Beem.Deep Beem.Deep
2331
BLOG

Asymetria. Żydzi odmawiają innym prawa do obrony

Beem.Deep Beem.Deep Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 73

Prawo do obrony (życia, zdrowia, wolności, godności itp.) jest najważniejszym prawem każdego człowieka na tej planecie. To banał, ale - jak widać - ciągle trzeba o nim przypominać. Nawet największy zbrodniarz ma prawo do obrony. Tak postępują wszystkie sądy w cywilizowanych świecie, a mianowicie ustalają stan faktyczny (czyli gromadzą wszelkie możliwe dowody), następnie dokonują weryfikacji materiału, później porównują go ze stanem prawnym i wydają właściwy wyrok. Oskarżony ma przy tym prawo do obrony w każdym stadium postępowania i dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok, ma prawo uważać się za niewinnego. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy oskarżony od razu przyznaje się do winy, ale nawet wtedy sąd musi zweryfikować rzeczone przyznanie, bo nigdy nie można wykluczyć sytuacji, że oskarżony bierze czyjąś winę na siebie z sobie tylko znanego powodu.

image

Dotychczas byłem umiarkowanym filosemitą, albowiem mam bardzo dobrego kolegę pochodzenia żydowskiego, z którym świetnie mi się współpracuje. Szanuję też wypowiedzi byłego ambasadora Izraela w Polsce Szewacha Weissa oraz Pawła Jędrzejewskiego z Forum Żydów Polskich, który pisuje w S24 całkiem sensowne notki. O dalekich korzeniach żydowskich w swojej rodzinie nie chcę pisać, bo czuję się stuprocentowym Polakiem.

Niestety, konflikty ostatnich dni przeorientowały moje postrzeganie na wiele spraw. Mój stosunek do Żydów stał się obojętny, a w niektórych kwestiach ewidentnie chłodny. Po analizie wielu artykułów zamieszczonych w prasie polskiej i zagranicznej oraz na znanych portalach zdałem sobie bowiem sprawę, że w stosunkach polsko-żydowskich panowała i panuje absolutna asymetria dotycząca historii II Wojny Światowej (i nie tylko). Aby udowodnić jakąkolwiek winę dowolnemu Żydowi, trzeba nawet nie żelaznych, ale tytanowych dowodów. Z drugiej strony na dowolnego Polaka można rzucić dowolne oskarżenie i uważać, że jest winny, dopóki nie dostarczy tytanowych dowodów niewinności.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zmuszeni jesteśmy generalizować. Nie da się już używać negatywnego stwierdzenia "jakiś Żyd coś powiedział", albowiem skrajnie niesprawiedliwie wypowiada się o nas premier Izraela, byli i aktualni ministrowie bądź organizacje żydowskie o zasięgu światowym. Wygląda więc na to, że wyjątkami stali się Żydzi, którzy starają się szukać symetrii we wzajemnych relacjach. Znakomita większość postawiła na asymetrię i toporne okładanie nas pałką antysemityzmu, współsprawstwa Shoah i innych obrzydliwości. Doszło nawet do takiego paradoksu, że w relacjach polsko-żydowskich zaczynamy domagać się podobnego traktowania do Niemców. To bowiem ten naród winny jest całej tragedii II Wojny Światowej, a jedynymi ofiarami nie byli li tylko Żydzi, lecz wiele innych narodów. Dość wspomnieć o Polakach i Romach. Bardzo sprytnie jednak Niemcy wiele dekad temu kupili od Żydów spokój, przy czym słowo "kupili" jest tu absolutnie adekwatne.

Niestety, w opinii światowej Żydzi zapewnili sobie - póki co - monopol na bycie ofiarami IIWŚ. Wbrew niezaprzeczalnym faktom. Ba! Nie tylko fałszują historię w tym względzie, lecz także kreują nowe, nieistniejące fakty, jak dla przykładu ten, że polscy żołnierze współdziałali z niemieckimi oficerami w kierowaniu Żydów do obozów zagłady. Sytuacja ta oznacza, że fakty i prawda przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Liczy się wyłącznie siła rażenia, czyli siła oddziaływania na opinię światową. Od dziesiątek lat przewagę w tym względzie mają środowiska żydowskie, które opanowały najbardziej opiniotwórcze media oraz ośrodki kulturalne.

Czy Polska jest w tej sytuacji bez szans? Skądże znowu! Trzeba jednak do serca wziąć sobie słuszne i arcyważne słowa Jarosława Kaczyńskiego, że "prawda nie obroni się sama". Tylko przez spokojne pokazywanie prawdy i obnażanie żydowskich kłamstw możemy poradzić sobie z obroną dobrego imienia Polski. Świetną robotę wykonują przy tym internauci, którzy wychwytują kłamstwa izraelskich polityków i dziennikarzy, jak choćby kwestię (pra)babci Laira Rapida czy ostatnie twierdzenia Ronena Bergmana (dziennikarza, który w Monachium zadał pytanie PMM) o tym, że jego matka miała otrzymać przed wojną nagrodę od polskiego ministra edukacji, by w innym miejscu wcześniej dowodzić, że jego matka miała w czasie wojny 5 lat. Obnażanie i ukazywanie opinii publicznej takich kłamstw ma podwójną siłę. Z jednej strony atakujący całkowicie traci wiarygodność, z drugiej zaś pokazuje, że każda prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw. Natomiast dziennikarze telewizji publicznej powinni na bieżąco śledzić artykuły internetowe (choćby w S24), weryfikować zawarte w nich fakty i podawać dalej społeczeństwu.


https://www.ynetnews.com/articles/0,7340,L-4952401,00.html


Beem.Deep
O mnie Beem.Deep

1. Nie prowadzę bloga dla trolli, debili i "anonimowych" dziennikarzy oddelegowanych na odcinek. 2. Nie mam czasu na dyskusję z niekumatymi lemingami oraz z osobami, które używają dowolnych argumentów w dowolnej sprawie. 3. Proszę o powstrzymywanie się od ataków personalnych na innych blogerów oraz o merytoryczną dyskusję na główny temat notki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka