Beem.Deep Beem.Deep
4009
BLOG

W którym miejscu Sąd Okręgowy w Warszawie wygasił mandaty poselskie?

Beem.Deep Beem.Deep Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 198
Dziś smutny dzień w historii polskiego parlamentaryzmu. Obserwujemy bowiem wojnę, w którym prawo poniosło sromotną klęskę z polityką. Godzinę temu wysłuchałem konferencji marszałka Hołowni, który łgał w żywe oczy w co najmniej dwóch sprawach.

Na konferencji Szymon Hołownia powiedział expressis verbis, iż powodem niewpuszczenia dwóch posłów PiS na salę plenarną jest treść wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, który wydał wobec nich wyrok skazujący i który pozbawił ich mandatów poselskich. Jest to pierwsze kłamstwo Szymona Hołowni, bo wyrok SO w ogóle nie zajmował się kwestią mandatów poselskich. Nigdzie w sentencji, ani w uzasadnieniu, nie ma o tym mowy. Jeśli ktoś twierdzi inaczej, niech zacytuje ten fragment wyroku.

Pomijam chwilowo przesłankę ważności tego postępowania przed SO, albowiem przed wyrokiem z 20 grudnia 2023 r. istniał obowiązujący akt łaski z 2015 roku oraz wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który zgodnie wiąże każdy sąd w Polsce na mocy art. 190 ust. 1 Konstytucji. Tym wyrokiem związany jest również Sąd Najwyższy, który postanowił olać TK i sam zinterpretował Konstytucję RP w sprawie aktu łaski, do czego nie ma najmniejszych uprawnień (vide: ustawa o Sądzie Najwyższym).

Mamy zatem oto sytuację, gdy w wyroku SO w Warszawie nie ma słowa o pozbawieniu mandatów poselskich, a reszta działań odbywa się na zasadzie domniemania i dowolnej interpretacji art. 99 ust. 3 Konstytucji RP oraz ustawy Kodeks wyborczy. W interpretatorów bawią się "autorytety prawnicze PRL-bis" (zwanej niepoprawnie III RP), bawią się publicyści i bawi się też Szymon Hołownia, z tym że on miał prawo podjąć swoje postanowienie o wygaszeniu mandatów.

W normalnej sytuacji, gdyby nie było aktu łaski ani wyroku TK, droga odwoławcza posła do Sądu Najwyższego byłaby czystą formalnością, albowiem sąd ten byłby zobowiązany jedynie do sprawdzenia tego, czy nie zaszła pomyłka i czy marszałek Sejmu nie popełnił błędu formalnego. Z orzeczenia SN wiemy jednak, że Szymon Hołownia spaprał nawet kwestie formalne, bo zgodnie z Kodeksem wyborczym nie wolno mu było wydać postanowienia przed ukazaniem się informacji w Krajowym Rejestrze Karnym. Już samo to wystarczyłoby do uchylenia jego postanowienia o wygaszeniu mandatów. SN zajął się też kwestią merytoryczną, tzn. czy akt łaski prezydenta RP z 2015 roku miał moc obowiązującą w dacie wydawania wyroku przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Sąd Najwyższy uznał, że tak było w istocie, a jego orzeczenie Szymon Hołownia totalnie olał i nie opublikował nigdy decyzji SN w Monitorze Polskim, do czego był bezwzględnie zobowiązany.

Co ciekawe, Hołownia opublikował w Monitorze Polskim absolutnie niezgodne z prawem postanowienie Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych i to dotyczące wyłącznie jednego z posłów, choć obaj mają identyczną sytuację prawną. Jak bowiem wiadomo powszechnie, IPiUS SN nie ma w zakresie swoich kompetencji rozstrzygania spraw wyborczych, zatem jawnie przekroczyła granice legalizmu opisane w art. 7 Konstytucji RP. Co ciekawe, Hołownia olał legalną decyzję w sprawie drugiego z posłów i nie opublikował niczego w Monitorze Polskim. Za obie sprawy, a także za skierowanie odwołania posłów nie do tego sądu, czeka Hołownię kryminał, ale wygląda na to, że nie tak szybko.

Drugim kłamstwem Hołowni było powiedzenie, że Jarosław Kaczyński stwierdził, iż Sejmu nie ma, bo ta sama Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, która nie jest uznawana przez Hołownię, stwierdziła ważność wyborów z 15 października 2023 r. W związku z tym Hołownia doszedł do wniosku, że na wniosek Kaczyńskiego powinien przestać wypłacać posłom diety i pieniądze na biura poselskie. Była to bezczelność Hołowni w krystalicznej postaci, albowiem - w rzeczy samej - JK skonstatował jedynie, że Hołownia jest niekonsekwentny, bo albo obie decyzje IKNiSP SN uznaje za ważne, albo za nieważne, a wtedy obie nie istnieją w obrocie prawnym.  

Reasumując, nie ma żadnego legalnego wyroku sądowego stwierdzającego nieważność bądź wygaszenie mandatów obu posłów. Jest tylko niezgodna z prawem przepychanka w Sądzie Najwyższym ze strony Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, są dowolne interpretacje "autorytetów prawniczych PRL-bis" w sprawie Konstytucji RP, są w końcu uzurpatorskie działania Szymona Hołowni, które noszą wszelkie cechy przestępstwa urzędniczego. Z tego stanu Polska nie wygrzebie się już nigdy. Podziękujmy za to premierowi Donaldowi  Tuskowi ps. "Mściwy", cieniasowi prawniczemu Adamowi Bodnarowi ps. "Rympał" i klaunowi Szymonowi Hołowni ps. "Płaczliwy", który ten cyrk nadzoruje. 

Beem.Deep
O mnie Beem.Deep

1. Nie prowadzę bloga dla trolli, debili i "anonimowych" dziennikarzy oddelegowanych na odcinek. 2. Nie mam czasu na dyskusję z niekumatymi lemingami oraz z osobami, które używają dowolnych argumentów w dowolnej sprawie. 3. Proszę o powstrzymywanie się od ataków personalnych na innych blogerów oraz o merytoryczną dyskusję na główny temat notki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka