigdy nie było czegoś takiego jak „judeochrześcijaństwo”.  Tak jak i nie było (i nie ma!) „cywilizacji judeochrześcijańskiej”. Choć dla obu religii fundamentem jest Dekalog, to jego rozumienie nie jest wśród wiernych obu religii identyczne. Ponadto dla chrześcijan drogowskazy postępowania w sferze doczesności zawarte zostały w Ewangelii, a dla wyznawców judaizmu rabinicznego w Talmudzie. To naprawdę dwa odrębne światy. I nie zmieni tego powoływanie się na przykład ebionitów czy Żydów mesjanistycznych. Kto twierdzi inaczej, niech lepiej założy sobie konto na którymś z forów kryptozoologicznych, i tam, z całym zastępem brodatych smarkaczy, gawędzi o kolejnym „yeti”.


Link:

https://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=2&ved=2ahUKEwiYqpfahMnlAhWCDewKHSCqC58QFjABegQIABAC&url=http%3A%2F%2Fcejsh.icm.edu.pl%2Fcejsh%2Felement%2Fbwmeta1.element.ojs-doi-10_11649_slh_2013_008%2Fc%2Fslh.2013.008-157.pdf&usg=AOvVaw3WAzETtJk483mMvk1ttnAu



Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura