Beret w akcji Beret w akcji
604
BLOG

Boże Narodzenie 2020

Beret w akcji Beret w akcji Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 27


image

Autor: Giorgione. Grafika z netu.


Bóg się rodzi, moc truchleje,

Pan niebiosów obnażony!

Ogień krzepnie, blask ciemnieje,

Ma granice Nieskończony!


Szanowni Państwo, drodzy Blogerzy i Komentatorzy,

w tym dziwnym roku cezury w dziejach chciałabym nieco inaczej niż zwykle złożyć Państwu świąteczne życzenia.

Coś opowiem.

To działo się dobrze ponad pół wieku temu... Miałam 9 lat. W czasach siermiężnego PRLu nie byliśmy jako dzieci rozpieszczani, a oczekiwania wobec św. Mikołaja były skromne i realistyczne. Co innego marzenia... Marzenia mają to do siebie, że nie znają granic...

W pobliżu naszego domu znajdował się komis, a w nim  luksusowe  - jak na ówczesne czasy - artykuły z Zachodu. Dzisiejsze dzieci uśmiałyby się na widok owego "luksusu". Ale dla nas było to okno na inny, nieznany  świat...

Oglądałam sobie czasem wystawę komisu - pojawiały się tam przedmioty, jakich nie znałam - budziły moje zaciekawienie. Zainteresowanie - tak. Nie pożądanie. Raczej nie pragnęłam przedmiotów - taka byłam od dziecka. Patrzyłam sobie z ciekawością - jakie to różne luksusowe rzeczy są na świecie...

Pewnego dnia pojawiła się w komisie lalka. Była z miękkiego plastiku, miała piękne ubranie, prawdziwe włosy, zaplecione w warkocze, otwierała i zamykała oczy. Nigdy dotąd takiej nie widziałam! Była opakowana w piękne pudełko z szybką, przez które można ją było podziwiać.

Znałam tylko lalki szmaciane lub bobasy z celuloidu.

Ta lalka całkowicie zmieniła moje życie. Zakochałam się w niej. Nadałam jej imię - Różyczka. Codziennie, wracając ze szkoły, nadrabiałam drogi, by stanąć przed komisem i  i wpatrywać się w Różyczkę. Rozmawiałam z nią w duchu, opowiadałam jej o swoich szkolnych sprawach. Potrafiłam stać i stać przed tym komisem...

W domu opowiadałam, jaka piękna jest Różyczka. Jak codziennie ją odwiedzam. Babcia cierpliwie wysłuchiwała moich opowieści, którym końca nie było...

Lalka kosztowała chyba około 200 zł. W ówczesnych realiach - dla nas kwota astronomiczna. Świetnie wiedziałam, mając 9 lat, że komis to tylko taki inny świat do podziwiania, że to nie jest świat realny, że tam się niczego nie kupuje. Że to nie dla mnie.

Miesiące mijały. Spacer pod komis stał się codziennym elementem mojego życia.

Gdzieś na początku grudnia Różyczka zniknęła z komisu. Przeżyłam wstrząs. Załamałam się. Wróciłam do domu z płaczem - nie ma Różyczki... Nie dawałam się pocieszyć ani ukoić. Nie chciało mi się już chodzić do szkoły - po co mam chodzić, jeśli wracając do domu nie zobaczę już Różyczki...

Nie pomagały żadne próby rozweselenia mnie, poprawienia mi humoru. Chlipałam po kątach, byłam przygnębiona i smutna.

Przyszedł dzień Wigilii. Nie cieszyłam się jak zwykle, nie czekałam na prezenty. Trochę udawałam radość, by nie robić przykrości dorosłym - radość zniknęła z mego życia.

Po wieczerzy - tradycyjnie rozpakowywanie prezentów spod choinki.

 Roznosiłam prezenty domownikom. U nas przezenty zawsze były podpisane, a najmłodsza - czyli ja -  roznosiła je wszystkim. Tak jest do dziś - tylko już nie jestem najmłodsza:) Otwierałam te przeznaczone dla mnie i grzecznie dziękowałam.

W końcu wyciągnęłam z głębi, daleko ukryty, ostatni prezent dla mnie. Rozpakowałam... Przez szybkę w pięknym pudełku patrzyła na mnie Różyczka...

Usiadłam na podłodze - nie mogłam się poruszyć. Oniemiałam.  Milczałam - i płakałam ze szczęścia. Wpatrywałam się w Różyczkę - nie śmiałam jej dotknąć...

W końcu Babcia powiedziała:

- Weź na ręce  Różyczkę, przytul - to teraz jej dom, niech się poczuje w domu...

--------------------------------------------------------------------------------------------------

Myślę po latach, że Babcia i Dziadek przez kilka miesięcy nie kupowali sobie leków, a i nie dojadali - żeby uskładać te 200 zł na lalkę z komisu... No i pewnie się bali przez cały czas, że może zniknąć przed Świętami.

Różyczka towarzyszyła mi wiele, wiele lat - oj nie znudziła mi się szybko. Byłam już całkiem duża, już trochę wstyd było bawić się lalkami - a ja ciągle szyłam jej nowe kreacje, czesałam, rozmawiałam z nią...

-------------------------------------------------------------------------------------------------

Drodzy Czytelnicy,

życzę Państwu w tym dziwnym roku, byście ciągle umieli płakać ze szczęścia, byście nie zatracili tej umiejętności. Marzenia się czasem spełniają - a rzeczywistość może  być nawet piękniejsza od marzeń. Trzeba tylko nie zgubić w sobie tej umiejętności.

Życzę Państwu spełnienia marzeń - nawet tych, do których nie potrafimy  przyznać się sami przed sobą. W wymiarze osobistym, jednostkowym - ale i globalnym.


Życzę Państwu wiary, nadziei i miłości.


Dziękuję Blogerom, którzy pomogli mi przetrwać ten dziwny rok. Nie stracić nadziei. Którzy podobnie jak ja (przynajmniej w niektórych aspektach) postrzegają to, co się  ostatnio wokół dzieje. To dzięki Wam nie pogrążyłam się w rozpaczy, nie utraciłam wiary w ludzi.

Dziękuję Wam - Blogerzy: Jakub S., Zbyszek, Zbyszko Boruc, Kelkeszos, Wichren, Rastignac, Faxe, Joanna Mieszko-Wiórkiewicz,  Piko, Ajami Quest, Waldemar Żyszkiewicz, Stan S., Mucha na Szybie, Emigrant 19, Izaluka, Cisza, Wawel, Gini, Animela, Ja.-Kobieta, Osassuna, Jerraz, Lulu-Facet, Kobieta Kula.

I wielu innym, nie zdołam wszystkich wymienić - jest nas wielu. Nazywają nas płaskoziemcami:)

Drodzy Państwo - nie przejmujcie się:)  Buntownikom i krytykom aktualnego systemu, którzy nie płynęli w głównym nurcie, zawsze przyklejano etykiety. Różne one bywały: zaplute karły reakcji, wrogowie ludu, kułacy, element aspołeczny, wrzody na zdrowym ciele społeczeństwa socjalistycznego, Ciemnogród, mohery...

Ileż to już było etykiet i obelg - niech będą i płaskoziemcy:)


Wszystkim Państwu, również Właścicielom i Administratorom portalu S24 życzę radosnych, spokojnych i pięknych Świąt Bożego Narodzenia!


Podnieś rękę, Boże Dziecię,

błogosław Ojczyznę miłą!

w dobrych radach, w dobrym bycie

wspieraj jej siłę Swą silą

dom nasz i majętnośc całą

i wszystkie wioski z miastami

A Słowo Ciałem się stało

I mieszkało między nami!








Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości