Rafal Kulik Rafal Kulik
378
BLOG

O reformie edukacji, cz. I

Rafal Kulik Rafal Kulik Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Do napisania tej notki skłoniła mnie wymiana zdań z jednym z blogerów pod notką napisaną przez dr. Krzysztofa Pasierbiewicza (echo24). Ów bloger oznajmił wszem i wobec, że należy skopiować system szkolnictwa wyższego z Kanady – w teorii może i dobry pomysł, w praktyce niewykonalne. Poza tym, pojawiły się interesujące wpisy takich blogerów jak Barbie, Józef Krzemieniecki, Józef Wieczorek.


Ale do dzieła. Przemyślenie swoje bazuję na Konstytucji dla Nauki, bardzo dobrej znajomości systemu w Kanadzie, dobrej w Stanach, Australii i Francji, przyzwoitej w Niemczech. Proszę nie traktować moich uwag jako „pisze koleś z Ameryki i myśli, że wszystko wie”. To pozostawię dla członków niesławnej podkomisji smoleńskiej.

Chcę podkreślić, że w Polsce pracuje wielu świetnych naukowców, którzy nie mają się czego wstydzić na arenie międzynarodowej. Poza tym w mojej dziedzinie (Matematyka) uważam, że studia licencjackie na dobrym uniwerku w PL (UW, Uwr, UJ, UMK) są na wyższym poziomie niż na dobrym/przeciętnym uniwerku w US, Kanadzie czy Australii.  Problem zaczyna się wyżej, na studiach mgr, doktoranckich i prowadzeniu badań.O tym będzie później.


Przepraszam z góry za terminologię angielską – po prostu nie znam polskiej.  Jeśli niektóre dane są nieprawdziwe, proszę o sprostowanie. Moje przemyślenia podzieliłem na kilka części, które będą sukcesywnie dodawane.


 


1.       Finanse – pensje


OK, każdy musi myśleć, co do gara włożyć. Szczególnie jeśli ma się rodzinę. Jeżeli w PL naukowiec w okolicach habilitacji zarabie 60,000 PLN rocznie, a w Kanadzie naukowiec w podobnym stadium rozwoju ok. 120,000-150,000 CAD, to nawet biorąc pod uwagę inną siłę nabywczą, mówimy o dwóch różncych światach. Nie oszukujmy się, bez wyższych pensji nie ma mowy o robieniu nauki na najwyższym poziomie.


2.      Finanse („Operating budget”)


Według https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_research_and_development_spending


Polska przeznacza 1%GDP an naukę. Nie wiem jaka jest metodologia wyznaczanie tych liczb, podejrzewam, że chodzi o transfer z budżetu państwowego. Niemniej, to stanowczo za malo aby uczelnie i instytuty badawcze mogły się utrzymać.


W systemie anglosaskim (przede wszystkim Kanada, Australia, nie wypowiadam się na temat UK) uczelnie utrzymują się („operating budget”) głównie z trzech źródeł: dofinansowanie z rządu (federalnego lub stanowego, na „głowę” studenta), opłaty czesnego („tuition fees”) oraz z prywatnych funduszy (głównie od dawnych studentów). W US, proporcje wyglądają trochę inaczej, gdyż czołowe uniwersytety (MIT, Harvard, Stanford itd.) są prywatne, więc są finansowane głównie z opłaty czesnego i prywatnych funduszy. Są oczywiście dobre publiczne uniwersytety, jak UCLA, Berkeley, Chapell Hill, Michigan.


W Polsce uniwersytety są finansowane głównie z budżetu. To nie wystarczy. Nie sadzę, że wprowadzenie opłat za studia jest dobrym pomysłem – przede wszystkim, nie ma rozbudowanego systemu stypendiów. Za studia nie płaci się we Francji czy Niemczech,  więc przenoszenie takich wzorców z US, Kanady, czy Australii nie będzie działało.


Skąd więc pieniądze? To co polskie uczelnie moga próbować, od zaraz, to próbować dotrzeć do dawnych absolwentów. Motywacje bogatych ludzi, dających pieniądze, są różne. Ostatnio były profesor w moim instytucie, obecnie na emeryturze, zapisał swoje ubezpieczenie na życie (około 1 mln CAD) na finansowanie doktorantów. Inny, po podróży przez Afrykę, przeznaczył 500,000 CAD na magistrantów i doktorantów z Afryki. Takich przykładów jest mnóstwo.


Pieniądze od absolwentów nie rozwiążą problemu, ale to jest pierwszy krok.


3.      Finanse – granty na badania


Granty w PL są w dużej mierze dodatkiem do pensji. I nie dziwię się, biorąc pod uwagę zarobki w PL. Z mojego doświadczenia najlepszy system grantów „państwowych” jest w Kanadzie. Bierze się pod uwagę projekt badawczy, dotychczasowe osiągnięcia oraz trening magistrantów i doktorantów. Granty są średniej wielkości, ale dostaje więcej ludzi. Idea jest taka, że pieniądze z grantu są przeznaczone dla doktorantow i magistrantów, czy na wyjazdy na konferencje, a nie na pensje dla siebie. W Australii czy US tendencja jest do dawania większych grantów mniejszej ilości naukowców.  


Jest dla mnie w pewnym sensie szokujące, że grantach NCN (czy jak to się teraz tam nazywa), nie ma problemu z wydaniem 10,000 na wyjazd na konferencję do, powiedzmy, Nowej Zelandii, a brakuje na dofinansowanie doktorantów!


Ok, ale co kraj to obyczaj. To, co w Polsce można i trzeba poprawić, to finansowanie badań naukowych przez przemysł. Dotyczy to przede wszystkim nauk ścisłych i eksperymentalnych. Jak? Pierwszy krok, na zachętę, pewnie ulgi podatkowe.  


 


CDN.


 


 


 


 


 


Rafal Kulik
O mnie Rafal Kulik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo