Beem.Deep Beem.Deep
1414
BLOG

Dziś Krzysztof Wyszkowski przegrał, ale jutro Jarosław Kaczyński wygra z Lechem Wałęsą

Beem.Deep Beem.Deep Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 81

Łatwo komentować wyroki po ich ogłoszeniu. Ja spróbuję uczynić to z wyprzedzeniem. O ile dobrze pamiętam, jutro nastąpi publikacja wyroku w sprawie z powództwa Jarosława Kaczyńskiego przeciwko Lechowi Wałęsie. Dziś jednak Sąd Apelacyjny w Gdańsku zatwierdził wygraną Lecha Wałęsy przeciwko Krzysztofowi Wyszkowskiemu. Wyrok w tej ostatniej sprawie był i jest dla mnie oczywisty. Krzysztof Wyszkowski nigdy wcześniej nie wygrał procesu z Lechem Wałęsą i w sposób całkowicie nieuprawniony rozgłaszał tego typu informacje. Wręcz przeciwnie, proces ewidentnie przegrał. Owszem, Lech Wałęsa na własny koszt opublikował przeprosiny w TVN i zażądał zwrotu poniesionych wydatków, a później sądy apelacji gdańskiej odmówiły zasądzenia ich na jego korzyść, ale nie zmienia to faktu, że wcześniej pozwany Krzysztof Wyszkowski sprawę przegrał. Piszę to mimo wyraźnej sympatii do Krzysztofa Wyszkowskiego i antypatii do Lecha Wałęsy. Dla istoty tejże sprawy nie jest też istotne, czy Lech Wałęsa był agentem, czy też nie był, albowiem proces dotyczył zupełnie innej materii, o czym zapominają (lub nie chcą wiedzieć) sympatycy Krzysztofa Wyszkowskiego i on sam.

Jutro ma jednak zapaść wyrok o wiele większym ciężarze gatunkowym. Wręcz symboliczny. Zapewne dlatego Sąd Okręgowy w Gdańsku prowadził proces w składzie trzech sędziów zawodowych, co jest absolutnym wyjątkiem w sprawach o ochronę dóbr osobistych. Mimo obaw zwolenników Jarosława Kaczyńskiego, jestem przekonany, iż Lech Wałęsa przegra. Oczywiście nie spodziewam się wygranej Jarosława Kaczyńskiego w stosunku 100 : 0, ale 90 : 10 już tak, a w najgorszym razie 70 : 30. Sąd w takiej proporcji zasądzi również moim zdaniem koszty. Oczywiście, nie zamierzam się o to zakładać. Dlaczego? Dla ciekawostki podam jedynie, iż w tego typu sprawach obowiązują w Polsce trzy doktryny i wykładnie: obiektywna, subiektywna oraz obiektywno-subiektywna. Pierwsza z nich głosi, że sąd winien abstrahować od subiektywnych odczuć powoda, druga wręcz przeciwnie, a trzecia pozwala mieszać je w dowolnych proporcjach. Właściwość tak zróżnicowanego podejścia wielokrotnie w przeszłości potwierdzał Sąd Najwyższy. Dzięki temu w sprawach o ochronę dóbr osobistych możliwe jest wydanie w Polsce dowolnego wyroku w dowolnej sprawie i wszystko zależeć może od woli (widzimisię, uprzedzeń, sympatii, antypatii etc.) sędziego. Jeśli tylko sędzia przestrzegał norm proceduralnych, właściwie dokumentował przebieg rozprawy i sporządził dostatecznie obszerne uzasadnienie, to sąd odwoławczy może zatwierdzić wyrok niższej instancji, uchylić go lub zmienić. Znowu wszystko zależy od widzimisię składu orzekającego - tym razem musi w nim wystąpić trzech sędziów zawodowych.

Co to wszystko oznacza w praktyce, czyli w jutrzejszej publikacji? Ano to moim zdaniem, iż sąd uzna, że co do zasady powództwo należy uwzględnić, ale da też lizaczka Lechowi Wałęsie. Dla przykładu, sąd może stwierdzić, iż Lech Wałęsa nie miał podstaw do twierdzenia, jakoby Jarosław Kaczyński nakazał lądowanie rządowego samolotu w Smoleńsku w dniu 10 kwietnia 2010 r. oraz nie przedstawił przekonujących argumentów, by uznać, że bracia Kaczyńscy "wrobili go" we współpracę z SB. Przeto będzie musiał za to przeprosić. Natomiast sąd może uznać, że polityk powinien być gruboskórny i oceny w stylu, że jest "skrajnie nieuczciwy", a zwłaszcza, iż jest "człowiekiem o wyjątkowo złej woli" - mimo iż niepoparte dowodami - mieszczą się w kanonach walki politycznej. Sąd być może nawet podkreśli, że nie ma żadnych dowodów na to, iż Jarosław Kaczyński ma cechy przypisane mu przez Lecha Wałęsę, ale przeciwnicy Jarosława Kaczyńskiego i tak będą dowodzili, że sąd uznał, iż jest on politykiem skrajnie nieuczciwym, o wyjątkowo złej woli.Tak to już jest w Polsce i na razie nic z tym się nie zrobi. No, chyba, że jakiś dziennikarz przegnie i napisze o sądowej przegranej. Wtedy może skończyć jak Wyszkowski.

Co będzie dalej? Nic. Strony są i będą okopane na swoich stanowiskach. Niezależnie od wyniku sprawy obie będą składały apelacje oraz skargi kasacyjne do Sądu Najwyższego. Ba! Bardzo prawdopodobne jest też zatrudnienie sędziów Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. To wydaje się pewne, zaś w związku z tym przez kilka-kilkanaście-kilkadziesiąt miesięcy każda ze stron będzie mogła przedstawiać swoje racje bez najmniejszego skrępowania. Na marginesie tej sprawy dopowiem tylko tyle, że mam pretensje do polityków PiS, iż zbyt rzadko korzystają z tej formy dochodzenia do prawdy, a jak już nawet korzystają, to często w sposób nieumiejętny. Zarzut ten nie dotyczy oczywiście Jarosława Kaczyńskiego, który w moim przekonaniu podjął właściwą decyzję. Zaś przebieg procesu przed Sądem Okręgowym w Gdańsku wcale nie przebiegał po myśli Lecha Wałęsy i jego pełnomocników, co usilnie starali się przedstawić sympatycy prezesa. Sprawa w sądzie prowadzona był wręcz wzorowo i nie dopatrzyłem się żadnych uchybień proceduralnych. Zresztą, Jarosław Kaczyński był reprezentowany przez naprawdę profesjonalnego adwokata i dlatego jestem spokojny. Jutro - nawet jeśli wyrok zapadnie - walka i tak się nie zakończy.


Beem.Deep
O mnie Beem.Deep

1. Nie prowadzę bloga dla trolli, debili i "anonimowych" dziennikarzy oddelegowanych na odcinek. 2. Nie mam czasu na dyskusję z niekumatymi lemingami oraz z osobami, które używają dowolnych argumentów w dowolnej sprawie. 3. Proszę o powstrzymywanie się od ataków personalnych na innych blogerów oraz o merytoryczną dyskusję na główny temat notki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka